Читать книгу Dzieje głupoty w Polsce - Aleksander Bocheński - Страница 8

Koniunktury geopolityczne w dziejach upadku Polski

Оглавление

Praca niniejsza powinna być ogólnym rzutem oka na rolę koniunktur między­narodowych w dziejach naszego upadku – i w dziejach naszych klęsk. Winy lub zasługi naszego narodu i jego przywódców badać będziemy dalej dopiero przymierzając je ściśle do tła położenia geopolitycznego. Powinno to pomóc do oderwania kryteriów, według których sądzą historycy działania ludzkie, od pewnych zasad abstrakcyjnych, i przystosowania ich ściśle do warunków, w jakich odbywały się te działania. Od imperium światowego do zupełnego wyniszczenia fizycznego wiele jest piór na wachlarzu, na którym przebiegać mogą tysiąclecia dziejów danych zbiorowisk narodowych. Pierwszym obowiązkiem polityka jest orientować się dobrze, na którym piórze znajduje się zbiorowisko, któremu przewodzi, i na które ma zamiar awansować lub się cofnąć. Ale też historyk nie może opisywać działań przywódców narodowych, nie orientując się z całą dokładnością w położeniu piór poszczególnych i możliwościach, jakie stały przed jego bohaterami. Syntetyczny rzut oka na położenie Polski w zmiennych koniunkturach geopolitycznych prowadzi nas od razu w atmosferę kryteriów, które całemu zbiorowi artykułów mają przyświecać.

I. Na sile sąsiadów i stosunku sił własnych do sił sąsiadów opiera się w całości nasza teoria koniunktur geopolitycznych, w której szukamy przyczyn upadku Polski. Zamiast więc badania winy własnej i cudzej, będziemy analizować wzrost lub upadek sił cudzych, albo też upadek sił własnych. I dodajmy zawsze – trwałość upadku obcych i trwałość potęgi własnej1. Jak wiemy, Polska w XVIII wieku miała do czynienia z jednym i drugim fenomenem. Jednakże siły sąsiadów nie były tak duże w stosunku do naszych, potencjalnych, żeby upadek taki, jaki nastąpił, miał być nieunikniony. Dzieje wykazują nam wypadki walk zupełnie beznadziejnych z powodu ogromu agresora i braku sprzymierzeńców. Tu nawet trzej agresorzy razem nie mieli aż tak wielkiej przewagi, a fakt, że było ich trzech, dawał dodatkowe bardzo duże możliwości rozbicia koalicji. Te zastrzeżenia pozwalają uznać, że przyczyny niezależne od naszego wysiłku miały minimalne znaczenie.

Dodajmy parę uwag o roli państwowości w rzędzie kryteriów. Przez jakiś czas modna była w publicystyce dyskusja: „naród” czy „państwo”? Na pytanie to odpowiadamy bez wahania – naród. Celem polityki i wszelkich działań narodu i jego przywódców jest możliwie najlepsze miejsce w hierarchii narodów. Państwo w pewnych określonych epokach – taką epokę przeżywaliśmy – stanowi najdoskonalszą i jedyną formę życia i narzędzie rozwoju narodowego i dlatego obecnie wszystkie wysiłki są kierowane ku zdobyciu, utrzymaniu czy wzmocnieniu swojej państwowości. Można jednak doskonale sobie wyobrazić epoki inne, w których znaczenie posiadania własnej więzi państwowości jest nieistotne dla stanowiska w hierarchii międzynarodowej. Bywa również, że dla zdobycia własnego państwa narody ryzykują i ponoszą poważne straty w swoim stanowisku pośród innych narodów.

Idziemy dalej. Istnieją koniunktury geopolityczne, w których naród i jego przywódcy mają do wyboru: utratę samodzielności drogą związku z innym organizmem państwowym, w którym mogliby odgrywać rolę i rozwijać siły – z jednej strony, z drugiej – odrzucenie wszelkiej innej koncepcji jak tylko zupełnej suwerenności i mocarstwowości2.

W tej właśnie sytuacji znalazła się Polska w połowie XVIII wieku. Zastrzeżenie powyższe jest potrzebne, by zrozumieć, dlaczego „upadła” definiujemy jako aneksję przez silniejszych sąsiadów3.

II. Cykl pomyślnych koniunktur geopolitycznych przeżywała Polska w XV, XVI i jeszcze w XVII wieku. Rzecz prosta, za okres pomyślny w geopolityce nie możemy przyjąć okresu wybujałej cywilizacji ani bogactwa, ani nawet siły danego państwa. Pomyślny okres jest wtedy, kiedy siła państwa wzrasta relatywnie do siły państw innych. Jeżeli siły nasze zwiększają się w stosunku, powiedzmy, 10% rocznie, a sąsiadów w stosunku 20%, okres jest dla nas niepomyślny. Jeżeli nam sił ubywa po 40%, a naszym sąsiadom po 50%, wówczas okres jest pomyślny. Dlatego musimy tu zastrzec się jak najbardziej ostro przeciw metodzie pisania historii polskiej tak, jak dotąd pisano, w kompletnym ignorowaniu zagranicy. Mścił się ten system na nas w okresie dwudziestolecia Polski odrodzonej. Durząc się rzekomą własną potęgą, nie wiedzieliśmy, że zyskując minimalne rzeczy, cofamy się błyskawicznie w stosunku zarówno do postępu Niemiec, jak i Rosji.

Dzieje głupoty w Polsce

Подняться наверх