Читать книгу Oresteja - Ajschylos - Страница 6

Оглавление

TREŚĆ

Ściana tylna sceny przedstawia zamek Atrydów w Argos.

Przed zamkiem szereg ołtarzy i posągów bóstw. Na dachu przechylony ku przodowi Stróż.

STRÓŻ

Ach, skończcie raz już, proszę, bogowie, tę nędzę!

Przez cały rok na dachu Atrydowym pędzę

Psie życie, strażujący – istny kundel dziki.

Aż nadtom ci już poznał nocne gwiazd sejmiki,

Wyliczyć mogę wszystkie te jasne wielmoże,

Władnące w tym powietrznym nade mną przestworze;

Wiem, które dają ciepło, które zimę rodzą

I w jakiej wschodzą chwili, a w jakiej zachodzą.

I teraz pilnie baczę z tej strażnicy mojej,

Czy wieści mi nie przyjdą o zburzonej Troi,

Ogniste, szybkie wieści. Bo tak mi królowa

Kazała – nadoprawdy, mądra, męska głowa!

Więc leżę, ni ten tułacz, przesiąknięty rosą,

Wczasuję się, lecz wczasy nocne nie przyniosą

Spoczynku moim kościom: w ciągłej jestem trwodze,

Ażeby sen zbyteczny nie skleił niebodze

Tych powiek utrudzonych. A jeśli się kiedy

Świstaniem albo śpiewem chcę pozbyć tej biedy

I snu natarczywego odpędzać katusze,

Nad losem tego domu zalewać się muszę

Gorzkimi iście łzami – bo gdzież się podziały

Te dawne, dobre czasy i cnoty, i chwały?

Bodajby już nareszcie błysnął ogień boski,

Co zwolni mnie, nędzarza, od tej ciągłej troski!

chwila milczenia; nagle spostrzega ognie na górach

A, witajże mi, światło, ty słońca zwiastunie!

Zatańczy lud argiwski w twojej szczęsnej łunie,

Dziękując za tę łaskę. Oj dana! Oj dana!

Co tchu ja zawiadomię żonę mego pana,

By, z łoża się zerwawszy, wszystek dom zbudziła,

Okrzykiem przeradosnym witając co siła

Ten błogi żar pochodni. Padł gród Ilijonu –

Tak wieści straż płomienna tam, u nieboskłonu!

Jać sam wyskoczę pierwszy, bo straż moja czujna

Sprawiła, że mi padła dziś szóstka potrójna

W szczęśliwej grze mych państwa zapłatą dostatnią,

Gdy rękę mego króla uściskam jak bratnią.

O reszcie wolę milczeć.. Tak jest, mówię szczerze:

Mam pypeć na języku... Wcale mnie nie bierze

Ochota pisnąć słówko! Hej, świat by się zdumiał,

Co by ten dom powiedział, gdyby mówić umiał!

Cóż gadać o tym ludziom nieświadomym rzeczy?

Kto wie, temu milczenie moje nie zaprzeczy.

Z boku wchodzi na scenę Chór, z piętnastu złożony starców, w świątecznych szatach, z wieńcami na głowie, z długimi laskami w ręku, z mieczami u lędźwi. W czasie gdy się ustawiają, mówi Przodownik chóru.

PRZODOWNIK CHÓRU

Dziesięć upływa lat,

Gdy dwaj wrogowie Priama,

Których zrodziła ta sama

Boska Atrydów krew,

Król Menelaos i brat,

Król Agamemnon, na czele

Tysiącznych argiwskich okrętów

Jęli przecinać topiele

Morskich odmętów –

Zemsty poganiał ich gniew.

Z bojowym ruszyli okrzykiem –

Każdy krwiożerczy jak ptak,

Jak oszalały ten sokół,

Co skrzydeł wiosłami naokół

Z gniazda odartych, skalnych ścian

Powietrza prując szlak,

Krakaniem napełnia dzikiem

Przestworza:

Zaginął jego płód,

Przepadły pisklęta,

Długiego wylęgu trud.

Aleć Apollon, czy Zeus, czy Pan,

Władyki stromych gór,

Sokoli usłyszą wrzask:

Moc boża

O powierzonych swej trosce pamięta!

Pomsta żyje –

Choć nierychliwe,

Lecz sprawiedliwe

Jawią się Erynije.

Tak gościnności możny stróż,

Zeus, rozdawca opiekuńczych łask,

Atreuszowym kazał synom iść

Na Aleksandra, odbić z jego rąk

Najpłochszą z ziemskich cór.

Długo bitewny unosił się kurz;

Pod tarcz brzemieniem tłum rycerzy kląkł.

Kolana zadrżały ni liść,

Oszczepów kruszył się wał.

Proch krew trojańską ssał

I naszą, Danaów krew.

Lecz jakikolwiek będzie tego kres,

Tak będzie, jak każe los:

Boży gniew,

Boży cios

Nic sobie nie robi z łez,

Uderza, niepowstrzymany.

Mimo ofiary wylanej;

Łamie, niezwyciężony,

Pomimo żertwy spalonej.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

Oresteja

Подняться наверх