Читать книгу BLACKPINK. Księżniczki K-popu - Adrian Besley - Страница 4
1
ОглавлениеK-POP I GIRL CRUSH
Większość fanów współczesnej muzyki ma jakieś pojęcie o tym, czym jest K-pop. To gatunek muzyki powstały w Korei Południowej, wschodnioazjatyckim państwie graniczącym – i pozostającym w konflikcie – z Koreą Północną oraz oddzielonym od Japonii przez nieco ponad osiemset kilometrów morza. Większość świata kojarzy K-pop z boys- bądź girlsbandami, często składającymi się z wielu członków. Piosenki są zwykle skoczne, a ich wykonaniu towarzyszy skomplikowana choreografia. Artyści powalają urodą. Wszyscy mają niezwykle gładką skórę, ciuchy od projektantów i dopracowany makijaż. To wszystko jest częścią prawdy, aczkolwiek stanowi też duże uproszczenie – a to dlatego, że na scenie K-popowej działają setki bardzo zróżnicowanych grup.
Południowokoreańczycy hołubią rodzimy pop. Oczywiście w Korei słucha się zachodnich gwiazd (w ciągu ostatnich kilku lat w Seulu wystąpili tacy artyści, jak Katy Perry, Sam Smith, Ariana Grande i wielu innych). Japońscy wykonawcy również cieszą się tam popularnością. Ale najbardziej ceni się twórców rodzimego chowu. Mają oni fanatycznych zwolenników, którzy wchłoną każdą liczbę programów telewizyjnych, artykułów w prasie czy stron w sieci dotyczących ich ulubieńców. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się talent shows (konkursy talentów). Programy takie jak Superstar K albo Produce 101 gromadzą przed ekranami liczną widownię.
K-pop (w swojej ojczyźnie zwany gayo) przez bardzo długi czas oznaczał głównie ballady i tak zwaną trot music: gatunek charakteryzujący się dwutaktowym rytmem (trot to skrót od słowa „foxtrot”) i specyficznym stylem śpiewu. Zmieniło się to w 1992 roku, gdy w telewizyjnym talent show wystąpiła grupa o nazwie Seo Taiji and Boys promująca swój singiel Nan Arayo („Wiem”). Chłopcy Taijego zajęli w tym konkursie ostatnie miejsce. Za to ich piosenka – nowatorska fuzja amerykańskiego i miejscowego popu – poszybowała na pierwsze miejsca krajowych list przebojów i pozostała na nich przez kolejne siedemnaście tygodni.
Seo Taiji and Boys stali się inspiracją dla fali grup nowego typu, gotowych wpleść w swoje piosenki nieco hiphopowych inspiracji zza oceanu. Zespół, który utorował im drogę, rozpadł się w 1996 roku, ale jeden z jego raperów, nazwiskiem Yang Hyun-suk, założył własną wytwórnię, której celem miały być produkcja i zarządzanie wykonawcami K-popu. Firmę nazwał YG Entertainment. W tym samym czasie i w podobnym celu powstały takie fimy, jak SM Entertainment oraz JYP Entertainment. Te trzy przedsiębiorstwa – w Korei nazywane Wielką Trójką – miały za sobą doświadczenie, pieniądze i specjalistyczną wiedzę, potrzebną, by wypuszczać w eter hit za hitem. Dominują na scenie K-popowej po dziś dzień.
Seo Taiji and Boys rozstali się w 1996 roku, ale Yang Hyun--suk, jeden z raperów zespołu, założył wytwórnię o nazwie YG Entertainment, której celem było tworzenie i zarządzanie grupami K-popowymi.
K-pop przez ponad dwadzieścia lat szukał inspiracji na Zachodzie. I znajdował je, czy to w muzyce rockowej, czy popowej, czy R&B, czy też w rytmach rapu i hip-hopu. Wszystkie te brzmienia stopiono w charakterystycznie koreańskim tyglu. Tamtejsza publiczność domaga się, aby ją bawić, a zatem grupy K-popowe dostarczają dynamicznej, kolorowej, wciągającej rozrywki.
Choreografia jest ważnym składnikiem tego zjawiska – podobnie jak śpiew, niezależnie, czy chodzi o melancholijne ballady, czy skoczne rytmy do tańca. Pomimo kilku niedawnych głośnych skandali Korea pozostaje konserwatywnym, powściągliwym krajem. W muzyce popularnej nie wolno umieszczać odniesień do seksu, narkotyków czy alkoholu – tego typu treści zostałyby zbojkotowane przez radio i telewizję. Od artystów oczekuje się, że utrzymają nienaganny, uroczy wizerunek.
