Lekarz wojenny
Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.
Отрывок из книги
Dla ukochanych Elly, Molly i Elizabeth
Wojny, najczęściej między sąsiadami, zdarzają się od niepamiętnych czasów, ale odkąd wojenne rzemiosło stało się sposobem na życie, ryzyko śmierci lub odniesienia obrażeń na polu bitwy podejmowali w odległej przeszłości właściwie tylko zawodowi żołnierze. Podczas serii bitew, odbywających się z reguły na jakichś niezamieszkanych terenach, na linii frontu spotykali się wyłącznie uczestnicy starcia. Zmieniło się to w czasie drugiej wojny światowej i od tamtej pory największą grupą poszkodowanych w konfliktach zbrojnych są niewinni cywile.
.....
Nie był to zresztą jedyny przypadek, kiedy miałem bezpośrednio do czynienia z pociskami domowej roboty. Większość urazów powybuchowych, które leczyliśmy, powstawało wskutek eksplozji amatorskich bomb. Kilkakrotnie w ciągu naszej misji operowaliśmy małych chłopców i dziewczynki, którzy stracili w ten sposób jedną lub obie ręce. Niektórzy z nich doznawali także poważnych obrażeń twarzy, a nawet oczu i w konsekwencji tracili wzrok. Nieraz widziałem na naszych oddziałach zrozpaczonych rodziców trzymających w objęciach swoje pięcio- lub sześcioletnie dzieci ze świadomością, że już nigdy nie będą one mogły ich zobaczyć ani dotknąć. Serce pękało mi na ten widok.
Choć otoczenie powoli przyzwyczajało nas do wojennej rzeczywistości, przebywając w należącym do MSF domu, czuliśmy się dość bezpiecznie. Nie zwracaliśmy szczególnej uwagi na znajdujący się naprzeciwko budynek, w którym mieszkało wielu młodych mężczyzn noszących ciemne mundury, a często także uzbrojonych. Jeśli kiedykolwiek w ogóle się nad tym zastanawiałem, to z pewnością myślałem, że mieścił się tam jakiś ośrodek szkoleniowy Wolnej Armii Syrii. Czasem widzieliśmy, jak po rozlegającym się z meczetu wezwaniu, około 4.30 nad ranem, klękali i modlili się, wiedzieliśmy zatem, że i oni mogą obserwować, co my robimy. Pamiętam, że było w tym rytuale coś niezwykle romantycznego. Leżałem na dachu i wsłuchiwałem się w piękny, śpiewny głos muezina. Powietrze nad ranem było jeszcze chłodne i świeże, niebo powoli się rozjaśniało – chwile te miały w sobie jakiś wyjątkowy spokój. O siódmej rano było już zbyt gorąco, by leżeć na gumowych materacach, na których spaliśmy, wstawaliśmy więc wcześnie i ustawialiśmy się w kolejce do wspólnej toalety i łazienki.
.....