Płomienie
Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.
Оглавление
Stanisław Brzozowski. Płomienie
Tom pierwszy
I. Na zgliszczach
1
2
3
4
5
II. Sielskie-anielskie
1
2
3
4
5
III. Spartakus i Szymon Słupnik
1
2
3
4
5
6
7
8
9
IV. Testament Brenneisena
1
V. Katia
1
2
3
4
VI. Ulica Świętego Marcina
1
2
3
Tom drugi
I. Dolori et amori sacrum434
II. Nowa wiosna
III. Carskie łowy
IV. Myszy i koty
V. Heraklesowe sny
VI. Myszkin
VII. Lodowiec
VIII. Na przełęczy
IX. Oblubieniec
X. Hekate
XI. Umarli i żywi
XII. Sternikiem śmierć
XIII. Łucznik
XIV. W smoczym gnieździe
XV. Ora et sempre624
XVI. Orcio
XVII. Groźby czarnej nocy
XVIII. Dies illa661
XIX. Trupy
XX. Srebne noce
XXI. Na torfowisku
XXII. In hac tumba704
Отрывок из книги
Przerzucając stare roczniki rosyjskich pism rewolucyjnych, napotkałem niedawno nazwisko Michała Kaniowskiego. Nie zdążyłem sobie jeszcze uprzytomnić, że jest mi ono dobrze znane, gdy już zarysowała się przede mną cieleśnie niemal ta do żadnej innej, kiedykolwiek widzianej przeze mnie, niepodobna twarz, o łysej głowie, dziwnym wyrazie oczu, wyzierających spod czerwonych, opuchłych, pozbawionych brwi i rzęs powiek. Pamiętam, że kiedy go zobaczyłem po raz pierwszy – byłem wtedy dzieckiem – wydało mi się, że tak musi wyglądać człowiek odratowany spod gruzów palącego się domu. Przypuszczam, że to brak brwi i rzęs właśnie, co wyglądało, jak gdyby były opalone, doprowadził mnie do tego odczucia – wniosku. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że ten dziwny, tajemniczy pan Michał, jak nazywali go wszyscy dorośli, jakby przez wspólną umowę, zniżając głos przy wypowiadaniu jego imienia, był na wpół odratowanym (ledwo, ledwo mógł się poruszać o swoich siłach) pogorzelcem. Zdaje się, że go zapytałem nawet raz o to, gdy mu podałem upuszczoną laskę, a on zaczął ze mną jakąś rozmowę.
Widziałem, jak w bezrzęsych oczach pana Michała, które wyglądały tak dziwnie, że służba pomawiała go o dar urzekania – zamigotało coś, miał coś mówić, ale stryjenka Adela, w domu której gościliśmy, przywołała mnie. Pan Michał spojrzał na nią, uśmiechnął się i zagwizdał, zdarzało mu się to dość często. Słyszałem także, jak mruczał coś i mówił sam do siebie, chodząc po ulubionej swojej uliczce ogrodowej przed altaną i opierając się ciężko na lasce. W altanie tej spędzał całe dnie w fotelu z książką w ręku. Nie czytał jednak najczęściej, tylko myślał o czymś, patrząc gdzieś przed siebie ponad książkę. Widywałem go za to piszącego.
.....
– Mąż? Wczoraj pił. Dziś po mieście biega, znajomym kańczug92 pokazuje.
Adaś zaczął mi tłumaczyć. Historia całkiem miejscowa. Couleur locale93, jak się to w teorii literatury nazywa. Wydali młodą dziewczynę za mąż, za kapitana pijanicę. Bogaty miał być, a okazało się, że majątek w karty przegrał. Zdaje się, że na posag liczył. Tymczasem posagu nie ma, więc zwierzę zaczyna bić żonę. Całymi dniami wychodzić nie może z domu, ludziom się pokazać niepodobna: twarz w sińcach, oko podbite. I tak bez przerwy. Tydzień bez bójki nie przechodzi. A dziewczyna była z głową i sercem Człowiek mógłby wyrosnąć. A tak jedna jej droga: powiesić się albo bić się z mężem, kto kogo lepiej.
.....