Quichotte
Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.
Отрывок из книги
Dla Elizy
Wskutek niemal całkowitego zaabsorbowania treściami przekazywanymi mu za pośrednictwem dawniej kineskopu, a w obecnej epoce płaskich ekranów – wyświetlaczy ciekłokrystalicznych, plazmowych i wykonanych w technologii OLED – padł ofiarą coraz powszechniej występującego zaburzenia psychicznego, w którym granica między prawdą a kłamstwem staje się rozmyta i niewyraźna, toteż niekiedy nie potrafił odróżnić jednego od drugiego, rzeczywistości od „rzeczywistości”, i zaczął postrzegać siebie jako naturalnego obywatela (i potencjalnego mieszkańca) owego fikcyjnego świata za ekranem, do którego tak się przywiązał i który, jak sądził, oferował jemu, a co za tym idzie wszystkim, wskazówki moralne, społeczne i praktyczne, jakimi powinni się kierować w życiu wszyscy mężczyźni i wszystkie kobiety. W miarę upływu czasu, gdy zapadał się coraz głębiej w grząski grunt tego, co można nazwać nierzeczywistą rzeczywistością, odczuwał emocjonalną więź z wieloma mieszkańcami tego drugiego, bardziej kolorowego świata, którego obywatelstwo, jak uważał, prawnie mu się należy, jakby był współczesną Dorotką rozważającą przenosiny na stałe do krainy Oz; i w jakimś momencie, nie wiadomo kiedy, zapałał niezdrowym, bo całkowicie jednostronnym uczuciem do pewnej osobowości telewizyjnej, pięknej, dowcipnej i ubóstwianej panny Salmy R, które to zauroczenie nazywał niezbyt stosownie miłością. W imię tej tak zwanej miłości podjął żarliwe postanowienie, że wyruszy na poszukiwanie „ukochanej” za telewizyjny ekran, wkraczając w niedostępną rzeczywistość HD, jaką ona i jej podobni zamieszkują, i że swymi uczynkami oraz wdziękiem zaskarbi sobie jej przychylność.
.....
W starym plecaku nosił kolekcję zgromadzonych w czasie podróży przedmiotów skromnych rozmiarów, z których każdy był starannie zawinięty w bibułkę i folię bąbelkową: wypolerowany chiński kamień, objet trouvé, o wzorze przypominającym pejzaż zalesionych wzgórz we mgle, głowę Buddy w stylu Gandhary, uniesioną drewnianą rękę z Kambodży z symbolem pokoju pośrodku dłoni, dwa kryształy w kształcie gwiazdy, jeden większy, drugi mniejszy, wiktoriański medalion, w którym umieścił fotografie rodziców, trzy inne zdjęcia ukazujące dzieciństwo w odległym tropikalnym mieście, mosiężną angielską gilotynkę do cygar z epoki edwardiańskiej wykonaną w taki sposób, by wyglądała jak smok o ostrych zębach, indyjskie pudełko z zapałkami Cheeta Brand z wizerunkiem zakradającego się geparda, miniaturowego dudka z marmuru oraz chiński wachlarz. Tych trzynaście przedmiotów było dla niego świętością. Gdy zatrzymywał się na noc w dowolnym pokoju, rozstawiał je jak najstaranniej ze dwadzieścia minut. Musiały zostać rozmieszczone idealnie, w odpowiednim stosunku jeden do drugiego, i gdy już dana aranżacja go zadowalała, w pokoju natychmiast zaczynał się czuć niczym w domu. Wiedział, że bez tych uświęconych przedmiotów ustawionych w odpowiednich miejscach jego życie straci równowagę, a on podda się panice, inercji, a wreszcie śmierci. Te przedmioty były życiem samym w sobie. Dopóki mu towarzyszyły, nie przerażała go droga. Było to jego szczególne miejsce.
Miał szczęście, że w następstwie Zdarzenia Wewnętrznego nie zidiociał doszczętnie jak ten potykający się, niedołężny biedak, którego kiedyś widział, zdolny najwyżej do zbierania liści w parku, niczego bardziej wymagającego. On od wielu lat pracował jako podróżujący akwizytor farmaceutyków i kontynuował pracę pomimo wieku emerytalnego i groźnie chwiejnego, nieprzewidywalnie kapryśnego, narastająco zmiennego i uparcie obsesyjnego usposobienia dzięki dobrotliwości wymienionego już zamożnego kuzyna, doktora R.K. Smile’a, odnoszącego sukcesy przedsiębiorcy, który po obejrzeniu telewizyjnej adaptacji Śmierci komiwojażera Arthura Millera odmówił zwolnienia krewnego w obawie, że czynem tym przyspieszy zgon staruszka2.
.....