Koreańska telewizja ma miliony widzów i to od niej często zależy, czy dana grupa K-popowa odniesie sukces. Do wyboru jest wiele różnych programów muzycznych, takich jak Inkigayo, Show! Music Core, Music Bank, M Countdown, Show Champion czy The Show. Fani popularnych brzmień mogą przebierać w tego typu atrakcjach, obecnych w ramówce niemal każdego dnia tygodnia. Często zamiast teledysków emituje się występ grupy na żywo w studiu; sceniczna prezencja jest ważną składową K-popu, a precyzyjna choreografia, olśniewające stroje i atrakcyjny wygląd artystów grają w tym wszystkim równie dużą rolę, co ich popisy wokalne. Podczas występów w telewizji grupy prezentują swoje najnowsze utwory. Każdy program wręcza artystom własne nagrody tygodnia; na to, kto zostanie ich laureatem, mają wpływ aktualna pozycja grupy na listach przebojów, liczba udostępnień piosenki w sieci oraz głosy widzów.
Od wykonawców oczekuje się także, iż tak jak komicy, aktorzy i inni celebryci, będą brać udział w niezwykle popularnych w Korei programach typu rewiowego, takich jak Knowing Bros, Running Man czy Weekly Idol. Artystów zaprasza się do tych programów całym zespołami bądź pojedynczo. Bywa, że chodzi o wywiad albo krótki występ, ale częściej wykonawcy poddawani są na antenie zabawnym próbom, które uwypuklają ich umiejętności aktorskie, sposób bycia i poczucie humoru. Niektóre grupy K-popowe mają własne programy tego typu, pozwalające fanom poznać ich bliżej.
Wykonawcy, którym udało się przebić, niecierpliwie wyglądają Nowego Roku, czyli sezonu wręczania nagród. Odbywa się wtedy wiele różnych ceremonii. Najbardziej prestiżowymi z nich są Golden Disc Awards, Melon Music Awards (MMA), Mnet Asian Music Awards (MAMA) oraz Seoul Music Awards. Odnoszącym sukcesy grupom wręcza się bonsang (nagrody), ale każdy wykonawca najbardziej marzy o daesang, najwyższym możliwym wyróżnieniu dla konkretnej piosenki, artysty bądź płyty roku.
W świecie K-popu najpopularniejszych artystów nazywa się idolami. Wielka Trójka oraz kilka mniejszych wytwórni trudnią się szlifowaniem wybitnych talentów i wypuszczaniem na rynek charyzmatycznych wykonawców mających szanse na osiągnięcie statusu idoli. W tym celu wytwórnie organizują wymagające przesłuchania oraz pilnie śledzą uczestników talent shows, wypatrując potencjalnych idoli i idolek. Ci, którzy przejdą przez sito wstępnej selekcji – są to ludzie bardzo młodzi, często nastolatki, a bywa, że i młodsi – podpiszą kontrakt praktykancki i razem z innymi pretendentami do sławy zamieszkają w specjalnych internatach.
Wytwórnie płytowe szkolą wokalistów na raperów albo wynajdują utalentowanych tancerzy i pracują nad ich umiejętnościami wokalnymi. Niektórzy praktykanci, ci niemogący się poszczycić żadnym atutem poza urodą i efektowną prezencją sceniczną (czyli tak zwanymi wizualiami), uczęszczają na lekcje śpiewu i tańca tak długo, aż zaczną prezentować akceptowalny poziom. Praktykanci i praktykantki uczestniczą w niekończącym się obozie dla rekrutów, poświęconym nauce tańca i śpiewu, ćwiczeniom fizycznym, dietom i lekcjom języków – a wszystko to równolegle ze zwykłymi zajęciami w szkole czy na uczelni, koniecznymi, by uzyskać pełnię wykształcenia. Bardzo wielu młodych ludzi, zniechęconych surowym reżimem, odpada na tym etapie, innych odrzuca się, ponieważ nie spełniają oczekiwań.
