Furia
Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.
Отрывок из книги
Dla Padmy
Na ulicy profesora Solanki, na różanych werandach przed domami, przesiadywała dobrze sytuowana biała młodzież w workowatych ciuchach, stylowo symulując ubóstwo w oczekiwaniu na miliardy, które z pewnością miały wkrótce na nią spłynąć. Seksualnie wstrzemięźliwy, ale wciąż błądzący wzrok Solanki szczególnie przykuła wysoka, zielonooka dziewczyna o skośnych, środkowoeuropejskich kościach policzkowych. Sterczące jasnoblond włosy wystawały jej jak klaunowi spod czarnej baseballówki z napisem D’Angelo Voodoo, usta miała pełne, sardoniczne, i zachichotała arogancko za podniesioną dla pozoru dłonią, gdy staromodny, dandysowaty, drobny, wywijający laseczką Solly Solanka w słomkowej panamie i kremowym lnianym garniturze wychodził na popołudniowy spacer. Solly: przydomek z czasów uniwersyteckich, za którym nigdy nie przepadał, ale nie udało mu się całkowicie z nim zerwać.
.....
Profesor Solanka przeprosił żonę za roztargnienie, a wtedy rozpłakała się i te głośne, przenikliwe dźwięki ściskały go za serce, gdyż w żadnym wypadku nie był człowiekiem okrutnym. W milczeniu czekał, aż Eleanor się opanuje. Kiedy to się stało, przemówił najbardziej oficjalnym tonem, na jaki mógł się zdobyć, odmawiając sobie – odmawiając jej – najmniejszej odrobiny emocji. „Przyznaję, że to, co zrobiłem, musi wydawać ci się niewytłumaczalne. Przypominam sobie jednak to, czego sama mnie nauczyłaś o znaczeniu rzeczy niewytłumaczalnych – w tym momencie odwiesiła słuchawkę, ale i tak dokończył zdanie – u, mmm, Szekspira”. Ta nieusłyszana konkluzja przywołała wspomnienie jego żony nagiej, Eleanor Masters przed piętnastoma laty w pełnej długowłosej, dwudziestopięcioletniej krasie, gdy leżała bez ubrania z głową na jego kolanach i oprawionym w niebieską skórę sfatygowanym wydaniem Dzieł wszystkich spoczywającym przodem do dołu na jej futerku. Taki był nieprzyzwoity, acz rozkosznie szybki finał tamtej pierwszej kolacji. Przyniósł wino, trzy butelki drogiego Tignanello Antinori (trzy! Dowód braku umiaru uwodziciela), ona zaś upiekła dla niego jagnięcy udziec i podała doń sałatkę ze świeżych kwiatów, by towarzyszyła przyprawionemu kminkiem mięsiwu. Miała na sobie małą czarną, poruszała się zwiewnie i boso po mieszkaniu urządzonym pod dużym wpływem wzornictwa i sztuki artystów z Grupy Bloomsbury, pochwaliła się też papugą w klatce, która naśladowała jej śmiech: potężny śmiech jak na tak delikatną kobietę. Po raz pierwszy i ostatni umówił się na randkę w ciemno, a jego partnerka okazała się w pełni godna swego głosu; nie tylko piękna, ale i inteligentna, zarazem pewna siebie i krucha, a do tego wspaniale gotowała. Po skonsumowaniu licznych płatków nasturcji i wypiciu niemałych ilości czerwonego wina, które przyniósł, Eleanor zaczęła opowiadać mu o swej pracy doktorskiej (siedzieli już na podłodze w salonie, spoczywając na ręcznie utkanym przez Cressidę Bell dywanie), ale przerwały jej pocałunki, gdyż serce profesora Solanki zmiękło jak podana jagnięcina i zakochał się. Przekomarzali się przez długie lata, które spędzili razem, kto zrobił pierwszy krok. Ona zawsze gorąco (ale z rozbawieniem w oczach) zaprzeczała, jakoby mogła kiedykolwiek poczynać sobie tak śmiało, on zaś utrzymywał – chociaż wiedział, że to nieprawda – iż Eleanor „rzuciła się na niego”.
