Wielki
Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.
Оглавление
Eliza Orzeszkowa. Wielki
I
II
III
IV
V
VI
Отрывок из книги
Nagle pokój ze spuszczonemi storami, z żółtym w zmroku płomykiem kuchenki naftowej, nad którą jakaś kobieta nieznana w fartuchu i czepku białym przyrządza jakąś mieszaninę z ohydną barwą i wonią. Leżę na pościeli, oczyma, które przymykają się co moment, spoglądam na aksamitne obicie ścian, po którego tle amarantowem wiją się jaśniejsze nieco arabeski i myślę, że to obicie kiedyś już widziałem, tylko że było na niem więcej złoceń… ach, są i teraz, tu i tam połyskują, tylko dostrzegam je z trudnością i wzrok mi nużą tak, że powieki zamknąć muszę. Nic nie rozumiem. Gdzie jestem? dlaczego leżę? czy to noc jeszcze, albo wczesny poranek? Ale kto to ta kobieta i co ona robi? jakąś obrzydliwość przyrządza? Ach, żeby się wyniosła coprędzej, razem z tem czemś rogatem i płonącem, co wydaje z siebie taki nieprzyjemny zapach!… Pani! moja pani! kto pani jest? czego pani tu… Nie mogę… mówić! Chcę mówić, a tylko ustami poruszam… Nic nie rozumiem! Aha! prawda! to po tym koncercie… byłem tak rozgrzany i przez drzwi otwarte straszny chłód… ale to przejdzie… żeby tylko kto był łaskaw… skrzypce… Cóż, kiedy prawej ręki niema… gdzie moja prawa ręka? Nie mam ręki? Pani! ręka! proszę mi oddać rękę! Aha! nakoniec mogę nietylko mówić, ale krzyczeć! Przelękła się, biegnie do mnie… Kto? Henryka? Nie. Dlaczego? ona powinna być tu… nie ta nieznajoma! Dlaczego Henryka nie przyszła? Gdzie moja prawa ręka? Pójdę jej szukać, puśćcie…
Mętny widok dwóch stających przy łóżku drabów, niejasne uczucie toczonej z niemi walki, śmiertelny przestrach o zgubioną rękę, której stale nie czuję, wściekła żądza odszukiwania jej, której zadowolnić nie pozwalają trzymające mię draby i – koniec wszystkiego, czarna noc bezmyślności, śród której tylko dręczy mię nieustannie ckliwy zapach i strach, okropny strach o zgubioną rękę…
.....
– Mój konsyljarzu, rzekłem, byłem świadkiem widowiska szczególniejszego: sam w oczach własnych zmniejszałem się, zmniejszałem, aż stałem się mniejszym od bakcylusa.
– A myśmy przyglądali się panu przez mikroskop? co? – zapytał, z powstrzymywanym, lecz wyrywającym się na usta uśmiechem.
.....