Film i jego obraz w PRL
Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.
Отрывок из книги
Pamięci Rodziców,
z którymi po raz pierwszy znalazłem się przed
.....
W pracy nad Końcem nocy zetknąłem się z Markiem Hłaską, który napisał do tego filmu część dialogów. Hłasko nie był słuchaczem szkoły filmowej, przyjaźnił się jednak z wieloma starszymi studentami i cieszył się już pewną sławą samorodnego pisarza o niebywałym talencie, zmyśle dramaturgicznym i dialogowym słuchu. Reputacja Marka wykraczała zresztą poza literaturę. Był to urodzony, pełen wdzięku kontestator, który pozował na proletariusza i często przechwalał się doświadczeniami kierowcy ciężarówki. Zwykle wieczorami można go było znaleźć w «Syrenie», gdzie rozrabiał lub szukał awantury” [4].
Na kartach historii poczesne miejsce zajęła również dość podrzędna kawiarnia Honoratka, w której spotykali się ówcześni studenci, zanim stali się uznanymi twórcami, ale również znani playboye z Wojtkiem Frykowskim na czele. Henryk Grynberg, który wówczas był dopiero początkującym pisarzem, a jednocześnie aktorem Teatru Żydowskiego, tak ją zapamiętał: „Honoratka była mała i przytulna jak francuska kochanka. I dyskretna, w wąskiej, ustronnej uliczce. Tak mała i ustronna, że nie opłacało się jej uspołecznić i dzięki temu się uchowała. Przyćmione szyby, niepozorne, wąskie drzwi – kto nie wiedział, ten nie wszedł, i o to właśnie chodziło. W Grandzie za rogiem siedzieli brzuchacze, dosłowni i metaforyczni, a w Honoratce artyści – prawdziwi i ewentualni. [...] Można było przysiąść się do zajętego stolika, ale tylko, jeśli było się kimś. Nie kimś z forsą, z której się kpiło, ani kimś u władzy, z której się drwiło, ale naprawdę. Za oknem kataklizmy przewalały się i na nowo wzbierały [...] a w Honoratce malarstwo, teatr i film. Właściciel nosił francuski beret, którego, jak Francuz, nigdy nie zdejmował. Polański przyprowadził raz prawdziwego Francuza, posadził go, podbiegł do bufetu i przez całą salę pytał po francusku, jaką chce kawę, jakie ciastko i jakie wino, żeby wszyscy słyszeli, że po francusku [...]. Mieszkało się w strasznych mieszkaniach – straszniejszych niż tamte, którymi przed wojną straszył Tuwim – i uciekało się od strasznych mieszczan, zwłaszcza partyjnych, więc w Honoratce było tak ciasno, że każdy dosłownie ocierał się o filmowców i znanych aktorów sprowadzanych do filmu z całego kraju. Słyszało się każde ich słowo, niemal uczestniczyło w rozmowie i stawało się w końcu jednym z nich – przez zasiedzenie, przez osnowę. Ładna dziewczyna prędzej czy później zostawała kochanką filmowca – jednego, drugiego, trzeciego – mniej ładna klapserką. Facetowi było trudniej. Mnie bohema akceptowała, bo się wykoleiłem i nie poszedłem pracować do gazet, ale głównie dlatego, że miałem małą, przytulną kawalerkę – cztery metry na cztery – której nie odmawiałem studentom i absolwentom Szkoły Filmowej. Sytuacja przypominała Garsonierę Billy Wildera” [5].
.....