Nie mogę się doczekać… kiedy wreszcie pójdę do nieba
Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.
Отрывок из книги
Elner Shimfissle przypadkowo trąciła gniazdo szerszeni na figowcu, po czym pamiętała tylko tyle, że zdążyła pomyśleć: ojej! Jakiś czas później otworzyła oczy i stwierdziła, że leży w sali nagłych przypadków, zastanawiając się, jak, u licha, tu trafiła. W przychodni w miasteczku nie było takiej sali, doszła więc do wniosku, że zawieziono ją co najmniej do Kansas City. Dobry Boże, pomyślała, co za szaleństwa musiały dziać się tego ranka. Chciała tylko zerwać parę fig na słoik konfitur dla tej miłej pani, która przyniosła jej kosz pomidorów. A teraz leżała w szpitalu, oglądana przez jakiegoś młokosa w zielonym czepku, który się wkłada, idąc pod prysznic, i zielonym fartuchu, przejętego, gadającego z pięcioma innymi osobami, uwijającymi się po sali również w zielonych czepkach, zielonych fartuchach i zielonych papierowych ochraniaczach na nogach. Elner nagle przyszło do głowy pytanie, dlaczego już nie noszą bieli. Kiedy zmienili zasady? Ostatnim razem była w szpitalu trzydzieści cztery lata temu, gdy jej siostrzenica Norma rodziła Lindę; wtedy wszyscy mieli białe stroje. Jej sąsiadka Ruby Robinson, prawdziwa dyplomowana pielęgniarka, w dalszym ciągu ubierała się na biało, nosiła białe buty, pończochy i szykowny czepek z wygiętymi rożkami. Elner uważała, że biel wygląda bardziej profesjonalnie i po lekarsku niż pomięte, workowate zielone łachy, jakie mieli na sobie ci ludzie, a na dodatek ta zieleń wcale nie była ładna.
Elner zawsze lubiła porządne, schludne uniformy, dlatego gdy ostatnim razem siostrzenica i jej mąż zabrali ją do kina, była bardzo rozczarowana tym, że bileterzy już nie noszą uniformów. W rzeczywistości nie było nawet bileterów; człowiek musiał sam znajdywać sobie miejsce. Trudno, pomyślała, zrezygnowano z nich na pewno nie bez powodu.
.....
W tej samej chwili światła się zmieniły i samochód nieznajomych wystartował jak rakieta.
– Tak, to prawda.
.....