Marek Cieślak. Pół wieku na czarno
Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.
Отрывок из книги
Chcielibyście od razu o Gollobie, Hampelu i Kasprzaku? O Janowskim i Zmarzliku? O Hancocku i Crumpie? Wszystko będzie, ale w swoim czasie. No, zaczynamy opowieść. Życie stygnie…
1957 rok, Warszawa. Furmanka i ciągnący ją czarny koń o imieniu Kary. Na furmance moja babcia Władysława, dyrektorka domu dziecka w Ojrzanowie koło Żabiej Woli, obok intendent tejże placówki – jednocześnie woźnica, no i ja. To była wyprawa po tak zwane zaopatrzenie, którą do dziś przechowuję w pamięci. I te całe dzielnice gruzu. Popalone domy, jakieś sterczące odłamy betonu i napisy „Nie wchodzić, miny!”, „Nie wchodzić, niewybuchy!”. To jest mój obraz z lat dziecięcych. Miałem wtedy siedem lat i oczy wielkie jak pięć złotych, bo wrażenie robił ten widok niesamowity. Tak wyglądała Warszawa 12 lat po wojnie, choć, rzecz jasna, nie w całości.
.....
Szybko skończyłem ogólniak, w którym – jak już tłumaczyłem – nauka szła mi dobrze, lecz tylko do momentu rozpoczęcia żużlowej przygody. Wtedy bywało już baaardzo różnie. Gdy zacząłem startować w meczach – tym bardziej. W pierwszym spotkaniu ligowym do mety nie dojechałem, obaliłem się po dwóch kółkach, a widział to nauczyciel fizyki.
– Pokaż no się, Cieślak – zagaił podczas lekcji. Oho, pomyślałem, jest przekichane.
.....