Walka o macierzyństwo. Jak wygrać z czasem i samą sobą

Walka o macierzyństwo. Jak wygrać z czasem i samą sobą
Автор книги: id книги: 1575689     Оценка: 0.0     Голосов: 0     Отзывы, комментарии: 0 593,08 руб.     (5,84$) Читать книгу Купить и читать книгу Купить бумажную книгу Электронная книга Жанр: Поэзия Правообладатель и/или издательство: OSDW Azymut Дата добавления в каталог КнигаЛит: ISBN: 978-83-8103-664-1 Возрастное ограничение: 0+ Отрывок из книги

Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.

Описание книги

Отрывок из книги

Dzię­ku­ję wszyst­kim, któ­rzy byli i są ze mną do­brym sło­wem, spo­tka­niem czy przy­jaź­nią. Sta­ram się pa­mię­tać i ce­nić na­wet dro­bia­zgi, być

wdzięcz­na rów­nież tym, któ­rzy są mi nie­życz­li­wi, bo każ­dy od­gry­wa w na­szym ży­ciu waż­ną rolę.

.....

Mi­ja­ły lata. Nie zda­wa­łam so­bie spra­wy, że to do­świad­cze­nie za­wa­ży­ło na moim póź­niej­szym ży­ciu – dziew­czyn­ki, na­sto­lat­ki, mło­dej ko­bie­ty. Gdy w koń­cu pod­czas te­ra­pii to do mnie do­tar­ło, praw­da ude­rzy­ła mnie jak obu­chem w gło­wę. Prze­pra­co­wy­wa­łam ją, za­po­zna­wa­łam się ze scho­wa­ny­mi głę­bo­ko lę­ka­mi, smut­kiem, per­fek­cjo­ni­zmem i nad­mier­ną od­po­wie­dzial­no­ścią. Dla spe­cja­li­stów to było oczy­wi­ste, dla mnie nie. Mu­sia­łam po­skła­dać ży­cio­we puz­zle: ak­cja – re­ak­cja, przy­czy­na – sku­tek. Czy było czymś złym, że za­wsze chcia­łam mieć naj­lep­sze wy­ni­ki? Że do­sta­wa­łam same piąt­ki i koń­czy­łam z wy­róż­nie­niem ko­lej­ne szko­ły, w tym mu­zycz­ną? Że po­szłam na pra­wo? I wciąż mo­głam spra­wiać ro­dzi­com ra­dość? Po­zo­sta­nie za gra­ni­cą, mimo obaw, nie ze­psu­ło mnie. Byli ze mnie dum­ni. Przy­je­cha­li na roz­da­nie dy­plo­mów na Uni­wer­sy­te­cie War­szaw­skim: dy­plom z wy­róż­nie­niem wrę­czał ich cór­ce pre­mier Wło­dzi­mierz Ci­mo­sze­wicz. Da­lej za­da­wa­łam so­bie py­ta­nia: czy było coś złe­go w tym, że ko­lej­ne czte­ry lata cięż­ko pra­co­wa­łam? Po­tra­fi­łam w ob­cym ję­zy­ku skoń­czyć z wy­róż­nie­niem apli­ka­cję rad­cow­ską. Na­wet na chwi­lę się nie za­trzy­my­wa­łam, mało tego, w wie­ku trzy­dzie­stu sze­ściu lat obro­ni­łam dy­plom Ma­ster of Bu­si­ness Ad­mi­ni­stra­tion! Czy było w tym coś złe­go? Od­po­wiedź brzmi: nie. Prze­cież by­łam am­bit­na, re­ali­zo­wa­łam wy­ma­rzo­ny sce­na­riusz. Tyl­ko dla­cze­go w moim ży­ciu wciąż cza­ił się cho­ro­bli­wy lęk? Nie­ustan­nie uwa­ża­łam na każ­dy swój krok, mar­twi­łam się o po­wo­dze­nie każ­de­go za­da­nia, któ­re­go się po­dej­mo­wa­łam, a było ich mnó­stwo, cza­sa­mi na­wet otrzy­ma­nie oce­ny niż­szej o cho­ciaż­by je­den sto­pień, wy­wo­ły­wa­ło u mnie nie­uza­sad­nio­ny nie­po­kój. Za­wsze chcia­łam „za bar­dzo”. Za bar­dzo zro­bić, za bar­dzo po­móc, za bar­dzo się opie­ko­wać. Stwo­rzy­łam z sie­bie ma­szyn­kę do osią­ga­nia ce­lów – swo­ich i in­nych lu­dzi.

