Читать книгу Chłopiec - Zbigniew Zysk - Страница 3

ROZDZIAŁ 1

Оглавление

Kiedy byłem małym chłopcem, hałaśliwy i rubaszny świat za grubymi ścianami mojego domu zataczał wokół nas coraz większe i śmielsze kręgi. Poddawałem się tej kosmicznej sile, zostawiając ślad swoich stóp wszędzie tam, gdzie jeszcze, tak wtedy myślałem, nie stanął nigdy żaden człowiek.

Wszystko to runęło pewnego deszczowego dnia, a właściwie wieczoru, kiedy moja matka wyszła z domu z małą ortalionową torbą. Nie było jej ponad rok. Nie wiedziałem, co się z nią dzieję, ale bałem się kogokolwiek o to zapytać. Dni biegły, miesiące mijały, a ja nauczyłem się swojego nowego odbicia w poszarzałym oknie pustego pokoju.

Przed gwiazdką kolejnej zimy matka niespodziewanie wróciła. Ale nic już nie było takie jak kiedyś. Jakiś czas później dowiedziałem się, że odeszła od nas do jakiegoś innego mężczyzny, który ją porzucił. Cierpiała i czuła się upokorzona. Ciężko pracowała, żeby naprawić swój błąd, ale ojciec nigdy jej tego nie wybaczył.

Mój ojciec.

Dziś mam dwadzieścia pięć lat. Potrafię z prawą stopą wciśniętą w pedał mojego sportowego auta przeciąć na żółtym świetle zatłoczone skrzyżowanie, spojrzeć prosto w oczy nagrzanemu gigantowi w barze, podczas gdy wszyscy inni szukają wyjścia, sponiewierać pachnące ciało niedoświadczonej nastolatki i krnąbrnie patrzeć, jak ściera nasienie z płonącej twarzy, potrafię bez mrugnięcia okiem zrobić setki rzeczy, na samą myśl o których pocą się ręce i przyśpiesza tętno, jednak nie potrafię przejść obojętnie obok gabinetu mojego ojca.

Tak, możesz się śmiać. Śmiej się, skurwysynie. Porozciągałeś po całym domu kilometry kabli, plątaninę kamer i czujników. Zamiast uczyć się od starszego brata przyśpieszenia od zera do setki, wolałeś połknąć gliniarskiego bakcyla. Kto nas napadnie, popaprańcy? Nawet psy z osiedla nie srają na naszym trawniku, choć nie różni się niczym od dziesiątków innych trawników. Po prostu mijają karnie nasz dom i walą na podjeździe sąsiada.

Pewnie widziałeś, jak podjeżdżam pod garaż. Po to ci były te kamerki z trybem nocnym. A teraz patrzysz, jak stoję na początku długiego, ciemnego korytarza. Jak zaciskam pięści. Nienawidzę cię!

Chłopiec

Подняться наверх