Czas zmierzchu
Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.
Отрывок из книги
Strona tytułowa
Rozumując zdroworozsądkowo, w tym mieście nie ma miejsca na aleje, bulwary i place nazwane na cześć bóstw Majów. A jednak trzymałem w dłoniach karteczkę z adresem „ul. Itzamny 23” i tam mnie oczekiwano. Od tego, jak szybko zdołam odnaleźć tę ulicę, zależało coś o wiele ważniejszego niż tylko mój własny los.
.....
Iż wyprawa nasza wypadła pod koniec pory suchej, po czym na Jukatanie i w innych częściach tych ziem zaczynają się miesiące deszczowe. I że nawet daleko od indiańskich siół w powietrzu unosił się zapach spalenizny, i słońce zaćmione było przez dym spalonych drzew i krzewów, gdyż w kwietniu i maju, zanim zacznie się pora deszczowa, Indianie wypalają rozległe partie selwy i zarośli, przygotowując je pod uprawę na przyszły rok. I że wszystkie równinne obszary ziem Majów są w tych tygodniach zasnute dymem, a potem przez całe sześć miesięcy padają ulewy, w grudniu zaś w ziemi użyźnionej przez sadzę i nawodnionej przez deszcze Indianie sadzą kukurydzę, która rośnie dobrze nad podziw, tak iż jeden rolnik może wykarmić dwudziestu ludzi.
Iż, posłuszni rozkazowi brata Diega de Landy, unikaliśmy znanych dróg, i dlatego poruszaliśmy się coraz wolniej. I że z początku chcieliśmy porzucić podwody i nakazać części naszych ludzi, by z nimi wrócili, ale potem przewodnicy wywiedli nas na stary trakt, ukryty przed wzrokiem postronnych rozrosłymi koronami drzew; i że przy trakcie napotykaliśmy posągi kamienne, wyobrażające baśniowe potwory, jakie widziałem w Maní nieopodal świątyń Majów. I że przejeżdżaliśmy także obok stel pokrytych drobniutkimi znaczkami, o których brat de Landa mówił mi w czasie jednej z naszych rozmów, jakoby znaczki te były literami jukatańskiego języka, które on pojął.
.....