Wytwórnia sprawuje nad artystami pełną kontrolę. Tych, którzy przeszli do ostatecznego etapu, przydziela się odgórnie do grup bądź organizuje im się karierę solową. To wytwórnia dobiera grupie nazwę, wizerunek, kroki taneczne i piosenki; sami zainteresowani nie mają na to większego wpływu. Niemal każdy zespół K-popowy ma swojego lidera bądź liderkę, pełniących funkcję rzecznika prasowego pozostałych; to zwykle osoba najstarsza bądź ta, która spędziła najwięcej czasu jako praktykant. Zespoły mają także swoich maknae, czyli najmłodszych członków; ich rolą jest bycie beniaminkiem całej rodziny, słodkim i ujmującym.
Przygotowania do debiutu mogą zająć całe miesiące, rok lub nawet dłużej. Bywa, że ustalony wcześniej termin się przesuwa, o ile wytwórnia uzna, że artyści nie są jeszcze gotowi do zaprezentowania się publiczności.
Kiedy już skład grupy zostanie zatwierdzony, wytwórnia przygotowuje jej stosowny debiut – zespół zostaje oficjalnie przedstawiony publiczności. Przygotowania do tego wydarzenia mogą pochłonąć całe miesiące, rok, a niekiedy więcej czasu. Bywa, że ustaloną już datę debiutu przenosi się na odleglejszy termin, jeśli zarządzający projektem uznają, że zespół nie jest jeszcze gotowy. Pierwszy występ danej grupy poprzedza pracochłonna akcja marketingowa: chodzi o to, by wywołać w prasie i wśród fanów popu jak największą ekscytację. Służą temu wypuszczane do prasy „ukradkowe” zdjęcia, filmiki, a czasem nawet jeszcze nieopublikowane nagrania. Pełny skład grupy pozostaje sekretem aż do ostatniej chwili: nazwisko „tajemniczego” członka ujawnia się tak późno, jak to możliwe, by podkręcić atmosferę wyczekiwania.
Za moment debiutu uznaje się pierwszy występ zespołu przed publicznością. Zwykle następuje on w obecności zaproszonych dziennikarzy, a całe wydarzenie jest transmitowane w sieci. Pierwszy występ grupy ma miejsce w którymś z cotygodniowych programów rozrywkowych. To pełen napięcia czas dla młodych artystów, którzy wiedzą, że od przebiegu tego wydarzenia zależy ich przyszłość w branży. Członkowie forów internetowych rozłożą na części pierwsze każdy aspekt ich występu: zanalizują wygląd, umiejętności wokalne (bywa, że zespoły – zwłaszcza te początkujące – na antenie śpiewają z playbacku), to, jak dobrze im poszło z tańcem synchronicznym, czy też to, jak wypadli w porównaniu z innymi debiutantami.
Jeżeli debiut uznaje się za udany, a raczkujący zespół zyskał sobie wielbicieli, następnym krokiem jest tak zwany comeback, powrót. Wbrew pozorom nie oznacza to, że zespół przeszedł w stan hibernacji czy wręcz się rozpadł. To po prostu branżowy termin oznaczający, że grupa wkrótce przypomni się nowym repertuarem, który zaprezentuje w licznych programach w telewizji. Comeback także poprzedzają wypuszczane do mediów zdjęcia i elektryzujące widownię zapowiedzi. Sam powrót często odbywa się pod szyldem nowej koncepcji – zostają wprowadzone mniej lub bardziej subtelne zmiany w wizerunku bądź brzmieniu zespołu. Przez następny rok grupa będzie się cieszyć statusem początkującej, co wiąże się z większą wyrozumiałością recenzentów (fanom K-popu trudno zaimponować!), ale i z presją na sukces, mogącą pojawić się po wyjątkowo udanym debiucie.
Utrzymanie się na szczycie w dużym stopniu zależy od zaangażowania fanów. Członkowie zespołu wchodzą z nimi w interakcje w sieci i podczas spotkań na żywo. Efektem bywa powstanie armii lojalnych wielbicieli wspierających każdy krok „swoich” gwiazd. Zdarza się, że artyści nadają fanom oficjalne przydomki. Wielbiciele danego zespołu mają własne fora internetowe i tworzą niezwykłą atmosferę na koncertach. Grupa Twice nazwała swój fanklub Once, BTS mają swoją ARMY, a Blackpink oczywiście swoich Blinks! Miłośnicy i miłośniczki K-popu wynajdują pomysłowe sposoby na zwrócenie uwagi swych idoli. Nie poprzestają na krzykach i wybuchach entuzjazmu (choć i te się zdarzają). Fani wymachują gadżetami świecącymi w barwach zespołu – często w zsynchronizowanym rytmie. Tworzą ogromne transparenty z wypisanymi na nich słowami poparcia oraz śpiewają chórem podczas intro koncertów, przerw między piosenkami i w odpowiedzi na słowa refrenów.
