Kronika Niedzielna
Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.
Отрывок из книги
Opublikowane w niniejszym tomie artykuły i rozważania ujrzały światło dzienne jako teksty Kroniki Niedzielnej w okresie obejmującym lata 1936–1943. Dla każdego z artykułów podaję dokładną datę publikacji.
W momencie gdy teksty te ukazywały się, ich autor nie wiedział, że – na swój sposób, skromnymi i bezpośrednimi środkami publicysty – pisze też historię. Teraz już wie, że składające się na nie wersy utrwalają chwile jednego z najbardziej tragicznych okresów w życiu obecnego pokolenia. Właśnie dlatego artykuły i rozważania w tym tomie udostępniam, nie zmieniwszy ani jednego słowa, ani jednej litery bądź znaku interpunkcyjnego, a dokładnie tak, jak swego czasu pojawiły się pod wspólnym nagłówkiem. Czytelnika proszę zatem o wybaczenie wszelkich stylistycznych niezręczności, które są nieuchronnymi błędami utworów rzucanych na papier przy pośpiesznym tempie pracy. Dla wierności prawdzie zrezygnowałem nawet z tego, by – teraz, w tych chwilach pełnych niepokoju i trosk – tu i tam wygładzić nierówności artykułów napisanych bez prawdziwie literackiej staranności; a przecież pisarzowi przysługuje taki przywilej. Jednakże prawda i wierność temu, co kiedyś wypowiedzieliśmy, ważniejsze są od bezbłędnego stylu.
.....
Dlatego nim tę krainę przesłoni żelazna kurtyna, resztkami siły ducha raz jeszcze zawołajmy ku sobie, wyciągnijmy ręce w ciemności. My mieliśmy tu na ziemi poruczenie, mieliśmy rolę do spełnienia, więcej, mieliśmy – bez względu na to, jak wyświechtane jest to słowo – misję. My, Europejczycy, mieliśmy i mamy wspólne zadanie na ziemi; w żadnym razie nie takie, by zniweczyć wszystko, co stworzyli Kant i Rembrandt, Bismarck i Kartezjusz, Reynolds1 i Dante, Goethe i Palladio, János Arany2 i Szekspir. My powinniśmy byli przewodzić światu, dawać przykład rasom i pokoleniom. Spuścizna, którą powierzyło nam przeznaczenie, europejska scheda była zarazem też przeraźliwą odpowiedzialnością – czy wzięliśmy to na swoje barki, czy temu podołaliśmy?… Co uczyniłaś z moją ojczyzną, Europo, i dlaczego nigdy nie słuchałaś tych, którzy proste prawdy chcieli rozjaśnić światłem rozumu? Mieliśmy wszelką moc, by ten kontynent poprowadził świat ku nowemu tysiącleciu; i co poczęliśmy z tą mocą?…
Czy to możliwe, że mimo wszystko jest to pożegnanie? Złowieszczy mędrcy wróżyli twą zagładę, Cesarstwo Zachodu, Europo. Złowieszczy mędrcy, którzy myśleli już nawet nie w kategorii wojny światowej, lecz cykli wojen światowych, z okrutną precyzją wskazywali, jak ciepłe i żywe formy kultury stygną i sztywnieją w trybach pustej cywilizacji, jak radość życia staje się rozrywką, odpowiedzialność – bezmyślnie powtarzanym, trajkotanym programem partii, a to, co oryginalne, i to, co narodowe – truizmem przelewającym się ponad granicami państw. Ale to była tylko jedna z twoich twarzy, Europo. Ta druga, ta wieczna, której strzegę w mym sercu, jest wspaniała i ludzka. Teraz, kiedy nakładasz maskę gazową, która może na zawsze zakryje ci tamto inne oblicze, raz jeszcze patrzę w twe oczy, w te twoje jaśniejące światłem rozumu oczy, a ponieważ nie mogę uczynić nic innego, wyciągam ku tobie ramiona. Widzę cię, przywołuję, i także w chwili pożegnania wołam, że wierzyłem w siły, które powołały cię do istnienia, i póki żyję i mogę mówić, chcę wierzyć, że od terroru instynktów potężniejsza jest siła rozumu i solidarności.
.....