Читать книгу Poszukiwacze skarbu - Эдит Несбит - Страница 1
I. Wielka narada
ОглавлениеNaszym grodem rodzinnym jest Lewisham Road1. Dom nasz stoi na uboczu i ma niewielki ogród. Nazywamy się Bastablowie2. Jest nas sześcioro, prócz ojca, a mama nasza umarła. Dora jest najstarszą z nas. Potem idzie Oswald, potem Dick3. Ala4 i Noel są bliźniętami, a moim najmłodszym bratem jest Horacy Oktawiusz. Jeden z nas pisze tę książkę i bardzo was proszę, ażebyście się nie starali odgadnąć, kto jest autorem.
Oswald miewa czasem doskonałe pomysły i on pierwszy zapragnął szukać skarbu.
– Jedynym sposobem by podnieść podupadłą rodzinę i przywrócić jej majątek – rzekł Oswald – jest (tu chrząknął) odkrycie skarbu. Musimy zabrać się do poszukiwań.
Pomysł ten zachwycił Dorę. Starała się właśnie zacerować wielką dziurę w skarpetce Noela (zrobił ją, gdyśmy się bawili w rozbójników morskich).
Dora jedyna z nas szyje, ceruje i wywabia plamy. Ala pragnie czasem być pomocną Dorze, lecz to się jej nie udaje.
Raz nawet zrobiła szydełkiem czerwony serdak dla Noela, który ma delikatne płuca i łatwo się przeziębia. Ale serdak był z jednej strony o wiele szerszy niż z drugiej, więc go Noel nie chciał nosić. Dora zrobiła z serdaka szaliki na szyję, a ponieważ od śmierci mamy nosiliśmy czarne ubrania, więc kolor czerwony bardzo je ożywił.
Wiele się zmieniło od śmierci mamy. Zbrakło pieniędzy na drobne wydatki, goście przestali przychodzić na proszone obiady. Srebro, które w wielkich skrzyniach zabrano do naprawy, nigdy już nie powróciło do domu. Pewno ojciec nie miał dosyć pieniędzy, by zapłacić za odniesienie skrzyń do domu, takie były ciężkie.
Nasze nowe widelce, łyżki i noże mają kolor żółto-biały, są o wiele lżejsze i błyszczały tylko przez dwa dni.
Ojciec ciężko zachorował po pogrzebie mamy. Podczas tego wspólnik tatusia wyjechał do Hiszpanii. Od tego czasu było coraz mniej pieniędzy.
Służba odeszła i została tylko jedna służąca do wszystkiego.
Domyśliliśmy się wtedy, że majątek rodzinny Bastablów podupadł istotnie.
Przestaliśmy też chodzić do szkoły5. Ojciec powiedział, że jak tylko będzie mógł, to pośle nas do szkół w Londynie i że tymczasem dobrze nam zrobi przerwa w nauce.
Pewno miał rację, ale wolelibyśmy, by nam powiedział po prostu, że nie ma pieniędzy na opłacenie szkoły, o czym i tak już wiemy.
Dużo ludzi zaczęło przychodzić z kopertami, na których nie było marek6 pocztowych7 – a wszystkie osoby były bardzo zagniewane i mówiły, że po raz ostatni przychodzą do ojca, zanim go oddadzą w inne ręce.
Pytałem Elizy, co mają znaczyć te inne ręce. Wytłumaczyła mi i bardzo mi żal tatusia. Jednego dnia przyszedł policjant z wielkim niebieskim papierem. Wylękliśmy się bardzo. Ale ojciec powiedział, że wszystko w porządku! Tylko gdy jak zwykle przyszedł na dobranoc do dziewcząt, kiedy już leżały w łóżkach, obie mówiły, że płakał! Pewien jestem, że się im tylko zdawało. Tylko tchórze i mazgaje płączą, a ojciec mój jest najdzielniejszym człowiekiem na świecie.
Widzicie zatem, że był najwyższy czas, abyśmy się wzięli do poszukiwania skarbu. Tego zdania był Oswald. Dora chciała jeszcze zaczekać, ale zakrzyczeliśmy ją. Odbyło się wielkie zgromadzenie w jadalnym pokoju, Dora zasiadła w fotelu, a myśmy ją otoczyli.
– Musimy zrobić coś – orzekła Ala – nasza skarbonka jest zupełnie pusta.
I na dowód otworzyła skarbonkę, w której się nie znajdowało nic, prócz przedziurawionego grosza „na szczęście”.
– A cóż mamy zrobić? – odezwał się Dick. – Łatwo powiedzieć „musimy coś zrobić” – Dick lubi wszystko wiedzieć dokładnie.
– Przeczytajmy wszystkie książki od początku, może wpadniemy na jakiś pomysł – powiedział Noel.
Domyśliliśmy się zaraz, że chciał tylko powrócić do swoich książek, więc kazaliśmy mu siedzieć cicho. Noel jest poetą. Sprzedał nawet kiedyś swoje poezje. Ale o tym opowiem kiedy indziej.
– Najlepiej będzie – rzeki Dick – jeżeli usiądziemy cicho i będziemy myśleć przez dziesięć minut. Każdy powie swoją myśl i będziemy kolejno próbować wszystkich sposobów odnalezienia skarbu.
– Nie dziesięć minut, ale pół godziny, ja nic nie wymyślę w dziesięć minut – zawołał H. O. Prawdziwe jego imię jest Horacy Oktawiusz, ale nazywamy go tak dla skrócenia.
