Konwicki - cudzoziemiec tranzytowy

Konwicki - cudzoziemiec tranzytowy
Автор книги: id книги: 1507449     Оценка: 0.0     Голосов: 0     Отзывы, комментарии: 0 429,23 руб.     (4,68$) Читать книгу Купить и читать книгу Купить бумажную книгу Электронная книга Жанр: Справочники Правообладатель и/или издательство: PDW Дата добавления в каталог КнигаЛит: ISBN: 9788311151109 Возрастное ограничение: 0+ Отрывок из книги

Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.

Описание книги

Отрывок из книги

Spis treści

Karta tytułowa

.....

W pierwszych latach Tadźka nie był okazem zdrowia, a raczej chłopcem wątłym, chudym, dość chorowitym. W wieku pięciu czy sześciu lat zapadł na jakąś tajemniczą przypadłość i rodzina powoli oswajała się z myślą, że pewnego dnia, zrządzeniem losu, Boga, „Tadzia zniknie”. Kaszlał bez przerwy: na mokro, na sucho, „krótkimi wystrzałami i długą serią”, „donośnie i niemo”, krztusząc się aż do uduszenia. W celu zmniejszenia gorączki pił posłusznie napar z lipy lub tajemniczej rośliny rozchodnika, przyrządzany przez babcię Blinstrubową. Godzinami patrzył w okno, skąd niekiedy dochodziły odgłosy wesołych zabaw rówieśników. Nie miał pojęcia co konkretnie mu wówczas. Po pół roku – cud, wstał z łóżka i grał już z kolegami w piłkę. Może jakąś rolę odegrał klimat? Kolonia Wileńska tuż przed wojną miała otrzymać status uzdrowiska.

Lekarz w domu w Kolonii Wileńskiej pojawiał się rzadko, a jeśli już, to był to jegomość „trochę siwy i starszawy”. Bo okolicznych mieszkańców, jeśli w ogóle zapadali na jakieś choroby, miała uzdrawiać przede wszystkim „odwieczna tradycja tej ziemi” oraz „samo życie”. Na ból gardła aplikowano najczęściej miód z roztartym imbirem, na problemy żołądkowe – senes, a gorączkę zbijano naparem z lipy. Najważniejsze miejsce w domowej apteczce zajmował rozchodnik, mityczna wręcz roślina, której wielu w ogóle nigdy nie widziało na oczy. W rankingu chorób dzieciństwa najwyżej znajdowały się: odra, szkarlatyna, anginy czy chroniczne przeziębienia, które wyprzedziły niegdyś wiodącą ospę, czyli to wstrętne choróbsko, które na trwałe oszpeciło przed laty twarz cioci Kazi. Moc czerpano z natury. Urokliwe, pachnące ziołami okoliczne źródełka oraz szemrzące strumyczki, jak przekonywał w Pamflecie na siebie, uzdrowiły niejednego gruźlika, ślepca, paralityka, zadżumionego, weneryka, liszajowca czy melancholika. W beznadziejnych przypadkach pozostawała zawsze wiara w cud albo mądrość i uzdrowicielską moc okolicznych znachorów, litewskich czcicieli węży i dębów czy białoruskich szeptunów.

.....

Добавление нового отзыва

Комментарий Поле, отмеченное звёздочкой  — обязательно к заполнению

Отзывы и комментарии читателей

Нет рецензий. Будьте первым, кто напишет рецензию на книгу Konwicki - cudzoziemiec tranzytowy
Подняться наверх