Andrea Anastasi. Licencja na trenowanie
Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.
Отрывок из книги
Wprawdzie pierwsze słowa tej książki brzmią: „Urodziłem się”, jednak nie mają Państwo do czynienia z klasyczną biografią. To opowieść o tym, w jaki sposób Andrea Anastasi został jednym z najlepszych specjalistów zajmujących się szkoleniem siatkarzy, a także barwny opis jego przygody z reprezentacją Polski i PlusLigą.
Pomysł na wspólne spisanie tej historii wziął się z setek rozmów, wywiadów, dyskusji, które miałem okazję z nim przeprowadzić. Jako dziennikarz „Przeglądu Sportowego” byłem świadkiem większości wzlotów, ale też i kilku upadków Andrei w czasie jego pracy w naszym kraju. Po latach współpracy uznałem, że biało-czerwony wątek w życiu Anastasiego będzie dla polskich kibiców na tyle pasjonujący, iż warto o nim napisać coś więcej niż kolejny wywiad. Dziesiątki godzin naszych rozmów sprawiły jednak, że polski motyw przestał być dominujący, na pierwszy plan wysunęła się sprawa „bycia trenerem”. Jej geneza, rozwój i w końcu zostanie tym, który ma licencję na trenowanie.
.....
1994 rok, zupełnie inne czasy… Pamiętam, że jako trener odpowiadałem za wszystko: taktykę, technikę czy przygotowanie fizyczne. Byłem naładowany emocjami, pasją, i miałem wtedy tyle energii, że byłem w stanie pracować całymi dniami. Dałem radę także nadzorować budowę naszego domu w moim rodzinnym Poggio Rusco [oddalonym od Brescii o 130 kilometrów – przyp. red.]. Miałem na ten cel odłożone pieniądze, lecz gdy budowa ruszyła, kasa zaczynała znikać w zastraszającym tempie… Na szczęście moja trenerska pensja była na tyle dobra, że zacząłem sobie powoli w myślach układać życie w tej lidze, na zapleczu elity – Serie A1. Doszedłem do wniosku, że z taką wypłatą utrzymam rodzinę i mogę pracować na tym poziomie cały czas. Nie myślałem wtedy, że kiedyś mogę stać się znanym trenerem. W ogóle nie brałem tego pod uwagę! Cały czas myślałem tylko, że muszę pracować i się rozwijać – to było moje prawdziwe zadanie.
Aż przyszedł taki dzień, gdy w końcu zrozumiałem, że wcale nie muszę się ograniczać. Żona powiedziała mi, iż jako niski gracz miałem swoje ograniczenia, nie mogłem być równie dobry, co wyżsi koledzy, pewnych braków nie dało się przeskoczyć. Jednak od czasu, gdy zostałem trenerem, mój wzrost nie ma już żadnego znaczenia i tych ograniczeń nie ma! I coś we mnie pękło, przestałem się skupiać na innych rzeczach, chciałem się rozwijać i trafić do Serie A1, najlepszej ligi na świecie. I jak już zacząłem poważnie o tym myśleć, to po sezonie spędzonym w Brescii zadzwonili do mnie z pobliskiego Montichiari [80 kilometrów od Poggio Rusco – przyp. red.], dając szansę zadebiutować jako trener w Serie A1 w wieku zaledwie 35 lat!
.....