Читать книгу Dzienniki - Alfred Rosenberg - Страница 4

Оглавление

I

WSTĘP

ALFRED ROSENBERG – SZKIC BIOGRAFICZNY

Urodził się 12 stycznia 1893 roku w Rewlu (Tallin, est. Tallinn), mieście znajdującym się wówczas w granicach Cesarstwa Rosyjskiego. Pochodził z rodziny Niemców bałtyckich. Studiował architekturę w Rydze i Moskwie, a następnie, z końcem roku 1918, przeprowadził się do Niemiec, którymi wstrząsały reperkusje przegranej wojny światowej i zamieszki rewolucyjne. W Monachium Alfred Rosenberg szybko przyłączył się do środowisk volkistowskich i odnosił niejakie sukcesy jako autor bojowych pism politycznych z wyraźnym zacięciem antysemicko-antykomunistycznym. Chwaląc się, że z własnego doświadczenia zna prawdziwą naturę „władzy żydowsko-bolszewickiej”, należał w młodej partii NSDAP do ścisłego otoczenia Hitlera oraz do stałego personelu gazety partyjnej „Völkischer Beobachter”, której redakcję przejął w roku 1923. Z uwagi na wczesne publikacje Rosenberga jego biograf słusznie przypisuje mu „maniakalny wręcz antysemityzm”1. Do owych publikacji należą pierwsza książka Rosenberga Die Spur des Juden im Wandel der Zeiten („Ślad Żyda na przestrzeni dziejów”, wydana 1920), której fragmenty przedrukowujemy w części III2; Unmoral im Talmud („Niemoralność w Talmudzie”, 1920); Der staatsfeindliche Zionismus („Syjonizm antypaństwowy”, 1922); Die Protokolle der Weisen von Zion und die jüdische Weltpolitik („Protokoły mędrców Syjonu i żydowska polityka światowa”, 1923), a także rozliczne antyżydowskie artykuły w gazetach i czasopismach, które w redagowanym przez niego od 1924 periodyku „Der Weltkampf” („Walka światowa”) miały wymowę międzynarodową, adresowaną do „białej rasy”3.

Trudno byłoby sobie wyobrazić dalszą karierę Rosenberga, gdyby nie wielka płodność dziennikarska i koncepcyjna, którą wykazał się w owych latach, a która w kierownictwie partii należała do rzadkości. Aktywnością publicystyczną Rosenberg kompensował wyraźny brak uzdolnień krasomówczych i organizacyjnych, a także umacniał swoją pozycję jako zaufany człowiek Hitlera. Na jego pierwszej książce, ukończonej w roku 1919, przynajmniej częściowo opierają się antysemickie wywody zawarte w Mein Kampf Hitlera4. Prawdopodobnie do jej treści nawiązywał też pośrednio program NSDAP, ogłoszony w lutym 1920, zwłaszcza jego punkt czwarty: „Obywatelem może być tylko członek narodu. Członkiem narodu może być jedynie osoba krwi niemieckiej, bez względu na wyznanie. Dlatego członkami narodu nie mogą być Żydzi”. Do takiego przypuszczenia skłania fakt, że Rosenberg występował później jako komentator partyjnego programu5.

Gdy 9 listopada 1923 Hitler i inni aktywiści nazistowscy zostali aresztowani w wyniku nieudanego „marszu na Feldherrnhalle”, Rosenberg – upoważniony przez szefa partii – starał się nie dopuścić do rozpadu organizacji na poróżnione obozy i ugrupowania. I miał wprawdzie swój udział w ukierunkowaniu partii na kurs parlamentarny, lecz dysponował zbyt słabą osobowością i zbyt małym autorytetem w szeregach swojej organizacji, aby utrzymać się wśród ostrych sporów kompetencyjnych, jakie toczyli między sobą volkistowscy fanatycy. Dlatego po zwolnieniu Hitlera z więzienia Rosenberg przerzucił się całkowicie na działalność pisarską. Oprócz tego, że odegrał kluczową rolę jako wydawca i autor artykułów w nazistowskich periodykach, zdołał ukończyć swoje opus magnum: Der Mythus des 20. Jahrhunderts („Mit XX wieku”). Książka ta ukazała się drukiem w roku 1930 i podbudowała renomę Rosenberga jako głównego twórcy ideologii partyjnej. Nawiązując do Houstona Stewarta Chamberlaina i Paula de Lagarde’a, skonstruował on dychotomiczny system oparty na kategorycznym przeciwstawieniu „rasy” i „antyrasy”6, Niemców i Żydów. Twierdził, że przeciwieństwo to, rzekomo sięgające korzeniami w głąb historii, można usunąć tylko drogą konfrontacji, poprzez zwycięstwo jednej ze stron. Żaden działacz nazistowski nie zbudował równie ambitnego modelu myślowego. Jeśli zaś chodzi o bestsellerową książkę Hitlera, to różnicę w koncepcyjnym rozmachu uzmysławia nam już zestawienie obu tytułów. Mimo rozwlekłości stylu i ezoterycznego eklektyzmu, za którego logiką trudno nadążyć w dłuższych ciągach myślowych – a takie były cechy wszystkich pism koncepcyjnych Rosenberga – Mit od roku 1933 do końca wojny sprzedał się w ponad milionie egzemplarzy, stając się wydawniczym przebojem, który wraz z Mein Kampf znalazł szerokie zastosowanie jako autorytatywna lektura szkolna, kopalnia konformistycznych cytatów oraz modny upominek7.

Właściwa Rosenbergowi umiejętność łączenia ideologicznej wierności zasadom z taktyczną elastycznością i wyczuciem politycznym zaczęła się ujawniać w drugiej połowie lat 20., gdy podjął on starania o przejęcie polityki zagranicznej – sektora w dużej mierze ignorowanego przez innych czołowych nazistów. W swojej publikacji z roku 1927, zatytułowanej Der Zukunftsweg einer deutschen Außenpolitik („Przyszłościowa droga niemieckiej polityki zagranicznej”), jako wroga wskazał Rosję, podkreślił natomiast zbieżność interesów niemiecko-brytyjskich. Były to idee, które Hitler rok później spisał w swojej tzw. drugiej książce, niewydanej za życia autora8. Kiedy więc Rosenberg, po wyborczym sukcesie NSDAP w roku 1930, został posłem do Reichstagu, mógł już występować jako partyjny ekspert od polityki zagranicznej. To sprawiło, że krótko po objęciu władzy przez Hitlera otrzymał funkcję szefa Urzędu Polityki Zagranicznej NSDAP (w skrócie: APA) – instytucji nieoficjalnie konkurującej z Ministerstwem Spraw Zagranicznych – następnie zaś mianowano go reichsleiterem (2 czerwca 1933) i „pełnomocnikiem Führera w zakresie całościowego światopoglądowego szkolenia i wychowania NSDAP” (24 stycznia 1934)9. Rosenberg pragnął współdecydować o wszystkim, co w rozumieniu narodowych socjalistów wiązało się z problematyką „żydowsko-bolszewicką”, i nierzadko udawało mu się zepchnąć na bok nawet potężnych rywali. Jednakże w porównaniu z Göringiem, Ribbentropem czy Goebbelsem aż do roku 1941 zajmował w przywódczych kołach reżimu pozycję marginalną, gdyż brakowało mu funkcji ministra i związanych z nią uprawnień państwowych. Na ambicji Rosenbergowi nie zbywało, lecz utrudniał on sobie życie małostkową kłótliwością, nieumiejętnością współpracy i pryncypialnością. Na przykład w połowie roku 1938 Hitler zgodził się, owszem, na opracowany przez Rosenberga plan stworzenia modelowego uniwersytetu nazistowskiego, którym miała stać się tzw. Hohe Schule, ale założenie „Instytutu Badań nad Kwestią Żydowską” – pomyślanego jako pilotażowy projekt naukowy oraz polityczny think tank – odsunął do marca 1941, co świadczy, że polityczny wpływ reichsleitera był dość ograniczony10.