Usiedliśmy cicho. Już po dwóch minutach przekonałem się, że wszyscy mieli pomysły prócz jednej Dory, która jest ślamazarą. A po pięciu minutach H. O. krzyczał:
– Musimy być cicho dłużej niż pół godziny. Jeszcze nic nie wymyśliłem. – H. O. ma osiem lat, ale jeszcze nie zna się na zegarze. Oswald w jego wieku znał się nawet na zegarze słonecznym. Zaczęliśmy wszyscy mówić jednocześnie, Dora zatkała uszy palcami i zawołała:
– Nie wszyscy razem. Nie bawimy się w wieżę Babel. (Śliczna gra! Znacie ją?)
Dora ustawiła nas kolejno podług wieku.
Pierwszy mówił Oswald:
– Dobrze by było w czarną, bezgwiezdną noc, zaczaiwszy się na rozstajnych drogach zatrzymywać przejeżdżające karety. Zamaskowani, na koniach, z pistoletami w rękach, wołalibyśmy: „Życie albo pieniądze! Opór na nic się nie zda! Mamy broń nawet w zębach!” Mniejsza o to, że nie mamy koni, karetami też już nie jeżdżą.
Dora podrapała się w nos i rzekła tonem dobrej siostry z powieści dla młodzieży:
– To jest zły pomysł. Wygląda to na kieszonkowe złodziejstwo.
– Mam jeszcze sto innych pomysłów – odpowiedział urażony Oswald. – Gdybyśmy jakiegoś starego pana obronili przed piratami morskimi na przykład.
– Teraz już nie ma piratów – przerwała Dora.
– Właśnie, że są, zresztą wszystko jedno, gdybyśmy go uchronili przed wielkim niebezpieczeństwem. Wtedy on by się okazał księciem Walii i rzekł: „szlachetny i zacny mój obrońco! Oto milion tysięcy! Zbliż się, Oswaldzie Bastabel8!”
Inni nie myśleli o urzeczywistnieniu tego projektu. Przyszła kolej na Alę.
– A może wziąć laskę magiczną i spróbować drogi szczęścia. Często o niej czytałam, bierze się kij, to jest laskę magiczną, do ręki i idzie się prosto przed siebie; a gdy się dochodzi do miejsca, w którym jest zakopane złoto, laska sama zatrzymuje się. Wtedy trzeba kopać w tym miejscu.
– Ach! – krzyknęła Dora – mam doskonałą myśl, ale ja powiem ostatnia. Teraz kolej na H. O.
– Zostańmy bandytami, to musi być takie zabawne.
– To jest złe i nieuczciwe – rzekła Dora.
– Dora uważa wszystko za złe i nieuczciwe – ujął się Dick za H. O.
– Właśnie, że nie.
– A właśnie, że tak.
I pokłócili się.
– Bez sprzeczek. Jeżeli Dora nie chce, to niech się z nami nie bawi, a ty, Dicku, nie bądź idiotą – pogodził Oswald rodzeństwo. – Noel, twoja kolej, spiesz się! – I kopnąłem go pod stołem. Noel się też obraził i wcale nie chciał mówić.
– Zachowuj się jak mężczyzna, a nie jak gęś – poprosił go Oswald.
I Noel powiedział, że nie jest jeszcze zdecydowany, czy wyda swoje poezje, czy też poszuka księżniczki i ożeni się z nią.
– Cokolwiek się stanie – dodał – nikomu nic nie powiem, bo Oswald kopał mnie i powiedział, że jestem gęsią.
– Nie – bronił się Oswald – powiedziałem „nie bądź gęsią”. – I Ala wytłumaczyła, że było to coś wręcz przeciwnego, więc nastąpiła zgoda.
Teraz przyszła kolej na Dicka.
– Mam dopiero początek pomysłu. Powiem wam innym razem – rzekł z tajemniczą miną.
– Schowaj swój głupi pomysł dla siebie! Teraz kolej na Dorę – zawołał Oswald. A Dora wskoczyła na fotel i powiedziała:
– Zamiast iść drogą szczęścia i szukać skarbu po świecie, zabierzmy się po prostu do kopania w naszym ogrodzie. Na pewno go znajdziemy. Chodźmy zaraz kopać. – Pobiegliśmy po łopaty. Nie mogę wyjść z podziwu, czemu ojciec nigdy nie wpadł na tę genialną myśl i chodzi co dzień do biura, zamiast szukać skarbu w ogrodzie.
1
Lewisham Road – obecnie część Londynu. [przypis edytorski]
2
Bastablowie – zachowano tradycyjną, spolszczoną pisownię. Dziś popr. forma to: Bastable’owie. [przypis edytorski]
3
Dick – zdrobnienie od Richard; w angielskiej wersji książki częściej: Dicky. W polskim wydaniu z 1925 roku w tym miejscu znajdowało się imię Olek, to spolszczenie nie powtórzyło się jednak dalej w teście. [przypis edytorski]
4
Ala – w oryginale Alice. [przypis edytorski]
5
Przestaliśmy też chodzić do szkoły – na przełomie XIX i XX w., kiedy dzieje się akcja Poszukiwaczy skarbu, większość szkół w Anglii była płatna. [przypis edytorski]
6
marka pocztowa – znaczek pocztowy. [przypis edytorski]
7
Dużo ludzi zaczęło przychodzić z kopertami, na których nie było marek pocztowych – najprawdopodobniej chodzi o weksle: pisemne zobowiązanie danej osoby do zapłacenia (zwrócenia) posiadaczowi weksla konkretnej sumy w konkretnym czasie. Swoisty odpowiednik kredytu. [przypis edytorski]
8
Bastabel – forma spolszczona nazwiska. W wersji oryginalnej Bastable. [przypis edytorski]