Szerlok Holmes i jego przygody Lekarz i jego pacyent
Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.
Отрывок из книги
Z całego obszernego zbioru notatek o działalności przyjaciela mego Szerloka Holmesa staram się zwykle wybierać dla czytelników moich takie wypadki, w których jego nadzwyczajne zdolności, jego niezrównana szybkość oryentacyi, cudowna niemal przenikliwość i zmysł kombinacyi w całej swej pełni zajaśniećby mogły. Pomimo jednak bogatego materyału, napotykam i w tym kierunku pewne trudności, które nieraz każą mi się zawahać w wyborze. Otóż niekiedy zdolności przyjaciela mego wykazywały się w okolicznościach tak błahych, tak pospolitych, że wprost nie wzbudziłyby należytego zainteresowania w czytelnikach moich, w innych znowu wypadkach przy silnem powikłaniu sprawy, przy najdramatyczniejszem jej napięciu, siła konieczność sama prowadziła do rozwiązania z pominięciem udziału sławnego detektywa, co mnie, jako jego wiernego biografa, zadawalniać nie mogło. I w tym wypadku, który przytaczam, Holmes niezbyt wielką odegrał rolę, sam jednak wypadek był tak niezwykłym, tak oryginalnym i tyle, choć drobnych, wykazuje dowodów genialności przyjaciela mego, że w żaden sposób pominąć go nie mogę.
Był to parny i dżdżysty dzień wrześniowy. Ukończywszy wcześniej zajęcia, z konieczności urządziliśmy sobie małe dolce faniente. Holmes położył się na sofie i zajął się powtórnem odczytywaniem listu, przyniesionego tegoż dnia rano, ja zaś siedziałem na swoim fotelu bezczynnie. Pomimo kilkoletniej mojej służby pod gorącem niebem Indyi, ten upał działał na mnie denerwująco, wywołując dziwną jakąś prostracyę ducha i ciała. Gazety mię nudziły, kończące się posiedzenia parlamentu nie zajmowały również, a miasto wydawało mi się smutnem i wyludnionem. Jak dzieciak marzyłem o górach, o lasach, o jakiemś wybrzeżu morskiem i od urzeczywistnienia tych marzeń wstrzymywała mię tylko bezwzględna pustka mojej kieszeni. Holmes nie doświadczał podobnych pragnień. On był dzieckiem tego olbrzymiego ludzkiego mrowiska, zwanego Londynem, związany z nim wszystkimi fibrami swojej istoty, on żył tem miejskiem życiem, czuł jego czuciem, a piękności natury nie pociągały go nigdy. Obojętny na widok najcudniejszego krajobrazu, rozpalał się na wieść najbłahszej nawet zbrodni, rozpłomieniał i drżał gorączką czynu. Niekiedy i on odbywał wycieczki na wieś, lecz nie ciągnęło go tam piękno natury, a zwykle jakaś tajemnicza sprawa, której śladów szukać należało za miastem. Genialny ten ze wszech miar człowiek na tym jednym punkcie miał braki kardynalne.
.....
– A więc ja ci powiem, odparł Holmes. Szelest spadającej gazety zwrócił moją uwagę na ciebie i zacząłem cię obserwować. Chwilkę siedziałeś bezmyślnie, potem oczy twoje padły na portret generała Gordona, który niedawno kazałeś oprawić, i po zmianie ich wyrazu poznałem, że zacząłeś myśleć w jakimś określonym kierunku. Z Gordona wzrok twój przeniósł się na portret Henryka Beechera, który stoi na twojej biblioteczce nieoprawiony, i znowu wrócił na ścianę. Domyśliłem się tedy łatwo, że kombinowałeś sobie, iż gdybyś kazał odpowiednio oprawić Beechera, to miałbyś doskonałe pendant do portretu Gordona.
– Zadziwiające doprawdy! – zawołałem. Doskonale odgadłeś.
.....