Ten stan rzeczy zmienił się jednak w czasie pierwszych dwóch lat wojny. W październiku 1940 Rosenbergowi przypadło w udziale stanowisko będące przedmiotem zażartej rywalizacji: stanął na czele centrali, która zajmowała się „zabezpieczaniem” żydowskich kolekcji sztuki, zasobów archiwalnych, bibliotek i innych cennych przedmiotów; ów Sztab Operacyjny Reichsleitera Rosenberga (Einsatzstab Reichsleiter Rosenberg, w skrócie: ERR) stał się wkrótce najskuteczniejszą w Europie łupieżczą organizacją reżimu, do której przebogatych zapasów sięgali Hitler i Göring, a także niemieckie muzea11. Punktem zwrotnym w karierze reichsleitera była jednak napaść na Związek Radziecki, w której planowaniu brał udział. Dwudziestego kwietnia 1941 został „pełnomocnikiem do spraw centralnego załatwiania kwestii obszarów wschodnioeuropejskich”. Nadeszła wtedy – jak czytamy w Dziennikach – jego „wielka godzina”; Rosenberg starał się odtąd ze wszystkich sił sprostać zaufaniu pokładanemu w nim przez Hitlera, wdrażając na Wschodzie nowe, radykalne pomysły, które zmierzały do realizacji celów narodowego socjalizmu. Obejmując formalnie stanowisko ministra Rzeszy ds. zajętych terenów wschodnich (Ostministerium) 17 lipca 1941 – choć ogłoszono ten fakt dopiero kilka miesięcy później – Rosenberg uzyskał władzę nad regionem, który miał sięgać od Bałtyku po Morze Kaspijskie. Oczekiwano, że region ten zapewni zaopatrzenie dla Wehrmachtu i „frontu krajowego”, otworzy cenną „przestrzeń osadniczą na Wschodzie” oraz na dłuższą metę zapewni Niemcom nienaruszalną hegemonię w Europie. Gdy pod koniec 1941 roku niemiecka ofensywa załamała się pod Moskwą, wizje narodowych socjalistów straciły wprawdzie na rozmachu, niemniej strefa władzy Rosenberga w komisariatach Ukraina i Kraj Wschodni (Ostland) obejmowała wciąż obszar ponad pół miliona kilometrów kwadratowych, z około 30-milionową ludnością. Dla Rosenberga był to obszar, na którym „światopogląd narodowosocjalistyczny przechodzi próbę”12.

Jak zostanie to dokładniej opisane w dalszej części książki, Alfred Rosenberg należał do głównych aktorów polityki, która za linią frontu, w warunkach okupacyjnej codzienności, realizowała niemiecką strategię „wojny eksterminacyjnej” – z fatalnymi konsekwencjami dla miejscowej ludności. Co prawda w swoich memorandach Rosenberg opowiadał się za stosunkowo umiarkowaną, w porównaniu z innymi wysoko postawionymi nazistami, polityką dominacji wobec Ukraińców i kilku innych nierosyjskich grup narodowościowych, co miało ułatwić Niemcom dostęp do zasobów istotnych dla prowadzenia wojny. Natomiast realnie wspierał politykę rabowania, „pacyfikacji” i „germanizacji”, którą miliony cywilów w okupowanym Związku Radzieckim przypłaciły życiem13. Od pierwszych dni niemieckiej okupacji do głównych ofiar masowych rozstrzelań dokonywanych przez Wehrmacht, grupy operacyjne i policję należeli Żydzi. Tworząc od lipca 1941 struktury administracji cywilnej, Rosenberg i jego lokalni przedstawiciele starali się wpisać w nowy krajobraz przemocy i tym sposobem przyspieszali nadejście fazy ludobójstwa14.

Gdy zaostrzyła się sytuacja militarna i wzrosła potęga rywalizujących ze sobą instytucji hitlerowskich, wpływy polityczne Rosenberga zaczęły powoli słabnąć. Aresztowany po zakończeniu wojny przez armię Stanów Zjednoczonych, do ostatniej chwili wierny Führerowi, wraz z innymi dygnitarzami Trzeciej Rzeszy stanął przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze, gdzie został oskarżony o zbrodnie przeciw ludzkości, udział w przygotowaniu zbrojnej agresji oraz zbrodnie przeciw pokojowi. W więziennej celi niedawny główny ideolog nazizmu oddał się dalszej pracy pisarskiej, zapatrzony w rasową utopię, która bynajmniej nie straciła dla niego aktualności. Jego „ostatnie zapiski” cieszą się do dziś popularnością w kręgach radykalnoprawicowych15. Po uznaniu za winnego we wszystkich punktach oskarżenia Alfred Rosenberg został stracony 16 października 1946.

ROSENBERG I JEGO DZIENNIK – ZAWARTOŚĆ I ZWIĄZANE Z NIĄ PROBLEMY

Prywatne dzienniki z epoki narodowego socjalizmu mocno wpłynęły w ostatnich latach na rozumienie owego ustroju i jego zbrodniczej polityki. Victor Klemperer deklarował, że chce „dawać świadectwo aż do ostatka”; także inne ofiary antyżydowskich prześladowań uważały się za kronikarzy doniosłych zmian, dokumentując w pamiętnikarskiej formie swoje przeżycia, myśli i uczucia. Spisując codzienne wydarzenia o nieznanych jeszcze konsekwencjach, autorzy ci nie byli w stanie osadzić ich w wyjaśniającym kontekście, jaki staje się widoczny dopiero z większego dystansu. Czyni to ich zapiski tym cenniejszymi dla zrozumienia ciągów zdarzeń, których skutki widzimy dziś z perspektywy czasu16.

Rzadkością są natomiast osobiste zapiski, które odzwierciedlają subiektywne spojrzenie czołowych nazistów na Trzecią Rzeszę. Ludzie skupieni wokół Hitlera kształtowali przyszłość, która oznaczała cierpienia dla ofiar. Stąd dzisiejsza fascynacja ego-dokumentami spisanymi przez wysoko postawionych narodowych socjalistów – wydaje się bowiem, że kryją one w sobie mroczną aurę swoich autorów oraz pozwalają lepiej zrozumieć, co było siłą napędową nazistowskich zbrodni. Jednakże czołowi funkcjonariusze nazistowscy domyślając się lub wiedząc, jak ma wyglądać następny krok w stronę „rozwiązania kwestii żydowskiej” czy też realizacji innych celów ideologicznych, wcale nie kwapili się do składania osobistych świadectw w tej sprawie. Większość z nich uważała się za „ludzi czynu”, a więc takich, którzy nie mają skłonności do rozmyślań, a tym bardziej do krytycznej refleksji, zwłaszcza że cechy te raczej nie cieszyły się poważaniem wśród członków partii. Ruch nazistowski zawsze stawiał „chwata” ponad „gryzipiórkiem”.