Kultura Korei Południowej zyskała na znaczeniu w ciągu ostatniej dekady. Ukuto na to zjawisko specjalne określenie: hallyu, co oznacza „koreańską falę”. Koreańskie seriale telewizyjne, kosmetyki, a szczególnie muzyka pop stały się modne i lubiane w całej wschodniej Azji i wielu innych miejscach globu. W erze YouTube’a i usług takich jak V Live (portal transmitujący muzykę na żywo) fani zawsze mają dostęp do swoich gwiazd. Wieści bezpośrednio z Korei kolportuje się na setkach wyspecjalizowanych forów internetowych, które łączą pasjonatów ze wszystkich zakątków globu.
K-pop wdarł się przebojem w rejony niemające z Koreą wiele wspólnego: do Ameryki Południowej, Australii, na Bliski Wschód. Entuzjazm dla gatunku wciąż tam rośnie, ale tak naprawdę K-pop jest fenomenem o skali globalnej. Liczba jego fanów na Zachodzie wzrasta równomiernie od chwili, gdy w 2012 roku raper Psy wypromował na świecie swój hit Gangnam Style. Boysbandy Big Bang i EXO przetarły K-popowi szlaki w rankingu hitów amerykańskiego magazynu „Billboard”. Potem przyszło BTS i jego sukces o niespotykanej wcześniej skali, który otworzył drzwi wielu innym.
Pod wieloma względami Blackpink jest typowym zespołem K-popowym. Należy do wytwórni YG Entertainment; wszystkie jego członkinie zostały zwerbowane przez firmowych łowców talentów, a nim wyszły na scenę, spędziły od czterech do sześciu lat jako praktykantki. Lisa i Jennie szlifowały umiejętności raperskie, a cała czwórka spędzała setki godzin na treningach tańca. Stylowy, śmiały, wręcz prowokacyjny wizerunek grupy to starannie przemyślany produkt strategii marketingowej. Jej efektem był wzrost zainteresowania girlsbandami oraz świeżym fenomenem tak zwanego girl crush.
Dziewczęce zespoły to w K-popie żadna nowość. Pierwsze grupy tego rodzaju pojawiły się już w późnych latach 90. Trio S.E.S., czteroosobowy zespół Fin.K.L czy pięcioosobowe Baby V.O.X zdominowały wtedy repertuar stacji radiowych, inspirując wiele grup, później nazwanych Drugim Pokoleniem. Największy sukces odniosły dwie z nich. Girls’ Generation (których przebój Gee stał się hymnem młodych Koreańczyków) oraz Wonder Girls wypuszczały w eter hit za hitem. Te ostatnie były o krok od zrobienia kariery w Stanach Zjednoczonych. Znacznie później Blackpink wykona cover ich piosenki So Hot.
Girlsbandy tradycyjnie utrzymywały wokół siebie aurę niewinności i słodyczy. Członkinie tych grup często występowały przebrane w sceniczne wersje szkolnych mundurków bądź w zwiewne pastele. Jednakże kilka grup z Drugiego Pokolenia porzuciło mdły dziewczęcy pop na rzecz bardziej zindywidualizowanego, drapieżniejszego stylu. Tak powstało zjawisko girl crush. Artystki, takie jak Miss A, Brown Eyed Girls, f(x) czy 4Minute, wypromowały zadziorny wizerunek, który zaczęto określać właśnie tym mianem. Termin przylgnął do każdego girlsbandu, którego członkinie wyrażały swoją indywidualność, dawały się postrzegać jako seksowne – albo chociażby pewne siebie. Rok 2010 był przełomowym rokiem, jeśli chodzi o inwazję zjawiska girl crush. Wtedy to publiczność zachwyciła się takimi hitami, jak Bad Girl Good Girl grupy Miss A, Hot Issue zespołu 4Minute czy Abracadabrą Brown Eyed Girls. Girls’ Generation, grupa dotąd znana z lukrowanego wizerunku, podpięła się pod ten trend piosenką Run Devil Run.
