Читать книгу Niegrzeczna księżniczka - Agnieszka Korol - Страница 3
Rozdział I
JAK TO SIĘ ZACZĘŁO
ОглавлениеW czasach bajkowych żyła sobie pewna księżniczka. Miała na imię Narcyza i była bardzo niegrzeczna. W całym zamku rozlegały się jej płacze i krzyki. Nikt nie wiedział, co robić. Król zamiast myśleć o sprawach państwowych, ciągle musiał wysłuchiwać skarg od dworzan, a nawet służby, na temat swej jedynaczki. Królowa zaś przędła, tkała, wyszywała i była przez to bardzo zajęta.
Pewnego razu księżniczka bardzo się zdenerwowała. Dowiedziała się bowiem, że zamiast zupy pomidorowej kucharka zrobiła ogórkową. Ze złości Narcyza zaczęła rzucać w kucharkę talerzami, niecelnie wprawdzie, ale cała błękitna zastawa, ulubiona zastawa królowej, została rozbita. Na wieść o tym królowa bardzo się rozgniewała.
– Dość tego! – zawołała. – Od tej pory księżniczka będzie jadła tylko zupę ogórkową!
Nie będę ze szczegółami opisywać, co się działo potem. Powiem tylko w skrócie, że zamek po tej awanturze wyglądał jak po trzęsieniu ziemi, a księżniczka w jedynej misce, jaka się uchowała (bo była blaszana), jadła z tryumfem ulubioną zupę pomidorową.
– Droga królowo – rzekł król – należy przedsięwziąć działania wagi państwowej, które ukrócą niegrzeczną naszą ukochaną córkę.
– Może zawołajmy astrologa – zaproponowała królowa.
– Bardzo dobry pomysł – rzekł król.
Zawezwany astrolog przyszedł o północy, by obserwować gwiazdy. Miał wielką, długą i siwą brodę, która dodawała mu powagi, i mocno podkręcone wąsy. Na głowie nosił spiczastą, granatową czapkę upstrzoną gwiazdkami, a na sobie – obszerne i kolorowe szaty.
Astrolog ustawił ogromną lunetę i skierował ją w niebo.
– Co tam widzisz, szanowny astrologu? – zapytał król.
– Widzę tysiące gwiazd, wielki królu. Wszystkie pięknie świecą i mrugają do mnie wesoło.
– I co mówią? – dopytywała się królowa.
– Chwileczkę, nie tak prędko – odparł astrolog.
Wielkim piórem maczanym w inkauście zaczął pisać dziwne znaki. Król i królowa pilnie śledzili każdy jego ruch. Kiedy zakończył, robiąc duży wywijas, rzekł:
– Jest jedno, jedyne rozwiązanie.
– Jakie, jakie, powiedz nam, wielki astrologu! – zawołali królowa i król.
– Czy księżniczka jest już dorosła?
– O ile się nie mylę – królowa zaczęła liczyć na palcach – to... można rzec, że nawet więcej niż dorosła.
– Bardzo dobrze! Czyli może wyjść za mąż?
– Może – odrzekli królowa i król.
– Zatem jej przeznaczeniem, jak mówią gwiazdy, jest wyjść za mąż za tego śmiałka, który sprawi, że księżniczka zaprzyjaźni się ze smokiem podróżnym.
– Nie bardzo rozumiem – bąknął król.
– Tak mówią gwiazdy.
– A może one tak tylko żartowały? – spytała królowa.
– Niestety to nieodwołalne. Kiedy księżniczka będzie podróżować z mężem i ze smokiem, wasze wysokości i cały dwór będziecie mogli wypocząć i zająć się nareszcie ważnymi sprawami.
– Hura! To cudowny i wspaniały pomysł! – zawołali oboje. – Lecz jak znaleźć chętnego narzeczonego, który w dodatku miałby smoka podróżnego?
Astrolog znów spojrzał przez lunetę w gwiazdy.
– I co, i co? – dopytywali się.
– Obawiam się, że będzie padało.
– Jak to? – zdziwił się król.
– Chmury zasłoniły całe niebo.
– Trudno, w takim razie zawołam heroldów. Niech ogłoszą, że poszukuję zięcia ze smokiem podróżnym – zdecydował król.
– Masz rację – zgodziła się królowa. – Zawołajmy heroldów.
Tak więc i zrobili.
Od czasu do czasu pojawiał się na smoku chętny kandydat, by poznać Narcyzę, i bardzo szybko odlatywał, gdyż księżniczka każdego ewentualnego narzeczonego tłukła, czym popadło.
Minęło kilka miesięcy. Kiedy stracono już niemal nadzieję, pojawił się rycerz na smoku o skrzydłach mieniących się wszystkimi kolorami tęczy . Cały dwór patrzył na smoka z podziwem i ciekawością.
– Cóż to, następny chętny, by dostać wałkiem po głowie? – Księżniczka. zaśmiała się złośliwie.
– A właśnie, że jestem na to przygotowany – rzekł mężny rycerz. – Mam zbroję, która uchroni mnie przed ranami.
I tak się stało. Mimo starań księżniczki rycerz wciąż był jak nowy. Kiedy Narcyza trochę się zmęczyła, nieustraszony rycerz posadził ją na smoku i razem unieśli się w powietrze. Księżniczka nigdy jeszcze nie latała. Wspaniały widok sprawił, że na chwilę się uspokoiła.
– I jak ci się podoba na tym smoku? – zapytał się rycerz.
– Może być – odparła księżniczka.
Latali tak przez trzy dni. Nareszcie wylądowali przed zamkiem.
– No i? – pytali wszyscy.
– Mogę tak latać i latać – zgodziła się Narcyza.
– A zostaniesz moją żoną, niegrzeczna księżniczko? – zapytał dzielny rycerz.
– Zostanę, czemu nie – odrzekła Narcyza.