Читать книгу Prometeusz skowany - Ajschylos - Страница 6

Оглавление

SCENA 1

Kratos i Bia, Hefajstos, (Prometeusz).

Spadziste góry w Scytii, przerwane doliną. W dolinie sterczy skała. W oddali szumi morze. Kratos (Gwałt) i Bia (Przemoc) pojawiają się, wlokąc olbrzymiego Prometeusza. Towarzyszy im Hefajstos z narzędziami do przykucia Prometeusza do skały.

KRATOS

I oto stanęliśmy na okrajach ziemi,

Pomiędzy skityjskiego brzegu bezludnemi

Skałami. Hefajstosie! Niech twój umysł zważa

Na rozkaz, dan od ojca, byś tego zbrodniarza,

W żelazne, niezerwalne wziąwszy go kajdany,

Co tchu do tej opoki przykował krzesanej.

Albowiem płomień ognia, twoją chwałę drogą,

Ukradłszy, dał go ludziom... Winien ci jest bogom

Pokutę: niech ma karę za swój czyn zbrodniczy,

Z Zeusa niech się władzą nieuchronną liczy

I zrzeknie się miłości, którą ma dla człeka.

HEFAJSTOS

Kratosie i ty, Bio! Żadne z was nie zwleka

Wypełnić woli Boga, lecz mnie brak odwagi,

Ażebym mógł przemocą do tej turni nagiej,

Na wichrów tych igrzysko, krewne przybić plemię.

Lecz muszę to uczynić, ciężkie bowiem brzemię

Na barki swoje ściąga, kto się, nieposłuszny,

Sprzeciwia woli Ojca. O ty, wielkoduszny

Temidy prawej synu, patrzaj, co się święci;

Z niechęcią mam cię dzisiaj, na przekór twej chęci

Skutego w te spiżowe, niezłomne łańcuchy,

Do skał odludnych przybić, w tej pustyni głuchej,

Gdzie głosu nie dosłyszysz, nie ujrzysz postaci

Człowieczej! Za to ciało twoje kwiat swój straci

W niesytym ogniu dziennym; noc się utęskniona

Pojawi, zgasi żar ten, a potem znów skona

Poranny chłód pod tchnieniem miłosnego słońca:

I tak cię twa niedola żreć będzie bez końca,

Bo ten, co by cię zbawił, dotąd niepoczęty!

Za miłość swą do ludzi takie zbierasz sprzęty!

Sam bóg, wbrew woli bogów w ponadmiar wysokiej

Dla człeka żyłeś części, przeto tej opoki

Strzec będziesz beznadziejnej, wyprężon, kolana

Nie mogąc zgiąć; pierś twoja, snem nieuciszana,

Jękami nie rozwieje zaciekłości Boga.

Tak! Każda nowa władza twarda jest i sroga.

KRATOS

Przecz zwlekasz, przecz w daremnym zawodzisz mi słowie?

Czyż bogiem, którym inni wzgardzili bogowie,

Nie gardzisz, chociaż skarb twój ludzkiej wydał rzeszy?

HEFAJSTOS

Zbyt silnym jest krwi związek i wspólność pieleszy.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

Prometeusz skowany

Подняться наверх