Co więcej, gwałtowne zmiany, mające miejsce po roku 1933, oraz dynamika wydarzeń, napędzana przez „ruch” nazistowski wespół z innymi elitami społecznymi, stworzyły atmosferę gorączkowej bieganiny i braku chwili na złapanie oddechu – niezbyt sprzyjającą spokojnemu namysłowi. Podczas gdy oficjalna propaganda nazistowska epatowała ludzi niezmiennym obrazem zwartości, jedności i konsekwencji, szczególnie czołowi przedstawiciele reżimu zdawali sobie sprawę z tego, jak wygląda rzeczywistość Trzeciej Rzeszy, w której różne koterie rywalizowały o wpływy, żywiąc do siebie zajadłą wrogość.

Dlatego aby w prywatnych zapiskach ignorować oczywisty rozdźwięk między deklaracjami ustroju a faktami, nie sposób było uniknąć samooszukiwania się. Większości mężczyzn z otoczenia Hitlera, nawet jeśli nie mieli oni wątpliwości co do historycznego znaczenia, a wręcz bezprecedensowości procesów rozpoczętych w 1933 roku, brakowało świadomości historycznej, która pozwoliłaby im logicznie połączyć bieżącą sytuację z aspiracjami reżimu do wiecznotrwałości. W pojęciach, takich jak „ostateczne rozwiązanie” czy „Tysiącletnia Rzesza”, widzimy z jednej strony chełpliwy zamiar, by po prostu zatrzymać bieg dziejów na ich ostatecznym etapie. Jednocześnie zaś strony bieżąca polityka reżimu obfitowała w zaskakujące i nieprzewidziane zwroty sytuacji, dezorientujące nawet tych, którzy do narodowego socjalizmu byli szczerze przekonani – na przykład likwidacja SA w 1934, zawarcie paktu ze śmiertelnym wrogiem Stalinem w roku 1939 oraz samotny lot Rudolfa Hessa do Anglii w 1941.

Wszystkie te okoliczności powodowały, że główni macherzy narodowego socjalizmu nie zostawili po sobie dzienników, lecz co najwyżej – jak w przypadku Heinricha Himmlera – kalendaria zaświadczające o ich nieprzerwanej aktywności17. Nawet odnalezione niedawno prywatne listy Himmlera18 do żony i dzieci czyta się miejscami jak nieco ubarwiony kieszonkowy terminarz. Serdeczne na pierwszy rzut oka sformułowania reichsführera SS, w których wyraża on swoje emocje, przy bliższym spojrzeniu okazują się sterylnymi, wielokrotnie powtarzanymi formułkami. Owszem, w korespondencji służbowej, a także w swoich przemówieniach Himmler niekiedy wypowiadał się bardzo emocjonalnie, jednak osobom z najbliższego prywatnego otoczenia zwykle dawał się poznać jako człowiek pozbawiony empatii i mało skłonny do refleksji. Jego postawa wynikała zapewne nie tylko stąd, iż Himmler – w odróżnieniu od niektórych swoich podwładnych – najwyraźniej uważał, że nie sposób opowiadać o praktycznej stronie masowych morderstw ze wszystkimi okrutnymi detalami, i że traktował te sprawy jako tajemnicę państwową, którą powinni znać tylko wybrani funkcjonariusze reżimu. Brak potrzeby refleksji u Himmlera wypływał także z faktu, iż człowiek ten nie miał co do własnego postępowania żadnych moralnych wątpliwości19.

Tylko dwóch czołowych nazistów zostawiło po sobie obszerne dzienniki: minister propagandy Joseph Goebbels, który prowadził osobiste notatki przez ponad dwadzieścia lat – od 1924 do 194520 – oraz główny ideolog NSDAP, a później minister Rzeszy do spraw zajętych terenów wschodnich, Alfred Rosenberg, którego polityczne zapiski z okresu 1934–1944 zamieszczamy w niniejszej publikacji, po raz pierwszy w pełnej wersji i osadzone w szerszym kontekście21. Goebbels i Rosenberg niemal przez cały okres Trzeciej Rzeszy byli zawziętymi wrogami, przez co ich zapiski nabierają charakteru wzajemnej korekty faktów. Dzienniki Rosenberga, skrzętnie notującego każdą niechętną wypowiedź o Goebbelsie w kręgach partyjnych i każde upokorzenie swojego konkurenta, pokazuje nam, iż zwłaszcza ścisłe grono „starych wiarusów” odnosiło się do Goebbelsa z niewielką sympatią i że nie należy przeceniać jego pozycji w narodowosocjalistycznym systemie władzy.

Obaj jednakże mieli skłonność do tego, by starannie przemilczać w swoich zapiskach okoliczności i zdarzenia, które były dla nich przykre lub im szkodziły. Tak więc byłoby metodyczną naiwnością oczekiwać w dziennikach Goebbelsa i Rosenberga czegoś innego niż spojrzenia wysoce subiektywnego. Na pewno nie dają one szerszego wglądu w nazistowski system władzy – wbrew temu, co twierdził Hans-Günther Seraphim, redagujący w połowie lat 50. część dziennika Rosenberga: „Mamy tu relację wtajemniczonej osoby o funkcjonowaniu aparatu partyjnego, o działaniu rządu nazistowskiego i jego organów. Zapiski te, niekoloryzowane i przeznaczone jedynie do osobistego użytku, dają nam fascynujący wgląd w sposób myślenia i postępowania Hitlera oraz ludzi z jego świty”22. Można zrozumieć, że ktoś oczekuje sensacyjnych objawień z samego centrum władzy, jednak oczekiwanie to ignoruje problematyczny charakter źródeł zabarwionych tego rodzaju subiektywizmem: dzienniki zarówno Goebbelsa, jak i Rosenberga przedstawiają wydarzenia nader wybiórczo, o ile wręcz nie ukrywają centralnych elementów historycznej rzeczywistości.

Nie jest rzeczą przypadkową, że właśnie Goebbels i Rosenberg prowadzili dzienniki. Bądź co bądź, jeden i drugi miał za zadanie współtworzyć politykę Trzeciej Rzeszy poprzez refleksję i interpretację. Podczas gdy rzeczą Goebbelsa było przekładanie polityki narodowego socjalizmu na chwytliwe hasła nawiązujące do aktualnych wydarzeń, to Rosenberg skupiał się raczej na światopoglądzie i ogólnych pryncypiach, których kwintesencję wykładał w przemówieniach do zebranych działaczy partii nazistowskiej oraz w nazistowskiej prasie. Przy tym Goebbels był w formułowaniu myśli znacznie produktywniejszy i błyskotliwszy niż literacko ociężały Rosenberg, któremu wielokrotnie zdarzało się tygodniami lub nawet miesiącami nie napisać w dzienniku ani jednej linijki – ale to między innymi dlatego że sprawując rozliczne funkcje, był zajęty sporządzaniem „raportów dla Führera”, memorandów i notatek do akt. W jego wpisach rzadko napotkamy dłuższe fragmenty o charakterze narracyjnym; przeważają lakoniczne, szkicowe wzmianki. Poza tym zapiski Rosenberga aż roją się od nieudolnych sformułowań, błędów gramatycznych oraz koślawych konstrukcji zdaniowych, niekiedy mocno utrudniających lekturę Dzienników. Tkwi w tym pewna ironia, że akurat Rosenbergowi, Niemcowi bałtyckiemu, który w Trzeciej Rzeszy pozował na głównego interpretatora mentalności i kultury niemieckiej, kompletnie brakowało wyczucia w posługiwaniu się językiem niemieckim.

