Bo trzeba żyć. Apolonia

Bo trzeba żyć. Apolonia
Автор книги: id книги: 1212151     Оценка: 0.0     Голосов: 0     Отзывы, комментарии: 0 776,9 руб.     (7,57$) Читать книгу Купить и скачать книгу Купить бумажную книгу Электронная книга Жанр: Поэзия Правообладатель и/или издательство: Автор Дата добавления в каталог КнигаЛит: ISBN: 978-83-66201-63-7 Скачать фрагмент в формате   fb2   fb2.zip Возрастное ограничение: 0+ Отрывок из книги

Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.

Описание книги

Отрывок из книги

Apolonia Niemyjska popełniła mezalians. Szlachcianka z dziada pradziada, dziedziczka, było nie było, jakiegoś tam majątku i znanego w okolicy nazwiska zakochała się w chłopie. Może i zamożnym, ale w końcu tylko chłopie, zwykłym wozaku. Bo nawet nazwisko, które nosił, jakoś krótko i nędznie brzmiało. Zwyczajny Bąk – gdzież mu startować do Niemyjskich? A mimo to panna Apolonia upatrzyła go sobie, pokochała i nijak nie dała się odwieść od raz podjętej decyzji, żeby się za niego wydać.

Inna sprawa, że kandydatów znowu tak wielu nie miała, a w latach już była, bo coś na dwudziesty siódmy rok jej szło. Zważywszy na jej sytuację, nie dziwiło to jednak za bardzo. Posag, jaki by nie był, choć nie był znów taki znaczny, jak powszechnie sądzono, pewnie by i zachęcił kogo spośród okolicznego ziemiaństwa, które więcej herbowych pretensji niż majątków posiadało, ale problem tkwił w czym innym. Otóż Apolonia, jak to się na wsi mówiło, była kuternogą. Urodziła się z prawą nogą krótszą prawie o półtora centymetra i nieco szpotawą stopą. Ukryć się tego nie dało, bo choć poza tym dziewczyna była słusznego wzrostu i w sumie niebrzydka, to trochę krzywo się trzymała i dość mocno kuśtykała, podpierając się tylko palcami skrzywionej stopy. Nic dziwnego, że inne panny, o podobnych posagach, ale za to proste, bardziej niż Apolonia skupiały na sobie uwagę młodych mężczyzn. Zresztą z powodu swej ułomności już w dzieciństwie miała ona niewiele okazji do zawierania znajomości, przez większość czasu przebywając w domu. Kręciła się przy gospodarstwie, trochę szyła, ale zazwyczaj spędzała czas na czytaniu, które od małego było jej ulubionym zajęciem. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że pomimo wielkiej miłości do książek, nie miała ona żadnego konkretnego wykształcenia. Trochę może z powodu kalectwa, bardziej chyba jednak ze zwykłego zaniedbania. Matka Apolonii zmarła bowiem, gdy dziewczynka miała zaledwie cztery lata. Ojciec, choć najął niańkę do opieki nad dzieckiem, nigdy jakoś nie pomyślał, aby zatrudnić dla niej nauczyciela. Sam nauczył córkę czytać i liczyć, a reszta jej wiedzy tak naprawdę była sprawą przypadku i to, że dziewczyna nie była kompletnym nieukiem, wynikało bardziej z jej wrodzonej inteligencji i ciekawości niż systematycznej nauki. Apolonia czytała wszystko, co wpadło jej w ręce – od klasyki, której całkiem pokaźny zbiór pozostawiła w spadku matka, po podręczniki braci i gazety prenumerowane przez ojca. Tak naprawdę nikt nie wiedział, a może nawet i się nad tym nie zastanawiał, czy to kalectwo miało decydujący wpływ na usposobienie dziewczynki, czy też taka się po prostu urodziła. Wychowywana właściwie bez kobiet, kochana, ale nigdy nadmiernie nie pieszczona, od dziecka była poważna, spokojna i raczej zamknięta w sobie. Do ludzi się specjalnie nie garnęła, choć nie można powiedzieć, żeby była ponura czy dzika. Ot, wydawało się, taka chłodna natura, która żyje w kręgu własnych spraw i nie potrzebuje specjalnie innych ludzi, by być, jeśli nie w pełni szczęśliwą, to przynajmniej zadowoloną.

.....

Apolonia przyglądała mu się przez szybę. Patrząc na męża rozmawiającego z chłopcem, czuła, jak przepełnia ją szczęście i coś w rodzaju dumy. Postawiła na swoim. Jest mężatką, gospodynią, a ten przystojny mężczyzna należy do niej i nikt jej go nie odbierze. Dobrze wiedziała, że jej małżeństwo niektórym było nie w smak. Zdawała też sobie sprawę z tego, że Andrzej i Tadeusz mieli sporo racji, martwiąc się o nią. Przyszła tu obca i wcale się nie łudzi, że będzie jej łatwo pokonać ludzką niechęć. Ale to nic, ludzie jej nie obchodzą, niech gadają. Z czasem przywykną, a ona Franciszka kocha i udowodni, że nie jest żadną paniusią, tylko normalną kobietą, która stworzy mu dom, a z czasem – uśmiechnęła się bezwiednie – może rodzinę. Z zamyślenia wyrwał ją Franciszek, który zastukał w okno.

– Zaraz wracam, pójdę jeszcze po drewno do palenia – zawołał głośno, by mogła go usłyszeć przez dubeltowe szyby.

.....

Добавление нового отзыва

Комментарий Поле, отмеченное звёздочкой  — обязательно к заполнению

Отзывы и комментарии читателей

Нет рецензий. Будьте первым, кто напишет рецензию на книгу Bo trzeba żyć. Apolonia
Подняться наверх