Читать книгу Upadek Premiera - opowiadanie erotyczne - Alexandra Södergran - Страница 4
UPADEK PREMIERA
ОглавлениеBrzęk sztućców i porcelany mieszał się z przytłumionymi głosami, rozbrzmiewającymi wokół długiego, elegancko nakrytego stołu. Mężczyźni i kobiety sprawiali wrażenie trzeźwych, poważnych i mocno zaangażowanych w prowadzoną rozmowę. Wszyscy, z wyjątkiem premiera. Wyglądał na zmęczonego. Obracał w dłoni kieliszek wina.
Można byłoby przypuszczać, że przygnębienie premiera związane było z jego wymagającą pracą, a może po prostu z odpowiedzialnością, która z niej wynikała. Zwłaszcza, że ostatnio chodziło o kryzys gospodarczy.
Jednak nie to było przyczyną jego zmartwienia. Co innego gnębiło premiera. Prowadzone wokół rozmowy wydały mu się równie obojętne, co płatek śniegu padający w mroku za oknami restauracji. Jego kryzys miał zupełnie inny charakter.
Miał kiedyś swoje marzenia i wizje. Pragnął zbudować fantastyczny kraj, chodzić na spotkania i ściskać dłonie wpływowych ludzi, a z czasem stać się dla nich wzorem – marzył o tym, by być tym, którego cytowano. Liczył, że powstaną książki o jego przemyśleniach i pomysłach. Oczywiście powinny jednocześnie zawierać sporo różnych anegdot o jego fantastycznym życiu. Pragnął zaistnieć trochę tak, jak gwiazda rocka, jak ktoś, kim zawsze pragnął zostać – osobą znaną, popularną i uwielbianą przez wszystkich. Jednak nie wystarczało mu bycie celebrytą. Chodziło o coś więcej niż zwykłą sławę. Jego wspaniałe poglądy i wizje powinny służyć rzeszy ludzi.
Upił spory łyk już trzeciej tego wieczoru lampki wina, licząc na to, że jego pozbawione iluzji myśli odpędzą ten wewnętrzny głos. Idealista. Idiota.
Nie czuł się zmęczony swoimi służbowymi obowiązkami. Był zmęczony życiem. Jedyne, co sprawiało mu trudność, to udawanie zaangażowania w sprawach, które ledwo go obchodziły. Polityka wydawała się pozbawiona sensu. Wszystko i tak w ostateczności okazywało się częścią tego samego mechanizmu. A to, co go przerażało – to co naprawdę budziło u niego grozę – wynikało z faktu, że nie potrafił dostrzec żadnego rozwiązania. Nie znał nikogo, kto potrafiłby go zrozumieć.
Wypił resztkę wina i ponownie napełnił kieliszek. Następnie skinął parę razy głową, aby pokazać, że śledził toczącą się wokół dyskusję. U Oscarssona pojawiła się głęboka zmarszczka pomiędzy brwiami, gdy spojrzał na premiera surowym wzrokiem. Szef rządu odczytał jego spojrzenie. Wstał, aby udać się do toalety.
Deski podłogi huśtały się i skrzypiały pod miękkimi dywanami w perskie wzory. Z sali dochodziły dźwięki muzyki klasycznej. Z wysokiego sufitu zwisało pięć ogromnych kryształowych żyrandoli, rzucających jasnożółte oraz dość ciemne refleksy na nieliczne stoły i garstkę gości. Miejsce było ekskluzywną restauracją, obsługującą sławy albo ludzi z pełnymi kieszeniami.
Dragan był dumny, że się tu znalazł. Nawet bardziej niż dumny – czuł się w swoim żywiole, choć na swój własny, dość niemrawy i cichy sposób. Bycie anonimowym gangsterem, alfonsem i dilerem wymagało emocjonalnej wstrzemięźliwości. Należało zachowywać się jak James Bond czy Don Corleone. Odjazdowy, szarmancki i światowy. Właśnie za takiego Dragan chciał się uważać. Zwłaszcza teraz, gdy znalazł się w otoczeniu, które było mu obce, w środowisku, nad którym nie miał pełnej kontroli.
Mia siedziała naprzeciw niego, niebiańsko piękna w nowej, czerwonej sukience. Z okazji dzisiejszego wieczoru miała na sobie profesjonalny makijaż od stylisty i włosy ułożone w ekskluzywnym salonie fryzjerskim – wyglądała dokładnie tak, jak Dragan sobie życzył. Mia była naturalnie piękna, każdy to widział, jednak Dragan chciał, żeby wyglądała perfekcyjnie. Dzisiaj przypominała gwiazdę o światowej sławie.
Wrażenie zakłócało tylko jej nadmierne zainteresowanie złożoną serwetką, leżącą na talerzu. Podniosła ją, by po chwili pozwolić jej swobodnie opaść, a następnie zaczęła ja trącać niczym kotka bawiąca się swoja łapą.
Wtedy Dragan poczuł, że oblewa go pot.
– Możesz przestać? – wysyczał, spuszczając głowę i próbując złowić jej wzrok. – Mogłabyś przez chwilę usiedzieć spokojnie i poczekać na jedzenie?
Mia wzięła się w garść, ale figlarny uśmiech nie schodził jej z ust. Wpatrywała się w pustą powierzchnię białego obrusa, jakby zobaczyła na nim coś, czego inni nie potrafili dostrzec. Siedziała teraz prawie nieruchomo. I nagle – nawet Dragan nie ukrywał zaskoczenia – dmuchnęła tak mocno na serwetkę, że ta uderzyła w kieliszek, przewracając go, a potem opadła na podłogę. Dragan usiłował złapać szkło, cały czas świadomy ciszy, która zapadła wokół nich, wyczuwając ponure spojrzenia ludzi wokół i jednocześnie poczuł, jak wino spływa po klapie jego marynarki.
