Caryca Moskiewskie gody
Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.
Отрывок из книги
Cokolwiek potrafisz lub myślisz, że potrafisz, rozpocznij to.
Odwaga ma w sobie geniusz, potęgę i magię.
.....
Kiedy w 2011 roku Cezary Gmyz i Antoni Trzmiel na łamach „Rzeczpospolitej” dopominali się od rządu zorganizowania obchodów czterechsetnej rocznicy hołdu ruskiego, natychmiast zaatakował ich niejaki Zasuń Rafał, dziennikarz – proszę zgadnąć jakiejż to gazety? Oczywiście, „Gazety Wyborczej”. W artykule Święto rabowania Rosji? Hola panowie! człowiek ten napisał: „Zygmunt III za poduszczeniem magnatów kresowych, a wbrew ostrzeżeniom najwybitniejszych polskich mężów stanu owego czasu – Stanisława Żółkiewskiego i Jana Karola Chodkiewicza, zdecydował się wykorzystać słabość Rosji i zaatakować ją. Żółkiewski pokonał Rosjan pod Kłuszynem i zdobył Moskwę. Pojmanego cara Wasyla Szujskiego odesłano do Warszawy. Polacy zachowywali się w Rosji dokładnie tak samo, jak cała XVII-wieczna soldateska. Łupili, grabili i gwałcili, dokładnie tak samo, jak Szwedzi w Polsce w latach potopu. Wkrótce przeciw okupantom wybuchło zwycięskie powstanie, Moskwa została odbita. Do rewolucji październikowej rocznica tego wydarzenia była w Rosji oficjalnym świętem, tak jest i obecnie. Ale co my mamy świętować? Rozumiem, że autorzy mają przemożną potrzebę celebrowania rocznic wszystkich polskich zwycięstw. Jednak do narodowego Panteonu potrzebne jest nie tylko zwycięstwo – ważne jest także, aby temu zwycięstwu towarzyszyła przekonująca racja moralna. Tak jak Polakom i Litwinom pod Grunwaldem, tak jak odrodzonej Rzeczypospolitej w Bitwie Warszawskiej. Jaka racja moralna stała za Polakami pustoszącymi Rosję w XVII wieku? Chyba taka, jak w pieśni śpiewanej przez okrutnych kondotierów owej wojny, tzw. lisowczyków. Zaczynała się od słów: «Kto nam chce skarby wydrzeć, nie wydrze, nie wydrze, nie wydrze»”.
Zamieszczony na stronie internetowej „Gazety Wyborczej” tekst zilustrowany został fragmentem wspomnianego już, zdecydowanie antypolskiego i fałszującego prawdę historyczną filmu Rok 1612. Przyznać trzeba, że jest to ilustracja do zacytowanego tekstu jak najbardziej odpowiednia, pokazująca jasno, skąd pan Zasuń czerpał swoją wiedzę o wydarzeniach. Kiedyś, w latach pięćdziesiątych XX wieku, polskie dzieci musiały uczyć się historii z podręczników napisanych przez radzieckich autorów. Co wybitnemu publicyście szanowanej (przynajmniej przez niektórych) „Gazety” każe czerpać wiedzę z tych samych źródeł dzisiaj, pozostanie zapewne jego słodką tajemnicą.
.....