Na Dzikim Zachodzie
Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.
Отрывок из книги
Większość moich czytelników zna Winnetou, wodza Apaczów, najszlachetniejszego spośród Indian, najlepszego i najwierniejszego mego przyjaciela. Wiadomo im zapewne, jaką zginął śmiercią. W głębokim kraterze góry Hancock, podczas walki z Siouksami plemienia Ogellallah, kula przeszyła mu piersi. Wyzionął ducha na moich rękach. Znieśliśmy jego zwłoki z góry Gros-Ventre i pogrzebaliśmy je w dolinie rzeki Metsur. Przypadł mi smutny obowiązek wyprawy na południe celem zawiadomienia Apaczów, że najwyższy ich i najsławniejszy wojownik nie żyje.
Jazdę tę dziś jeszcze ze zgrozą wspominam. Śmierć Winnetou poruszyła mnie do głębi. Stałem się innym człowiekiem. Znikła gdzieś beztroska i wiara we własne siły. Nie mogłem się zdobyć na najlżejszy uśmiech. Opuściła mnie radość życia. Szukałem samotności, unikałem ludzi. A gdy podczas samotnej, dalekiej wyprawy trzeba było zamienić kilka słów w jakimś forcie lub osadzie, starałem się, aby rozmowa trwała jak najkrócej. Ludzie, z którymi się od czasu do czasu stykałem, nie traktowali mnie jak równego sobie. Nie zwracali na mnie uwagi, nie dostrzegali mnie prawie, a gdy się z nimi rozstawałem, nie zawsze mówili „do widzenia!”. Przyczyną był mój wygląd zewnętrzny.
.....
– A poza tym?
– Podobno tłukł się po Turkach, Chińczykach i Murzynach. Opowiadano, że był na Saharze, gdzie ludzie siedzą na wielbłądach, a słońce tak przyświeca, że skóra złazi z ciała.
.....