To od­kry­cie po­mo­gło mi zro­zu­mieć moje za­wo­do­we roz­dwo­je­nie. Z jed­nej stro­ny: per­fek­cjo­nizm w dą­że­niu do by­cia do­brym praw­ni­kiem – wy­róż­nie­nia, wła­sna kan­ce­la­ria. Z dru­giej: pro­duk­cja fil­mo­wa, fun­da­cja ar­ty­stycz­na, pro­jek­ty twór­cze. Moja mi­łość do wie­dzy skie­ro­wa­ła mnie na ścież­kę praw­ni­czą, pre­sti­żo­wą. Na­to­miast moja ar­ty­stycz­na du­sza, czy­li mi­łość do mu­zy­ki i tań­ca, za­bie­ra­ła mnie w re­jo­ny, gdzie nie wszyst­ko mu­sia­ło być za­pię­te na ostat­ni gu­zik, gdzie mo­głam dać upust swo­jej tę­sk­no­cie za by­ciem dziec­kiem, od­two­rzyć dzie­ciń­stwo, któ­re skoń­czy­ło się tak dra­ma­tycz­nym cię­ciem. Tak po­łą­czy­ły się dwa tory. Na­uczy­łam się pro­du­ko­wać fil­my, na proś­bę zna­jo­mych za­gra­łam Ukra­in­kę w se­ria­lu „Ple­ba­nia”, wy­stą­pi­łam też w fil­mie, co zno­wu było cof­nię­ciem się do uko­cha­nych lat szkol­nych i wy­stę­pów przed pu­blicz­no­ścią. Mimo że świet­nie so­bie ra­dzi­łam: gra­łam, two­rzy­łam, kre­owa­łam, nie po­zwa­la­łam na­zy­wać sie­bie ar­tyst­ką, bo prze­cież w związ­ku ar­ty­sta mógł być tyl­ko je­den. Grzecz­nie sta­łam w dru­gim rzę­dzie. Zresz­tą, przez całe dzie­ciń­stwo przy­go­to­wy­wa­no mnie do ta­kiej roli. Choć tań­czy­łam, gra­łam na for­te­pia­nie i by­łam świet­na w szkol­nych przed­sta­wie­niach, ro­dzi­cie twier­dzi­li, że le­piej skoń­czyć pe­da­go­gi­kę lub pra­wo, twar­do stą­pać po zie­mi. Ja­kież to te­raz jest ja­sne, ja­kie oczy­wi­ste… Wszyst­ko, co ro­bi­łam jako praw­nik czy or­ga­ni­za­tor – chwa­lo­no i za­uwa­ża­no, a to, co do­ty­czy­ło twór­czo­ści – trak­to­wa­no jako mało zna­czą­cy epi­zod, ewen­tu­al­nie hob­by. Prze­cież le­piej być praw­ni­kiem i pre­ze­sem fir­my. Ktoś musi w domu być po­waż­ny. Ktoś musi być od­po­wie­dzial­ny. I tyl­ko szcze­ra za­zdrość przy­ja­ció­łek oraz po­dziw lu­dzi cza­sem da­wa­ły mi do my­śle­nia… Ale od­pę­dza­łam te my­śli. Nie mo­głam za­wieść. Pod­ję­łam się TEJ ROLI. Te­raz już wiem.

.....

Добавление нового отзыва

Комментарий Поле, отмеченное звёздочкой  — обязательно к заполнению

Отзывы и комментарии читателей

Нет рецензий. Будьте первым, кто напишет рецензию на книгу Walka o macierzyństwo. Jak wygrać z czasem i samą sobą
Подняться наверх