Oko proroka
Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.
Оглавление
Władysław Łoziński. Oko proroka
I. Mój ojciec wyjeżdża do Turek1
II. Kozak Semen
III. Tajemnica kozacka
IV. Idę w świat
V. Przygoda z Tatarami
VI. Mendyczek
VII. Na służbie
VIII Fok! Fok! Fok!
IX. W pułapce
X. Ucieczka
XI. Karawana do Turek
XII. Jeniec turecki
XIII. Wyprawa po ojca
XIV. Poturmak Jowan
XV. Katakallo! Katakallo
XVI. Oko proroka
XVII. Jak się spisał Matysek
XVIII. Testament Woroby
XIX. Na złotym deszczu
XX. Fora ze dwora
XXI. Zakończenie
Отрывок из книги
Wkrótce po tym wyjeździe mojego ojca stało się u nas wielkie zamieszanie i jakoby trzask okrutny, jeno że bardzo niewesoły. Wracały wojska z wojny tureckiej, a wracały biedne, chude, odarte i głodne, a w onej biedzie własnej niepamiętne biedy ludzkiej. Rozsypał się żołnierz szeroką siecią; zawadził i o ekonomię samborską, jako że to była królewszczyzna, a tedy najbardziej na gospody żołnierskie wystawiona. Napatrzyłem się wonczas i buty, i nędzy wojackiej do syta. Najpierw zaczęła się przewijać szlachta, wracająca do dom z pospolitego ruszenia, ale tej spieszno było do własnego komina, a podobno mało tam który z niej widział żywego Turka, bo się to wszystko zaraz po chocimskiej potrzebie33 jeszcze spode Lwowa wróciło, nie zażywszy obozu i nie powąchawszy prochu. Ale za nią posypał się dopiero prawdziwy żołnierz najrozmaitszej broni, jeszcze jakoby mokry od krwi pogańskiej, a i od swojej własnej, kurzem bitwy okryty, czarny od wiatrów i słońca – często chory, często ranny i okaleczały, a zawsze głodny; odarty i prawie że dziki. Napatrzyłeś się wtedy, bracie, co to wojna umie!
Husaria, pancerni, dragonia, rajtaria, piechota łanowa, kozacy, i Bóg tam wie jaki jeszcze lud zbrojny, bo byli między nimi i Wołosi34, i Węgrzyni, i Niemcy – wszystek ten żołnierz to mijał, to się zatrzymywał, a najczęściej tak bywało, że ledwie jedni się osadzą, a już drudzy ich spędzają z gospód siłą mocą, tak że bez trzasku szabel i bez strzelaniny często się nie obyło. A wszystko z uciskiem i ze łzami ubogiego ludu, bo żołnierz długo był niepłatny; tym żył, co mu dano, a raczej tym, co sam wziął. Były między nimi szarpacze, że ano nie wiesz, czy to swój, czy nieprzyjaciel; z Tatarem stali za jedno. Gdzie był jaki kogut, to go zjedli; cielęta rżnęli, płótno babom wydzierali, ziarnko żyta i źdźbło słomy nie zostało po nich w stodole.
.....
– Ot, co, tak i gadajcie, do Warny! Znaju, znaju! To nie tam od Zaporoża, gdzie nasz Dniepr, ani tam od Wołoszy, gdzie wasz Dniestr do morza wpada, to na dole, na dole…
– Jakoż to Dniestr? – rzekę ja z wielkim zdziwieniem, bo Dniestr płynął pod naszą wsią i ledwie go z okna naszego nie widać – to Dniestr płynie aż do Czarnego Morza?
.....