Blondynka w pułapce
Реклама. ООО «ЛитРес», ИНН: 7719571260.
Отрывок из книги
Najbardziej obawiałam się tego, że jakaś mysz czy żaba prześlizgnie mi się po nodze. Nie to, że zaraz bym piszczała albo wrzeszczała na widok myszy, co to, to nie. Dziewczyna wychowana na wsi z takimi widokami jest oswojona. Żaba też, słowo daję, nie budzi we mnie odrazy. Ale jakby tak niespodziewanie zimna skoczyła mi w ciemności na gołe ciało… brrr! Na szczęście miałam na sobie spodnie. Najgorsze więc, że na przykład poczuję żabsko na swym udzie, nie groziło mi, lecz to nie znaczy, że się nie bałam. Bałam się jak cholera. Bo dokąd miałam pójść?
Do Biernata? Za Chiny! Przecież oni tam tylko czekają, żebym się pojawiła i błagała ich o ratunek. Oczywiście by pomogli, ale nie bezinteresownie, o nie! Warunki znasz, by powiedzieli, znaczy szef by powiedział, a ten debil Irek by przytaknął, bo on zawsze mu przytakuje. Idziesz do prokuratora i zeznajesz, że sama na własne oczy widziałaś, jak Paolo Vecchi, ten Włoch, co w południe odwiedził państwa Biernatów w ich lokalu, podkłada ogień pod restaurację. A potem wybierasz sobie miejsce na globusie, dostajesz grubą kasę i arrivederci Roma.
.....
W zasadzie nie wiedziałam, co robić dalej.
– Po drugie masz, zdaje się, kłopoty.
.....