Tajemnica Marii Magdaleny
Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.
Отрывок из книги
Sensacja wybuchła przed ponad rokiem. Był wrzesień, w Rzymie, w czasie Międzynarodowego Kongresu Studiów Koptyjskich, profesor Karen Leigh King, historyk zajmująca się okresem wczesnego chrześcijaństwa na Uniwersytecie Harvarda, ogłosiła, że znalazła skrawek papirusu, na którym są zapisane słowa: „Jezus powiedział im: Moja żona…”.Tuż pod tym wersem znalazło się inne stwierdzenie: „Będzie ona mogła być moim uczniem”. Zdanie to zostało zapisane alfabetem greckim, w języku koptyjskim, a fragment pochodzi najprawdopodobniej z końca IV wieku naszej ery. Najprawdopodobniej, bo nie był znany jego właściciel.
Tej krótkiej informacji towarzyszył komentarz pani profesor. „Fragment ten sugeruje, że niektórzy wcześni chrześcijanie znali tradycję, zgodnie z którą Jezus był żonaty” – stwierdziła King. Dowodziła ona, że choć sam znaleziony przez nią papirus jest z wieku IV, to opiera się na tekście o dwa wieki wcześniejszym. Czyli, jak mówiła, można sądzić, że w niektórych kręgach wczesnych chrześcijan sądzono, iż Jezus faktycznie miał żonę. To rozumowanie pozwoliło jej nazwać znaleziony fragment „Ewangelią żony Jezusa”. Cała sprawa została opisana obszernie przez „New York Timesa”. Od tej chwili rzecz zaczęła żyć własnym życiem. Podnieceni reporterzy biegali za panią King, największe portale informacyjne, BBC, CNN, zamieszczały newsa, świat ogarnęła gorączka i podniecenie. Dwoili się i troili eksperci. Mało kto zwracał uwagę, że w języku gnostyków, z ich potępieniem ciała i seksu, erotyczny związek Zbawiciela z kobietą byłby nie do pomyślenia. Że nazywanie gnostyków chrześcijanami wydaje się nadużyciem. To zdaje się nikogo nie obchodzić. To zdają się nieistotne szczegóły. Kto by zwracał na nie uwagę?
.....
Ale od początku. Czy faktycznie każdy religijny Żyd musiał być żonaty? Czy małżeństwo nie tylko było czymś powszechnie przyjętym, ale po prostu obowiązkiem? W odpowiedzi na te twierdzenia Meier zauważa słusznie, że kontekst historyczny jest owszem ważny, ale kontekstem, w którym należy umieszczać Jezusa, nie jest wyobrażony przez wielu komentatorów jednolity judaizm, który to wspierał małżeństwo. W ówczesnym judaizmie oprócz faryzeuszy, którzy faktycznie uznawali małżeństwo za praktycznie jedyną drogę dla mężczyzn i kobiet, istniały inne jego odmiany, w których znaczenie małżeństwa kontestowano. Ci, którzy dziś powołują się na rabiniczną naukę o konieczności małżeństwa, wnosząc stąd, że również Jezus musiał się do niej stosować, popełniają dwa błędy. Po pierwsze rzutują na judaizm I wieku n.e. jego późniejsze rozwinięcie, po drugie nie zauważają, że w swych naukach i postępowaniu Jezus wielokrotnie pokazał, iż pozostaje w niezgodzie z powszechnymi lub też dominującymi prądami Jego epoki. Na tej samej zasadzie – skoro w judaizmie mężczyzna powinien się ożenić – można by negować wszystko to, co odróżniało Jezusa od Jego współczesnych: rozumienie czystości, stosunek do kobiet, zachowanie szabatu. Jeśli Jezus byłby tylko zwykłym, religijnym Żydem żyjącym w I wieku, nie dałoby się wytłumaczyć ani Jego konfliktu z władzami w Jerozolimie, ani sporu z faryzeuszami.
Wiele wypowiedzi Nowego Testamentu opisuje relacje Jezusa z Jego rodziną, krewnymi, matką, ojcem, wspomina też o kobietach, które Mu służyły. I właśnie biorąc pod uwagę, ile miejsca Ewangelie poświęcają relacjom Jezusa z rodziną i kobietami, milczenie na temat Jego żony byłoby niezrozumiałe – zauważa trafnie Meier. Dlaczego nie ma o niej wzmianki w żadnym, po prostu w żadnym dokumencie z I wieku? Dlaczego ewangeliści mieliby nie wspomnieć o fakcie, który z pewnością byłby dla nich mniej szokujący i kłopotliwy – w końcu z wyjątkiem Łukasza wszyscy byli Żydami – niż ten, że bezgrzeszny Jezus poddał się chrztowi na odpuszczenie grzechów udzielanemu przez Jana Chrzciciela? Dlaczego nie wahaliby się informować, że Jego bliscy uważali, iż stracił rozum, a Jego przeciwnicy zarzucali Mu, że służy diabłu, a zabrakłoby im odwagi, by przekazać imię żony Jezusa? Skoro poza Łukaszem byli Żydami, to w małżeństwie upatrywaliby, zgodnie z logiką tych, którzy Jezusowi przypisują posiadanie żony, dobro i wartość samą w sobie. Inaczej: skoro małżeństwo było obowiązkiem religijnym i pobożni Żydzi stosowali się do niego, dlaczego żaden z żydowskich autorów Nowego Testamentu miałby o tym nie wspomnieć? Dlaczego owi autorzy nie mają oporów, żeby pisać o zdarzeniach, które są dla nich trudne i ambarasujące, a nie zachowali w pamięci faktu, który w ich oczach budziłby uznanie? Gdyby przypisanie celibatu Jezusowi było dziełem późniejszych chrześcijan, którzy wywodzili się z pogaństwa, to dlaczego mieliby to właściwie robić? Sokrates miał żonę, żonę miał Arystoteles i wielu innych najznakomitszych mędrców starożytności. W byciu żonatym nie było nic ani ujmującego, ani poniżającego. Greccy bogowie mieli żony, a niektórzy z nich gustowali w Ziemiankach. Krótko. Skoro ani Żydzi chrześcijanie nie mieli powodu, żeby pozbawiać Jezusa żony, ani nic nie zmuszało do tego pogan, to dlaczego nigdzie się o tym rzekomym małżeństwie nie wspomina? Jedyna odpowiedź jest prosta: bo taka była prawda historyczna, bo sam tak zadecydował, bo chciał przez to coś ważnego powiedzieć. Można wprawdzie dowodzić, że w myśli żydowskiej Bóg nie pozostaje w żadnych relacjach erotycznych z kobietami i dlatego Jezus, szybko wyniesiony na tron Boży przez pierwszych żydowskich chrześcijan, nie mógł mieć żony. Tylko że to wyjątkowo naciągany argument. Jak wspomniałem, świadkowie nie wahali się przekazywać i zachowywać kłopotliwej dla kultu Jezusa wiedzy. Dlaczego mieliby usuwać akurat przekaz o Jego małżeństwie?
.....