Harda Horda. Antologia opowiadań
Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.
Отрывок из книги
W czasie mojej, zakończonej już, kariery redaktor naczelnej serwisu Lubimyczytać.pl czytałam sporo dyskusji internetowych poświęconych książkom i literaturze – zarówno tych, które odbywały się w serwisie, jak i tych z innych portali czy pod postami na Facebooku. Czasami były śmieszne i na swój sposób pozytywnie odkrywcze, a czasami (nie wiem nawet, czy nie częściej) wprawiały mnie w osłupienie i odbierały chęć do dalszej lektury. Jednym z nagminnie przewijających się tematów była „literatura kobieca” – szeroko dyskutowano, czym jest to zjawisko, jeśli w ogóle można o takim mówić. Czy to osobny gatunek, a może podgatunek? Czy wypada się przyznawać, że czyta się literaturę kobiecą, czy lepiej skrzętnie to ukrywać? Nieustająco trwały kłótnie o zdefiniowanie pojęcia: czy „literatura kobieca” to literatura pisana przez kobiety, czy skierowana do kobiet, czy bohaterowie powinni być kobietami (najlepiej jeszcze kobiecymi), czy tematy poruszane w książkach muszą być kobiece. Celowo używam pojęcia „literatura kobieca” w cudzysłowie, ponieważ osobiście nie dzielę literatury na tę „kobiecą” i „męską” – owszem, płeć osoby piszącej z reguły ma dla mnie znaczenie, ale mniej więcej takie jak kolor okładki. I tak jak staram się nie oceniać książek po okładce, tak staram się nie wartościować książki na podstawie płci autora, a już zwłaszcza bez zapoznania się z treścią.
Jednym z najbardziej irytujących wątków, które przewijały się w dyskusjach, była kwestia jakości literatury fantastycznej pisanej przez kobiety – czy jest w ogóle warta czytania? Może się to wydać śmieszne, ale pojawiały się głosy, że kobiety nie powinny nawet być tłumaczkami powieści science
.....
– Nie da się inaczej – warknął Karol i odwrócił się, coraz bardziej zniecierpliwiony. Skąd były te wredne dzieciaki? Od Kowieńczuka? Nie, od Kowieńczuka była tamta dziewczynka, jak jej… Ania? Hania? Jakoś tak. A oni?
– Pewnie, że da.
.....