Śmiechu warte, czyli z czego śmiał się PRL

Śmiechu warte, czyli z czego śmiał się PRL
Автор книги: id книги: 1506589     Оценка: 0.0     Голосов: 0     Отзывы, комментарии: 0 563,3 руб.     (6,12$) Читать книгу Купить и читать книгу Купить бумажную книгу Электронная книга Жанр: Документальная литература Правообладатель и/или издательство: PDW Дата добавления в каталог КнигаЛит: ISBN: 9788379455041 Возрастное ограничение: 0+ Отрывок из книги

Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.

Описание книги

Отрывок из книги

Mamie i Karinie

– To pan jest poliglotą!

.....

W latach PRL podziemie było w nas, w ludziach, w społeczeństwie. Dlatego tak szukaliśmy, tropiliśmy i cieszyliśmy się każdą polityczną aluzją, szpilą wbitą systemowi. Aluzyjka potrafiła podnieść całą widownię! – tłumaczy Zofia Czerwińska, jedna z najbardziej rozpoznawalnych aktorek komediowych (nie tylko) czasów PRL. Jak wspomina, w czasie głębokiej komuny mimo wielu ograniczeń, które narzucał system, o wiele łatwiej niż dzisiaj bawiło się publiczność – głodną każdego „smaczku” o socjalistycznej rzeczywistości. Żarty o „de” zawsze cieszyły się dużą popularnością, ale był przecież też humor polityczny – jeszcze bardziej atrakcyjny. Dowcipy polityczne podważały choć na chwilę dogmaty, na których stał PRL. To była walka z systemem i sposób na kontestację szarej rzeczywistości – dodaje Zofia Czerwińska, a Kazimierz Kaczor dopowiada: Mało śmieszyła nas ta rzeczywistość, ale po paru latach istnienia w tamtym ustroju zadziwiające wciąż było, że wychodziło się kupić parę butów – bo podobno rzucili do domów towarowych – a wracało się z dziesięcioma rolkami papieru toaletowego. Albo kupowało buty w innym rozmiarze, a potem wymieniało z innymi kupującymi. I dzięki temu o wiele łatwiej było się w tamtych czasach śmiać, bo podział był bardzo jasny – my i „oni”. Jeśli się śmieliśmy, to z „onych” oczywiście, a nieustającym przedmiotem żartów dla nas wszystkich byli milicjanci. Bardzo wdzięczny temat i wszystko się do nich przyklejało. Ale trzeba powiedzieć, że naprawdę sumiennie na to sobie zapracowali. Nie chcę powiedzieć, że wszyscy stróże prawa byli tacy jak w żartach, ale zdecydowana większość tak.

Oczywiście, nie każdy żart mógł się pojawić w repertuarze kabaretowym, a już na pewno nie w mediach, jak dziś byśmy powiedzieli, masowych – filmie, (raczkującej) telewizji i radiu. Nad tym, aby niepożądany żart nie pojawił się eterze, dbał sztab bezwzględnych cenzorów i partyjnych zarządców w wydawnictwach, zespołach filmowych lub teatrach. Szczęśliwie pokłady tematów do obśmiania były niemal niewyczerpane, a każdy dzień w drodze do bezklasowego raju dostarczał nowych. Jak pisze Iwona Kienzler, autorka dziewiętnastego tomu „Kroniki PRL 1944–1989”, kabarety i teatry działające od zarania Polski Ludowej, pełniły rolę nieistniejących wolnych mediów[12]. Powołaniem twórców stało się komentowanie rzeczywistości i wykazywanie absurdów, o których oficjalne media milczały. Co ciekawe, po 1956 roku władza zdała sobie sprawę z tego, że potrzebny jest wentyl bezpieczeństwa, co zaowocowało bujnym rozkwitem kultury śmiechu; nie wprost kontestującej system, lecz operującej językiem ezopowym i gestem i dającej upust temu, co ludzi – kolokwialnie mówiąc – wkurzało. Jak pisze o tym Iwona Kienzler: Ludzie się pośmiali z absurdów socjalistycznej rzeczywistości i spokojnie poszli do domu. Nawet cenzorzy (…) na widowni (…) uważali, że dowcipy na temat władzy należy potraktować pobłażliwie. Zdarzało się jednak, że cięto teksty, czasem zamykano kabareciarzy (…)[13]. Satyrycy wszelkiej maści nie stali się nagle pupilkami ludowych włodarzy Polski (notabene nad wyraz często pozbawionych elementarnego poczucia humoru, jak Gomułka). Dalej siedzieli ze wszystkimi w jednym baraku. Ale przynajmniej w najśmieszniejszym w całym obozie.

.....

Добавление нового отзыва

Комментарий Поле, отмеченное звёздочкой  — обязательно к заполнению

Отзывы и комментарии читателей

Нет рецензий. Будьте первым, кто напишет рецензию на книгу Śmiechu warte, czyli z czego śmiał się PRL
Подняться наверх