Ani dzienniki Goebbelsa, ani Rosenberga nie były pisane z myślą o upublicznieniu. Gdy w roku 1934 Goebbels zdecydował się jednak wydać swoje zapiski z przełomu lat 1932/33, szerokie kręgi partyjne zareagowały z miejsca lodowatą niechęcią, zarzucając ministrowi propagandy, że egocentrycznie wywyższa własną osobę23. Opinia ta nie była chyba pozbawiona słuszności, zresztą i Rosenberg wykorzystywał karty dziennika do ukazywania swoich sukcesów w lepszym świetle. Prawdopodobnie jednak w przypadku Rosenberga osobiste zapiski, o treści często rudymentarnej, miały przede wszystkim posłużyć kiedyś do odświeżenia wspomnień (aby „na starość przypomnieć sobie te czasy”)24 oraz jako ujście dla frustracji. Czytając, jak krytykuje on u innych „próżność i lewantyńską arogancję”25 albo jak z nienawiścią wyraża się o Goebbelsie („wydzielającym trującą ropę”)26 lub Ribbentropie („autentycznie głupim i zwyczajnie aroganckim”)27, ma się wrażenie, że są to raczej słowa któregoś z zaprzysięgłych przeciwników narodowego socjalizmu, a nie jednego z czołowych reprezentantów reżimu. Poza tym w licznych wpisach Rosenberg ostentacyjnie użala się nad sobą i otacza się nimbem samotnego bojownika w grupie innych przywódców „wspólnoty narodowej”, co chyba wprawiłoby w osłupienie szersze kręgi ówczesnych czytelników. Widać stąd, że Rosenberg pisał dziennik tylko dla siebie.

Mimo że Rosenberg późno zaangażował się w politykę operacyjną Trzeciej Rzeszy i wielekroć – choć znowu nie aż tak często, jak twierdzono w dawniejszej literaturze przedmiotu – spotykały go porażki, to jego pozycja w narodowosocjalistycznym systemie władzy w gruncie rzeczy nigdy się nie zachwiała. Opierała się głównie na tym, że Rosenberg, nazywany przez Hitlera, chyba nie bez nuty ironii, kimś „jak ojciec Kościoła dla narodowego socjalizmu”, a później „strażnikiem bramy Wschodu”28, wciąż dawał partii NSDAP i jej czołowym funkcjonariuszom poczucie, że ich zasady ideologiczne nie wypływają z idiosynkrazji, nienawiści i rojeń o władzy, tylko owszem, mają głęboką podbudowę filozoficzną i naukową. O czym sam Rosenberg był głęboko przekonany. Lecz na długo przedtem, zanim rozpoczął prowadzenie dziennika, jego myślenie biegło torami światopoglądowymi, które nie dopuszczały krytycznej analizy i otwierały umysł na rzeczywistość jedynie wtedy, gdy potwierdzała ona jego ugruntowane już poglądy29.

Ogólny kierunek działań politycznych Rosenberga wyznaczony był przez jego ideologiczny rygoryzm. Nie można jednak powiedzieć, że od samego początku działalności miał stałe cele polityczne; owszem, ulegały one modyfikacjom. Ideologiczne pryncypia Rosenberga stanowiły nie tyle ustalony raz na zawsze katechizm, ile raczej zbiór pewnych bazowych „postaw”, osadzonych w światopoglądowym polu, które odznaczało się sporym pragmatyzmem i elastycznością30. Dotyczyło to nawet „kwestii żydowskiej”. Żydzi w oczach Rosenberga reprezentowali znienawidzony internacjonalizm i uniwersalizm, przypisywał im on także odpowiedzialność za liberalizm i komunizm, dlatego antysemityzm był jedną z owych głównych postaw, w których Rosenberg trwał niewzruszenie. Znacznie elastyczniej główny ideolog NSDAP pochodził jednak do tego, w jaki konkretnie sposób traktować Żydów i różne ich prądy umysłowe. Na przykład jego przychylny najpierw stosunek do syjonizmu31 zmienił się w końcu na całkowicie negatywny. O ile z początku przyznawał jeszcze Żydom podstawowe prawa, to w latach wojny głosił już rygorystyczną ideę zagłady. „Kultura chrześcijańska”, którą w swoich wczesnych traktatach chciał zmobilizować przeciwko „żydowskiemu zagrożeniu”, w późniejszych wydaniach jego „dzieł” zamieniła się w „kulturę niemiecką”32. Przyczyną owych transformacji były w dużej mierze nowe możliwości praktycznego działania w polityce oraz zmiany sytuacji politycznej, ale po części także oportunistyczna chęć dopasowania się do zdania Führera33. Zarówno u Hitlera, jak i u Rosenberga „światopogląd” opierał się wprawdzie na pewnych niezmiennych zapatrywaniach, ale nie zawierał żadnego konkretnego planu, który po roku 1933 można by wprowadzić w życie34.

Swój polityczny pragmatyzm, idący w parze z niezmiennością zasad ideologicznych, Rosenberg artykułuje w powtarzającej się konstatacji, że już od dawna podążał za określoną ideą albo nosił głęboko w sercu tę czy inną opinię, teraz zaś nastały warunki do ich urzeczywistnienia. A ponieważ jednocześnie przedstawiał politykę reżimu jako przejaw rzekomo odwiecznych, niezaprzeczalnych prawd, zarazem – właśnie! – legitymizował zbrodnicze poczynania władzy narodowosocjalistycznej, pełniąc w ruchu nazistowskim bardzo cenną funkcję. Choć otaczała go aura rozczulania się nad własną osobą i niezadowolenia, to w realizacji nazistowskiej agendy osiągał niebagatelne „sukcesy”: przygotowując niemiecką inwazję na Norwegię i przejęcie władzy przez marszałka Antonescu w Rumunii, rabując dzieła sztuki i dobra kultury w okupowanej przez Niemców Europie, szerząc hasła antysemickie aż po Bliski Wschód czy wreszcie tworząc intelektualne podwaliny „ostatecznego rozwiązania” i będąc współodpowiedzialnym za jego wdrażanie. Mało który z przywódców nazistowskich zasługuje na miano „sprawcy działającego z przekonania” w równym stopniu co Rosenberg – człowiek ten do ostatka wierzył bowiem w głoszone przez siebie idee, a cele, które uważał za oczywiste, wprowadzał w życie, stosując nowe, radykalne metody35. Na jego przykładzie widać też dwustronną zależność: nie tylko radykalne myśli doprowadzały do radykalnych działań, ale również te ostatnie wpływały radykalizująco na sposób myślenia.