Największy sukces w historii girlsbandów odniosła grupa 2NE1. Zespół sprzedał 66,5 miliona płyt, a jego piosenki dziewięciokrotnie wieńczyły południowokoreańskie listy przebojów.
YG Entertainment nie miało dotąd w swym portfolio dziewczęcych grup. Wytwórnia promowała wówczas rhytmandbluesowego piosenkarza Sevena oraz hiphopową grupę Big Bang, a decydenci z YG lekceważyli charakterystyczną dla girlsbandów słodycz. Trend na girl crush zmienił jednak wszystko. W 2009 roku firma zaprezentowała światu zespół 2NE1. Jego członkinie – Bom, Dara, Minzy oraz CL – uosabiały tę ideę. Nosiły się nonszalancko, ale zawsze wyglądały efektownie. Łączyły odsłaniające brzuch topy, minisukienki, kurtki bomberki czy kostiumy kąpielowe z rockowymi T-shirtami, ciężkimi botkami oraz obuwiem sportowym. Efekt za każdym razem był powalający. Dziewczęta preferowały głównie biel i czerń, ale nie obawiały się dodatków w intensywnych, mocnych kolorach, które świetnie podkreślały ich styl, oscylujący między punkowymi inspiracjami a przepychem femme fatale.
Cztery członkinie 2NE1 w kwestii prezencji scenicznej nie ustępowały nikomu. Ich płynny śpiew i dynamiczne rapowanie doczekały się porównań z dokonaniami chłopięcych grup, szczególnie zespołu Big Bang, megagwiazd z tej samej stajni, z którymi dziewczyny często współpracowały. 2NE1 wspięły się w hierarchii girlsbandów na sam szczyt. Sprzedały 66,5 miliona płyt i dziewięciokrotnie zagościły na szczytach południowokoreańskich list przebojów. Do ich największych hitów należały piosenki I Am the Best, Come Back Home oraz Take the World On. Zespół zyskał także międzynarodową popularność – zwłaszcza we wschodniej i w południowo-wschodniej Azji. W 2014 roku 2NE1 pojawiło się w Stanach, gdzie jego członkinie wystąpiły w programach The Bachelor oraz America’s Next Top Model. Ich album Crush odnotowano w rankingu magazynu „Billboard” na sześćdziesiątym pierwszym miejscu. Nigdy przedtem żadnej grupie K-popowej nie udało się wspiąć wyżej.
Czy wszystko to było zbyt piękne, by mogło być prawdziwe? W 2015 roku wokół wokalistki Bom wybuchł skandal, którego skutkiem był koniec zespołu. Dziewczęta dały pamiętny występ podczas uroczystości rozdania nagród MAMA, a potem słuch o nich zaginął aż do stycznia 2016 roku, kiedy to YG ogłosiło zakończenie działalności grupy – i emisję ich ostatniego singla, stosownie do okazji zatytułowanego Goodbye. Tymczasem sceny opanowała już Trzecia Generacja artystek K-popowych. Girl crush stało się do tego czasu częścią arsenału dostępnych stylów, z którego chętnie czerpały takie grupy, jak Red Velvet, Twice oraz Mamamoo. Nawet stawiająca dotąd na słodki, uroczy wizerunek grupa Apink przyjęła ten zadziorny styl. Władze YG Entertainment nie wierzyły jednak, że ktokolwiek potrafi wcielić ideę girl crush w życie tak, jak robiły to dziewczyny z 2NE1. Dlatego stworzono girlsband, który miał za zadanie uosabiać ten styl i sprawić, by aspirowały do niego nastolatki i ludzie młodzi. YG miało w swojej stajni grupę gotową przejąć schedę po 2NE1. Był nią girlsband Blackpink.
Podobieństwa między dwoma zespołami można by mnożyć: w obu przypadkach chodziło o czteroosobową grupę dwudziestoletnich debiutantek. Autorem i producentem ich piosenek był ten sam człowiek, Teddy Park. W obu były artystki wychowane poza granicami macierzystej Korei. Nic dziwnego, że wielu fanów K-popu już na wstępie spisało członkinie Blackpink na straty, traktując je jako klony starszych koleżanek. Kim tak naprawdę były te dziewczęta? Czy ich talent wystarczał, by zalśniły własnym, a nie odbitym światłem?