„Chcesz o tym posłuchać czy nie?” Kiwnął głową na zgodę, pieszcząc jej niewielką, ale wspaniale ukształtowaną pierś. Przytrzymała jego dłoń i rozpoczęła wykład. Według jej tezy w centrum każdej z wielkich Szekspirowskich tragedii tkwiły pozostawione bez odpowiedzi pytania o miłość i żeby uchwycić sens tych sztuk, każdy z nas musiał na swój sposób na nie odpowiedzieć. Dlaczego Hamlet, kochając zmarłego ojca, bez końca odkłada zemstę, tymczasem kochany przez Ofelię, niszczy ją? Dlaczego Lear, kochając Kordelię najmocniej ze wszystkich córek, nie słyszy miłości w jej słowach w początkowej scenie i pada ofiarą niegodziwości jej sióstr; i dlaczego Makbet, prawdziwy mężczyzna, który kocha króla i swój kraj, tak łatwo daje się poprowadzić zmysłowej, ale niekochającej Lady M. do nikczemnego tronu krwi? Profesor Solanka, wciąż z roztargnieniem trzymając w ręku słuchawkę bezprzewodowego telefonu, przypomniał sobie z rewerencją twardy sutek nagiej Eleanor pod jego poruszającymi się palcami; a także jej niezwykłą odpowiedź na problem Otella, którym według niej nie była „niczym nieumotywowana złośliwość” Jagona, lecz brak inteligencji emocjonalnej Maura, „niewiarygodna głupota Otella w sprawach miłości, kretyńska skala zazdrości, która popycha go do zamordowania rzekomo umiłowanej żony pod najbardziej błahym z pozorów”. Interpretacja Eleanor brzmiała następująco: „Otello nie kocha Desdemony. Wpadłam na ten pomysł tak po prostu któregoś dnia. Zapaliła mi się w głowie czerwona żarówka. On twierdzi, że ją kocha, ale to nie może być prawda. Gdyby ją kochał, morderstwo nie miałoby sensu. Dla mnie Desdemona jest trofeum Otella, jego najcenniejszym, podnoszącym status nabytkiem, fizycznym dowodem wysokiej pozycji w świecie białych. Rozumiesz? Kocha to w niej, ale nie ją samą. Sam Otello rzecz jasna nie jest Murzynem, tylko «Maurem»: Arabem, muzułmaninem, jego imię jest prawdopodobnie łacińską wersją arabskiego Attallah lub Ataullah. Nie jest więc tworem chrześcijańskiego świata grzechu i odkupienia, lecz raczej islamskiego kosmosu moralnego, na którego biegunach znajdują się honor i wstyd. Śmierć Desdemony jest «mordem honorowym». Nie musiała ponosić winy. Wystarczyło oskarżenie. Atak na jej cnotę nie dał się pogodzić z poczuciem honoru Otella. Dlatego jej nie słuchał, nie uwierzył jej na słowo, nie wybaczył jej ani nie zrobił niczego, co mógłby zrobić mężczyzna kochający kobietę. Otello kocha tylko siebie, siebie jako kochanka i przywódcę, co Racine, bardziej patetyczny dramaturg, nazwałby jego flamme, jego gloire. Ona nie jest dla niego nawet osobą. Odczłowieczył ją. Jest jego statuetką Oscara lub Barbie. Jego lalką. Przynajmniej taką postawiłam tezę, a oni dali mi doktorat, być może w nagrodę za bezczelność, zwykły tupet”. Pociągnęła spory łyk tignanello, a potem wygięła plecy w łuk, objęła go za szyję i przyciągnęła do siebie. Tragedie ulotniły się z ich myśli.
.....