Niniejsza książka, opatrzona naszym wstępem, nie ma być ani obszerną biografią Rosenberga, gdyż takowa od dawna istnieje36, ani też całościowym opracowaniem jego polityczno-ideologicznej działalności, którego z kolei nadal brakuje. Zapiski Rosenberga zawierają przede wszystkim liczne, często punktowe wglądy w poszczególne sektory polityki Trzeciej Rzeszy, a także pozwalają spojrzeć na te kwestie z subiektywnej perspektywy autora, ukształtowanej w dużym stopniu przez nieustanne konflikty o zakres kompetencji. Za główny wątek można tu uznać politykę zagraniczną reżimu, a nade wszystko jego stosunek do Kościołów. Raz po raz znajdujemy wzmiankę o tym, że zarówno Rosenberg, jak i Hitler ostentacyjnie dystansowali się od zasad chrześcijaństwa.

Z uwagi na wielość spraw poruszanych w Dziennikach skupimy się teraz na kilku aspektach tych zapisków oraz ich kontekstu historycznego. Po pierwsze, zależy nam na odtworzeniu, a także poniekąd na ponownej ocenie funkcji, jaką Rosenberg pełnił w Trzeciej Rzeszy w owej fazie, gdy reżim nazistowski przechodził od prześladowania Żydów do ich eksterminacji na przestrzeni roku 1941. Dlatego oprócz wpisów w Dziennikach zamieszczamy memoranda, przemówienia i inne kluczowe dokumenty w większości napisane przez samego Rosenberga (niektóre z nich publikowane są po raz pierwszy), które silniej niż prywatne zapiski uwypuklają jego rolę w owym decydującym okresie. Zasadniczy fundament ideologiczny pod stopniowo radykalizującą się politykę antyżydowską Rosenberg położył już na początku lat 20. Jak już wspomnieliśmy, antyżydowskie wywody Hitlera w Mein Kampf zaczerpnięte są między innymi od Rosenberga, który już w roku 1919 władzę bolszewików w Rosji określił jako czystą formę władzy żydowskiej, a dokonane przez niego pojęciowe scalenie antysemityzmu z antybolszewizmem stanowiło niewątpliwie najskuteczniejszą legitymizację późniejszej totalnej wojny ze Związkiem Radzieckim37.

Jak pokazuje dziennik Rosenberga, jego autor uparcie trzymał się ideologicznej i taktyczno-politycznej zasady, że „pasożytniczy lud żydowski” powinien być „przykuty łańcuchem do bolszewizmu”, to znaczy, że bolszewizm i żydostwo należy rozpatrywać jako nierozłączną całość38. Trwał też w przekonaniu, że nieuchronna rozprawa z „żydostwem” będzie „walką ogólnoświatową”, którą zapowiadał tytuł redagowanego przezeń czasopisma („Weltkampf”). Przedstawiał Niemcy zawsze jako stronę podstępnie atakowaną, która podejmując walkę przeciwko Żydom, postępuje sprawiedliwie. Wspierał też antysemickie i volkistowskie ruchy w innych krajach europejskich – dążąc do sformowania antysemickiej międzynarodówki, a tym samym antyuniwersalistycznego kontrprojektu wobec idei Narodów Zjednoczonych. Po listopadowym pogromie 1938 roku Rosenberg zwrócił na siebie uwagę wybitnie antysemickimi przemowami, choć krytykował ten pogrom jako bezcelowe niszczenie dóbr materialnych – charakterystyczny przykład tego, jak stanowiska programowe radykalizowały się pod wpływem politycznej praktyki. Od stycznia 1939 w jego przemówieniach przewija się sformułowanie, że „kwestia żydowska” w Europie będzie rozwiązana, dopiero gdy ostatni Żyd zniknie najpierw z Niemiec, a potem z całego kontynentu. Aż w listopadzie 1941 Rosenberg ze zdumiewającą otwartością (aczkolwiek pod pieczęcią poufności) opowiedział się wobec przedstawicieli prasy za „biologicznym wytępieniem całego żydostwa w Europie”39.

Po tym, jak wiosną 1941 zaangażowano go na najwyższym szczeblu władzy w zaprowadzanie nowego porządku w Europie (Hitler: „Rosenberg, teraz nadeszła pańska wielka godzina!”40), Rosenberg przez drugą połowę roku w decydującej mierze przyczynił się do tego, aby „przestrzeń na Wschodzie” uczynić areną „ostatecznego rozwiązania”. Rozliczne podejmowane przezeń inicjatywy, zmierzające do racjonalnego podziału pracy w zorganizowanym masowym zabijaniu, pokazują, że jako minister Rzeszy do spraw zajętych terenów wschodnich Rosenberg nie zajmował się jedynie tworzeniem ideologiczno-światopoglądowej oprawy Holokaustu. Korzystał mianowicie ze wszystkich dostępnych możliwości, daleko wykraczających poza jego własny obszar zadań – na przykład gdy zaproponował, aby w odpowiedzi na uprowadzenie Niemców nadwołżańskich przez Stalina deportować na tereny wschodnie niemieckich i europejskich Żydów. Przed sędziami w Norymberdze Rosenberg zeznał do protokołu, że „myśl o fizycznej zagładzie Słowian i Żydów, czyli faktycznym ludobójstwie, (...) nigdy nie przyszła mu do głowy”, nie mówiąc o tym, by miał ją „jakkolwiek propagować”41 – wypowiadając te słowa, rozmijał się jednak z rzeczywistością równie mocno jak wcześniej, gdy rezonował o „niemieckości” i „nieprzemijalnych wartościach”. Ogólnie zapiski Rosenberga każą nam od nowa zastanowić się nad stosunkami między centrum a peryferiami reżimu w genezie Holokaustu – i ponownie skupić baczniejszą uwagę na tym pierwszym. Dotyczy to również ujawniającej się w jego Dziennikach złożonej współzależności między ideologią nazistowską a praktyką polityczną.

Lektura tych zapisków pozwala też wejrzeć w struktury i sieci powiązań istniejące w ustroju nazistowskim. Ciągłe utyskiwania Rosenberga na postępki konkurentów oraz na permanentne walki między koteriami świadczą z jednej strony o polikratyzmie struktur władzy w Trzeciej Rzeszy, gdzie poszczególni dostojnicy zajadle się zwalczali42. Z drugiej strony jego relacje podkreślają nadrzędną rolę Hitlera w całym tym systemie. Rosenberg, podobnie jak Goebbels wpatrzony w Führera z niemal psią poddańczością, skrupulatnie odnotowywał najdrobniejsze oznaki przychylności z jego strony, takie jak uścisk dłoni, poklepanie po ramieniu czy zachęcające słowo. W dzienniku znajdują się też pieczołowicie zapisane negatywne wypowiedzi Führera o nieobecnych w danej chwili konkurentach Rosenberga, któremu nawet nie przyszło do głowy, że jest to ze strony Hitlera subtelna manipulacja podwładnymi. Z dziennika Goebbelsa dowiadujemy się, że dyktator pod nieobecność Rosenberga wyrażał się pogardliwie również o nim43, zapewniając rozmówców, że darzy ich szczególnymi względami – tym sprawdzonym trikiem wzbudzał w nich lojalność, a zarazem napuszczał ich na siebie wzajemnie. Otrzymawszy od Führera telegram, Rosenberg poczuł wymowny „strach” i oczekiwał jakichś grubych nieprzyjemności, jak uczniak, który boi się reprymendy od nauczyciela44. Nie oponował nawet wtedy, gdy Führer tłumaczył się, że musi brać wzgląd na innych – jak w przypadku planów Rosenberga związanych z Ukrainą, które Hitler storpedował, wskazując na interesy rumuńskie. Rosenberg często dawał Führerowi do zatwierdzenia teksty swoich przemówień. Z podobną usłużnością, a właściwie dziecinną dumą, prezentował dyktatorowi rabowane po całej Europie dzieła sztuki, z których ten mógł sobie osobiście wybrać egzemplarze do przyszłego „muzeum Führera” w Linzu45.

