Falowanie nowoczesności
Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.
Отрывок из книги
Leszka Kołakowskiego już mamy i słusznie się nim chlubimy. Posiadamy też zastęp cały jego naśladowców, miłośników oraz komentatorów. Potrzebujemy jednak także Anty-Kołakowskiego. Kultura nasza rozwija się bowiem – o czym wielokrotnie sam Kołakowski wspomina – dzięki obecności i starciu dwóch sprzecznych postaw, między którymi zmuszeni jesteśmy wyborów dokonywać, niestety nie znając reguły wyborami tymi kierującej. Po omacku przeto błądzić musimy i z utęsknieniem wyglądamy przewodnika, który wybierać nam pomoże lub choćby objaśni, między czym a czym w istocie wybieramy. Konieczny jest więc Kołakowski, który roli tej się podejmuje. Anty-Kołakowski równie jednak pozostaje niezbędny po to, byśmy wśród oczywistości się nie zagubili, w samozadowoleniu nie zastygli, cnotę nieufności wobec podsuwanych nam rozwiązań zachowali. Oznacza to, że nie powinniśmy Anty-Kołakowskiego przeciwstawiać Kołakowskiemu, nie musimy wyrzekać się pierwszego, aby być wiernym drugiemu – lub na odwrót. Nie popadamy w sprzeczność, gdy usiłujemy współistnienie ich obu pochwalać i podtrzymywać, a – w rzeczy samej – kto czyni tak, czyni chwalebnie.
Istnieje tu jednakowoż pewien kłopot. Otóż ostatnimi czasy Kołakowski zdecydowanie przeciw Anty-Kołakowskiemu zaczął występować, prawa do istnienia mu odmawia lub jego obecności natarczywej zaprzecza. Wprawdzie nadal zdarza mu się wypowiedzieć jakąś pod adresem Anty-Kołakowskiego pochwałę, że – na przykład – obecność jego przynosi dobre owoce, lecz z obserwacji sposobu, w jaki wywody swoje prowadzi, wynika, że owoce to zatrute, że Anty-Kołakowski szkodnikiem jest tylko w ogrodzie, który Kołakowski pielęgnuje i z oddaniem chroni. Wrażenie takie towarzyszyło mi nieodparcie, gdym czytał ostatnią książkę Kołakowskiego Moje słuszne poglądy na wszystko (Kraków 1999) i – by rzecz wyznać wprost – to jej lektura sprawiła, iż podejmuję się trudnego zadania obrony Anty-Kołakowskiego. Potrzeba bowiem Anty-Kołakowskiemu adwokata, który w imię równowagi racji jego będzie bronić – nawet jeśli miałby to być adwokat samozwańczy, jak to jest w moim wypadku.
.....
Filozof musi mieć odwagę, by upominać się o zapomniane prawdy, niepopularne idee, niemodne dystynkcje. Do istoty jego powołania należy pewien dystans wobec tego, co wydaje się jego współczesnym oczywiste i nieodparte. Z ostentacją odwraca się od współczesnej filozofii i ku ponadczasowym dziełom Platona, Kartezjusza, Pascala, Leibniza, Bergsona i Husserla się kieruje. Najwyższy szacunek żywi wobec Kanta. Rygoryzm moralny, nauka o obowiązkach, obrona człowieczeństwa jako kategorii moralnej i niewymiennej, zasady transcendentalnej racjonalności, idea sądów syntetycznych a priori – wszystko to są własne Kołakowskiego przekonania, których poprzez odwołanie do języka kantowskiego broni lub po prostu u Kanta znajduje. To jest owa dobra i nieskażona tradycja Oświecenia, do jakiej ktoś, komu przydarzyło się być filozofem, zobowiązany jest nawiązywać.
Kantowi zawdzięczamy najlepszą próbę ufundowania kultury i moralności na fundamencie rozumu, nie zaś wiary. Kant wszelako mylił się, mniemając, że jego przedsięwzięcie może się powieść. Najwyższe i najważniejsze wartości znajdują bowiem ostatecznie swoje uprawomocnienie w sferze sacrum, a więc sytuują się poza zasięgiem filozoficznej argumentacji. Od obrony postaci Jezusa Chrystusa (połowa lat 60. XX w.), doszedł Kołakowski do obrony Kościoła. Dawniej podejrzewał, że orędzie Chrystusa przechowało się poza Kościołem lub w pozostających na skraju herezji grupach, dziś Kościół uważa za wzór wszelkiej tożsamości. W Amatorskim kazaniu o wartościach chrześcijańskich opinię każącą potępiać stosy uznaje za pozorną oczywistość, której ufać nie warto. W stosach – powiada – trzeba też widzieć wyraz prawdziwej troski o zbawienie duszy.
.....