– Weź się wreszcie w garść! Zdajesz sobie sprawę z tego, że ta kolacja kosztowała tysiące koron?
– Uuups! – odparła Mia, obdarzając go niewinnym spojrzeniem.
Jego wzrok pociemniał, ale chwycił się mocno brzegu stołu, czekając aż uda mu się uspokoić oddech. Kilka kropel wina pociekło do łokcia, sprawiając, że koszula zaczęła się kleić do ciała. Przy najbliższych stolikach rozległy się szepty. W ich stronę zaczęto posyłać ukradkowe spojrzenia.
Dragan wstał.
– Idę do toalety.
Mia nie odpowiedziała.
Zajęła się chlebem, leżącym w koszyku na stole. Przed drzwiami toalety Dragan spotkał łysego, nieco usztywnionego faceta w garniturze. Sprawiał wrażenie, jakby na coś czekał. Dragan zwrócił uwagę, że facet miał w uszach słuchawki.
– Czyżby obowiązywała kolejka?
Mężczyzna zmierzył go nieco wrogim spojrzeniem. „Przypomina policyjną świnię” – pomyślał. W końcu facet potrząsnął przecząco głową i zrobił krok w bok. Dragan zacisnął szczękę, po czym niemal bezwiednie oddał się swoim nieco napastliwym fantazjom, które kończyły się sceną, w której skakał po głowie gościa w garniturze. Był tak zaabsorbowany swoimi myślami, że nawet nie zauważył, kiedy zbliżył się do umywalki i podwinął rękawy, aby spłukać wino. Dopiero szmer bieżącej wody wytrącił go z tych myśli.
W tym samym momencie spojrzał w prawo i dostrzegł jakiego dobrze odzianego faceta, który wydał mu się bardzo znajomy. Z telewizji. Z gazet. Z ogromnych plakatów porozwieszanych w centrum miasta.
Ostatni odcinek w drodze do stołu przebył niemal biegiem.
– Cześć, Mia! Nawet nie zdążył się dobrze usadowić. – Jest tutaj premier. Pojmujesz to? W tym lokalu, w toalecie. Był tam razem ze mną! Sikaliśmy tuż obok siebie!
– Mhm – Mia przesunęła czubkiem języka po kąciku ust, a jej spojrzenie było skoncentrowane niczym chirurgiczny laser. Była zajęta układaniem serwetki na brzegu, dopiero co napełnionego kieliszka wina. Dragan pojął, że i tak nic do niej nie dotrze. Energia opuściła go w tempie powietrza z przebitego balonu.
Mia nie wykazywała najmniejszego zainteresowania polityką. Oczywiście doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Nie widziała różnicy między prezydentem a bezdomnym żebrakiem. Pociągało go to na swój sposób. Uważał, że to dość inspirujące. Była w tym jakaś władza, a Dragan kochał władzę. Jednak teraz aż swędziały go palce, żeby dać jej pstryczek w ucho. Przytrzymał się mocniej krawędzi stołu i spojrzał na nią.
– Czy ty w ogóle wiesz, kim jest premier?
– No tak, znowu coś, czego nie wiem – zadzwoń na policję! „Uważaj, żeby przy okazji słońce nie spadło z nieba” – pomyślała, nie przestając się zajmować swoimi myślami.
– Niee – przyznała.
Padły kolejne pytania, ale już po chwili zdołała odciąć się od tembru jego głosu, z taką łatwością, jakby ściszała w pilocie dźwięk. Po chwili rozejrzała się po sali, dostrzegając, jak światło padające z żyrandoli pięknie błyszczy na rozłożonych talerzach. Ludzie siedzący przy stołach przypominali postacie z filmu. Nudnego kina rodzinnego.
I wtedy go dostrzegła. Zapomniała o całym świecie. Czuła się, jakby cofnęła się o dwadzieścia lat. Miłość jej życia. Ta pierwsza. Siedział otoczony sporą grupą, odzianych w garnitury mężczyzn i w towarzystwie kilku kobiet. Niektórzy z facetów wyglądali na ochroniarzy. Stanowił centrum całego towarzystwa.
„Może został mafijnym bossem” – pomyślała i ogarnęło ja uczucie głębokiego szacunku. Przyjemny dreszcz przebiegł jej po plecach. Dragan zupełnie zniknął z jej horyzontu.
Założyła nogę na nogę i zaczęła wymachiwać stopą. Nie przestawała wpatrywać się intensywnie w swoją utraconą miłość, spoglądając w poprzek lokalu tak długo, aż w końcu złowiła jego spojrzenie. Miał obojętny wyraz twarzy. Próbowała utrzymać jego uwagę. Oblizała usta. Czy naprawdę jej nie rozpoznał?
Ponownie na nią spojrzał. Z wahaniem, ale i z większym zainteresowaniem.
Wtedy dała z siebie wszystko. Z odpowiednią wyrazistością zaczęła głaskać się po udach, aż jej sukienka podciągnęła się do góry. Gdy upewniła się, że nadal jej się przygląda i że nikt tego nie zauważył, z najwyższym spokojem ściągnęła majtki. Równie czerwone jak jej sukienka. Bez pospiechu, z wielką gracją otworzyła torebkę, zwinęła starannie majteczki i włożyła je do środka. Nikt z gości niczego nie zauważył. Posłała mu ukradkowe spojrzenie, które mówiło „chodź tutaj i weź mnie”, po czym podniosła się z krzesła. Dragan przyjrzał jej się pytająco, ale go zignorowała. Z wyrazem złości na twarzy sięgnęła po swój telefon. Z gracją opuściła salę, nie oglądając się za siebie.