W porównaniu z Goebbelsem znacznie rzadziej bywał na Obersalzbergu i nie tak często brał udział w spotkaniach przy obiedzie u Hitlera, które gospodarz najczęściej wypełniał rozwlekłymi monologami. Mimo to wielokrotnie pobrzmiewa u Rosenberga ów sarkastyczny ton męskich rozmów w gościnie u Führera, który służył między innymi wzajemnemu utwierdzaniu się w ideologicznych zapatrywaniach i bezwzględnych zamiarach. Bezlitośnie naigrawano się tam z ofiar narodowego socjalizmu, na przykład gdy Hitler nazwał się ironicznie protektorem „humanitaryzmu na Wschodzie” i żartem wysunął kandydaturę Rosenberga na „sekretarza mojego kongresu, poświęconego humanitarnemu traktowaniu Żydów”46. Snując owe monologi, Hitler niedwuznacznie sygnalizował towarzystwu, jakie są jego zasadnicze poglądy, a goście w swoim oportunizmie szybko się do nich dostosowywali, wypowiadając takie uwagi, jakie Führer chciał usłyszeć. Głosy wyłamujące się z narzuconego głównego nurtu miały nikłą szansę znaleźć czyjś posłuch.

Choć Rosenberg cieszył się w nazistowskich kręgach przywódczych sławą pryncypialnego ideologa, to w jego dzienniku znajdujemy rozliczne przykłady na to, że ideologia bynajmniej nie wykluczała u niego oportunizmu. Jest rzeczą zrozumiałą, że w 1939 Rosenberg nie pochwalił paktu o nieagresji ze Stalinem, który ideologicznie był dla niego śmiertelnym wrogiem. Ciekawe jednak, że wstrzymał się od jakiegokolwiek protestu czy demonstracyjnego słowa dezaprobaty wobec Führera, gdyż uważał za bezcelowe „narzekać na coś, czego się już nie zmieni”47. Hitler zresztą szybko nagrodził go za taką postawę, wypowiadając się o nim w „bardzo ciepłych” słowach jako o człowieku, który będąc „prawdziwym politykiem”, nie stawia otwartego oporu48. Również w kwestii traktowania ludności wschodnioeuropejskiej istniała między Hitlerem a Rosenbergiem rozbieżność zdań. Wprawdzie zgadzali się ze sobą całkowicie, że należy stosować politykę radykalnego wyniszczenia wobec Żydów i bolszewików, ale wyraźnie różnili się w kwestii tego, jak – i czy w ogóle – poszczególne narody Europy Wschodniej należy dopuścić do częściowego przynajmniej udziału w przyszłej niemieckiej supremacji. Koncepcja geopolityczna, do której skłaniał się Hitler, traktowała tamtejszą „przestrzeń życiową” jako obszar pusty, w którym nie trzeba specjalnie liczyć się z miejscową ludnością49. Z kolei Rosenberg opowiadał się za takim modelem panowania, który dawał pewną swobodę nacjonalistycznym dążeniom w Europie Wschodniej, aby zwłaszcza Ukraińców i Bałtów, ale również grupy muzułmańskie, nastawić długofalowo przeciwko Rosji. Jako potomek Niemców bałtyckich Rosenberg znał wschodnioeuropejską mentalność, o której inni nazistowscy przywódcy mieli nikłe pojęcie. Po raz kolejny nie zdołał jednak przeforsować swoich zamysłów i oportunistycznie dał za wygraną – na przykład w październiku 1941, oczekując zbliżającego się „ostatecznego zwycięstwa”, a także ze względu na interesy sojuszniczej Rumunii, których nie chciał naruszać Hitler, Rosenberg zarzucił swoje plany dotyczące państwa ukraińskiego50.

Niezależnie od swojego pragmatyzmu, ujawniającego się w wykorzystywaniu nowych możliwości, oraz oportunistycznego zabiegania o względy Führera, Rosenberg niewzruszenie hołdował pewnym ideologicznym dążeniom, których nie zakwestionował ani w swoim osobistym dzienniku, ani też w notatkach spisanych na przełomie 1945/46 w norymberskim więzieniu51. A we wszystkich sprawach, które jego zdaniem zaliczały się do ideologicznie uzasadnionych konieczności, wykazywał zadziwiającą obojętność wobec ich nieludzkich i zbrodniczych konsekwencji. Najdobitniejszym wyrazem owego frapującego braku współczucia jest fakt, że autor Dzienników niemal całkowicie przemilcza konkretne niemieckie działania eksterminacyjne. Owszem, zapiski Rosenberga wskazują, że niekiedy był on jak najbardziej zdolny współodczuwać cudze nieszczęście – żałując swoich poległych współpracowników albo składając marszałkowi Keitlowi kondolencje z powodu śmierci syna, zabitego na froncie wschodnim. Wystarczy jednak uświadomić sobie, że kondolencje te zostały złożone podczas narady, na której zarówno Rosenberg, jak i Keitel pośrednio zgodzili się na uśmiercenie wielu milionów ludzi w Europie Wschodniej – widać wtedy, iż światem uczuć Rosenberga rządziła nader partykularystyczna moralność, która ignorowała uniwersalne prawa człowieka, hołdując fantomowi potężnej, etnicznie ujednoliconej „Tysiącletniej Rzeszy”52.

Zdeterminowana ideologicznie znieczulica Rosenberga rozciągała się także na jego rodaków. Symptomatyczny jest wpis w dzienniku dotyczący zbombardowania Hamburga przez aliantów podczas Operacji Gomora z przełomu lipca i sierpnia 1943, w wyniku której zginęło 40 tysięcy mieszkańców miasta: Rosenberg cynicznie doszukiwał się w tych nalotach „podpowiedzi od losu” i okazji do „ponownego odkrycia zalet terenów wiejskich”53. Podobny chłód emocjonalny i ideologiczne zaślepienie dostrzec można w jego kurczowym głoszeniu haseł o „wytrwaniu”, które gwałtownie rosnącą liczbę zabitych niemieckich żołnierzy i cywilów przedstawiały jako niezbędną ofiarę, którą po prostu trzeba ponieść na drodze ku „ostatecznemu zwycięstwu”. Bitwa stalingradzka jawiła mu się „bohaterskim czynem, który nie ma sobie równych”, oraz „punktem wyjścia dla zwycięstwa”54. W tym kontekście zrozumiałe stają się słowa Goebbelsa, który w związku z inną sprawą ocenił, że Rosenberg wypowiada się „tak zimno i prowokująco, że aż robi się człowiekowi straszno”55.

Przez ostatnie lata wojny Rosenberg pisząc swój dziennik, coraz częściej wcielał się w rolę krytyka realnej sytuacji panującej w Trzeciej Rzeszy. Szczególnie gdy od lat 1943–1944 terytorium jego władzy jako ministra do spraw terenów wschodnich zaczęło się sukcesywnie kurczyć, a jego wpływy słabnąć, główny ideolog NSDAP jął wypowiadać przestrogi, zarzucając całej Trzeciej Rzeszy – słusznie, choć jedynie na kartach prywatnego dziennika – skłonność do teatralno-propagandowej autoinscenizacji, która tworzy ułudę politycznego działania, zamiast naprawdę je wdrażać. Nigdy jednak krytyka formułowana przez Rosenberga nie sięgnęła takiego poziomu, żeby ogólnie zakwestionować ustrój narodowosocjalistyczny. Złożyły się na to trzy zasadnicze ograniczenia: po pierwsze, Rosenbergowi – jak wszystkim przywódcom nazistowskim – kompletnie brakowało umiejętności krytycznego spojrzenia na samego siebie. Z jego perspektywy niepomyślny rozwój sytuacji wynikał zawsze z cudzych błędów, natomiast siebie – należącego wszak bezsprzecznie do krytykowanej „teatrokracji” – stawiał zawsze z dala od źródeł wszelkich niedociągnięć56. Po drugie, Rosenberg ze stoicką konsekwencją trzymał się pewnych fundamentalnych punktów światopoglądowych – odpornych na konfrontację z rzeczywistością. Odpornych, gdyż pryncypia ideologiczne sprawiały, że jego ogląd rzeczywistości był niezwykle wybiórczy, co z kolei powodowało, iż słuszność normy ideologicznej zdawała się wciąż potwierdzać. Kto jak Rosenberg przyjął za prawdę fantazmat „międzynarodowego żydostwa” jako kolektywu prężnie knującego przeciwko Niemcom i widział się uwikłanym w ciągłą walkę z mrocznymi siłami uniwersalizmu – ten bez przerwy, zatracając poczucie realizmu, dostrzegał okoliczności potwierdzające spójność jego światopoglądu, w żadnym zaś razie go nieobalające. Po trzecie wreszcie, wyłączony z wszelkiej krytyki był dla Rosenberga dyktator. Jeśli Hitler podejmował błędne decyzje, to w oczach Rosenberga wina spadała zawsze na destrukcyjne poczynania i złe podszepty Bormanna, Goebbelsa, Ribbentropa czy Himmlera. Zresztą nie był jedyny, który takim sposobem podtrzymywał w sobie chwalebny wizerunek nieskazitelnego Führera. Jak wynika z poufnych reżimowych raportów, myśl o krytykowaniu Hitlera była odrzucana przez większość społeczeństwa – owszem, dostrzegano różne nieprawidłowości, ale panowało przekonanie, że są one sprzeczne z zamiarami dyktatora („Gdyby tylko Führer o tym wiedział...”). Tak więc w dzienniku Alfreda Rosenberga odzwierciedlają się nie tylko typowe postawy i wzorce zachowań kierowniczego personelu nazistowskiego, ale również skłonności mentalne występujące powszechnie w całym niemieckim społeczeństwie.

CO DZIAŁO SIĘ Z DZIENNIKAMI PO ROKU 1945

Jak można się zorientować, czytając dziennik Rosenberga, już przed końcem wojny stworzył on bazę pod późniejsze przeinaczanie historii. Po roku 1945 jego adepci zaś – wśród nich wyżsi urzędnicy byłego Ministerstwa Ziem Wschodnich (Ostministerium) – powodowani już choćby własnym interesem doszlifowywali jego legendę jako intelektualisty oderwanego od rzeczywistości, który chciał dobrze, a został zepchnięty na margines przez radykalniejszych przywódców nazistowskich57. Bogate, choć od czasu procesów norymberskich mocno rozproszone akta dotyczące struktur podległych Rosenbergowi, a także fragmenty jego osobistych zapisków dostępne dla badaczy od lat 50., tylko częściowo mogły rozświetlać mrok niewiedzy, dopóki nie było wiadomo, co w latach panowania nazistów Rosenberg zapisał w prywatnym dzienniku. Istnienia dalszych zapisków można było domniemywać na podstawie sporadycznie publikowanych odnośników i cytatów, szczególnie tych zamieszczanych przez Roberta M.W. Kempnera, niegdysiejszego zastępcy prokuratora w Norymberdze58. Jednak kilkudziesięcioletnie poszukiwania tego materiału źródłowego zakończyły się dopiero w grudniu 2013, gdy United States Holocaust Memorial Museum (USHMM) otrzymało niedostępne wcześniej oryginalne strony dziennika i niezwłocznie opublikowało je na swojej stronie internetowej59.

Powojenne losy zapisków Rosenberga da się zrekonstruować jedynie częściowo. Opublikowane tutaj po raz pierwszy wpisy z drugiej połowy wojny świadczą o tym, że znaczna liczba akt uległa zniszczeniu wskutek bombardowań i pożarów. I na zawsze już chyba pozostanie zagadką, jakie inne materiały sztab Rosenberga rozmyślnie zniszczył, aby nie wpadły one w ręce aliantów. W roku 1943 komórki podlegające Rosenbergowi zaczęły wywozić akta – często wraz z dziełami sztuki, księgozbiorami i innymi zrabowanymi dobrami – w najodleglejsze zakątki terenów opanowanych przez nazistów; od chwili jego aresztowania alianckie służby prokuratorskie usiłowały zebrać jak najwięcej materiałów istotnych dla procesu. Robert G. Storey, amerykański adwokat działający na rzecz oskarżenia w procesie norymberskim60, oznajmił pod koniec 1945, że „w starym pałacu we wschodniej Bawarii za sztuczną ścianą odnaleziono osobistą korespondencję i dzienniki oskarżonego Rosenberga, w tym jego korespondencję partyjną”61. Już jednak w trakcie postępowania niektóre akta zniknęły, między innymi dziennikowe zapiski Rosenberga. Poniższe informacje, będące rezultatem wieloletnich poszukiwań prowadzonych intensywnie przez US Holocaust Memorial Museum, mają pomóc w rozświetleniu dziejów tego dokumentu, które są dość typowe dla losów rozlicznych innych akt po 1945 roku62.

W drugiej połowie roku 1945 „prywatne zapiski Alfreda Rosenberga”, łącznie z „odręcznymi notatkami dziennikowymi”, przejął Wydział ds. Wyjaśniania Zbrodni Wojennych w armii USA, który w ramach przygotowań do procesu norymberskiego przekazał je biuru odpowiedzialnemu za ściganie zbrodni wojennych popełnionych przez państwa Osi63. Do zespołu oskarżycielskiego należał dr Robert Kempner, który jako były urzędnik ministerialny Prus, zwolniony ze stanowiska przez nazistów, doskonale znał się na procedurach i obyczajach władz niemieckich najwyższego szczebla, po rozwiązaniu trybunału wojskowego zaś brał udział w tzw. procesie Wilhelmstraße64. Oprócz Kempnera przeglądaniem gigantycznej ilości materiałów zajmował się cały zespół. Jego współpracownicy wyszukiwali dokumenty istotne dla prowadzonego postępowania i grupowali je według jednolitych kryteriów w różne kategorie, te zaś, które uznali za zbędne, odsortowywali. Ostatecznie zbiór dokumentów nazwany ogólnie „Rosenberg files” (zawierający kopie, ale także oryginały) trafił do Centre de Documentation Juive Contemporaine (CDJC) w Paryżu; inne akta dotyczące struktur podlegających Rosenbergowi wylądowały w archiwum nowojorskiego YIVO Institute for Jewish Research, gdzie znajdują się do dziś65.

Z wyselekcjonowanych materiałów norymberskich jedynie część trafiała na przechowanie do odpowiednich repozytoriów akt. Jesienią 1945 zapiski dziennikowe Rosenberga z okresów od 14 maja 1934 do 18 marca 1935 oraz od 6 lutego 1939 do 12 października 1940 zostały przez amerykańskich prokuratorów wciągnięte do rejestru pod numerami 1749-PS i 198-PS66. Pozostała część dziennika z nieznanych powodów nie została uznana za materiał dowodowy potencjalnie istotny dla procesu, przez co wyłączono ją z ogólnych procedur zarządzania aktami norymberskimi. Jak twierdził Fred Niebergall, szef wydziału kontroli dokumentów, to do niego miała być przekazywana cała dokumentacja z wyjątkiem tej, którą zamierzano wykorzystać w procesie norymberskim67. Mimo to Niebergall przejął chyba zarówno dokument 1749-S, jak i resztę dziennika. Zgodnie z notatką służbową z lata 1946 jakieś fragmenty dziennika – diary notes – z roku 1936, a także dokumenty dotyczące okresów od stycznia do maja 1940, od lutego do grudnia 1941 oraz od 1939 do 1944, mgliście określone jako diary, przekazano do biura prokuratora wojskowego (Judge Advocate General, w skrócie: JAG) armii Stanów Zjednoczonych w Wiesbaden68. Rzeczona notatka rozróżniała documents, do których zaliczono dziennik Rosenberga, oraz kopie (photostats); jednakże oryginały przeznaczone dla prokuratora w Wiesbaden znalazły się w posiadaniu Roberta Kempnera, a tylko część dziennika, obejmująca okres 1934–1935 – jedyne dziennikowe zapiski Rosenberga sporządzone w notatniku oprawionym – trafiła za pośrednictwem JAG do narodowego archiwum Stanów Zjednoczonych (National Archives and Records Administration, College Park, MD; w skrócie: NARA)69.

Zamieszanie z dziennikami Rosenberga panowało najwyraźniej już w czasie głównego procesu norymberskiego. Mimo iż w sierpniu 1945 sąd zdecydował się udostępnić te zapiski obronie Rosenberga, Kempner ich nie wydał; Alfred Thoma, adwokat Rosenberga, stwierdził, że materiałów tych „nie sposób zlokalizować”70. Po zakończeniu procesu norymberskiego w związku z kolejnymi postępowaniami organ oskarżycielski usilnie starał się położyć tamę dalszemu znikaniu akt, lecz wysiłkom tym stał na przeszkodzie ogrom materiałów i niedobór personelu. Na jednym z posiedzeń Document Disposal Comitee (gremium należącego do norymberskiego organu oskarżycielskiego) zasugerowano regularne przeglądanie zawartości koszy na papierowe śmieci, „aby zapobiec utracie ważnych materiałów, które ktoś wyrzuca, nie zdając sobie sprawy z ich znaczenia”71. Nie wszyscy pracownicy aktywnie przykładali się do ochrony akt; w roku 1980 Robert Kempner podczas rozmowy o tym, jak w momencie zakończenia procesów zadysponowano dokumentacją na temat narodowego socjalizmu, wyznał: „Oczywiście w 1949 natychmiast pojawili się zainteresowani spryciarze, którzy zgłaszali zapotrzebowanie na tego rodzaju dokumenty. Kiedy taki poczciwiec przychodził, akta leżały na kanapie i mówiło się tylko: «Nie chcę o tym nic wiedzieć» i wychodziło się z pokoju. Wracając, zastawało się kanapę pustą”72. Gdy postępowania norymberskie dobiegały końca, Fred Niebergall udzielił Kempnerowi swego rodzaju pełnomocnictwa in blanco, upoważniając go do „pobierania i trzymania materiałów z norymberskich procesów zbrodniarzy wojennych dla celów badawczych, pisarskich i wykładowczych”73. Kempner skwapliwie korzystał z tej możliwości, przewożąc rozliczne oryginały akt norymberskich do swojego domu w Lansdowne w Pensylwanii. Będąc prawnikiem, musiał zdawać sobie sprawę, że otrzymane od Niebergalla upoważnienie nie stanowi podstawy do bezprawnego przywłaszczania sobie własności państwowej, a jednak zgromadzone w Norymberdze dokumenty pozostały w prywatnych rękach Kempnera aż do jego śmierci w roku 1993 – wśród nich większość zapisków Rosenberga.

Wydaje się, że pod koniec lat 40. i jeszcze długo potem Kempner nosił się z zamiarem wykorzystania dziennika Rosenberga do własnej działalności wydawniczej. Skłaniało go do tego kilka czynników: oto w zmienionych okolicznościach zimnej wojny dawni zwolennicy Hitlera podjęli starania o swoją rehabilitację; wielu Niemców, czując rosnącą niechęć do egzekwowanej przez aliantów „sprawiedliwości zwycięzców”, skłaniało się do tego, by winą za zbrodnie popełnione w czasie drugiej wojny światowej obarczać co najwyżej ścisłe kierownictwo reżimu nazistowskiego74. Odpowiednio wojowniczo brzmi słowo wstępne, jakie Kempner zamieścił przed wyborem zapisków Rosenberga dotyczących kwestii religii, opublikowanym w 1949 na łamach czasopisma „Der Monat”. Ze szczególnym wzburzeniem odniósł się tam do „osób [...] oskarżonych w Norymberdze o zbrodnie wojenne”, które pamiętnikami i innymi tego rodzaju publikacjami usiłowały „roztoczyć przed nami obraz przeszłości, w którym one same, występując w roli rozważnego doradcy czy też tragicznego bojownika, robiły co mogły, aby przeciwstawiać się niesprawiedliwości i barbarzyństwu”. Jako „klasyczny przykład” podał Kempner więzienne zapiski Rosenberga, opublikowane już w 1947 przez dwóch dziennikarzy, krytycznie odnoszących się do jego osoby75; porównane z dziennikiem Rosenberga miały one dowodzić „wewnętrznego zakłamania jego zapisków” i pokazywać, że kierownictwo nazistowskie zamierzało „po niemieckim zwycięstwie do reszty «uporać się» z Kościołami chrześcijańskimi w Niemczech i uczynić państwo absolutnym władcą w sprawach religijnych”76.

Owych 28 fragmentów z okresu 1936–1943, opublikowanych na łamach „Der Monat”, pozostawało do chwili obecnej najobszerniejszym wydaniem dziennikowych notatek Rosenberga znajdujących się w posiadaniu Kempnera. Jak się zdaje, w późniejszym czasie Kempner zdał sobie sprawę z pewnego rozdźwięku między jego szczytnymi naukowo-pedagogicznymi zamiarami a bezceremonialnym przywłaszczeniem materiału historycznego, który potraktował jak swoją prywatną własność – i zaczął cytować to źródło nader skąpo. Zresztą wykonując zawód adwokata, z kancelariami we Frankfurcie nad Menem i w Lansdowne, miał niewiele czasu na intensywne zajmowanie się swoim archiwalnym klejnotem. Używając tego dokumentu jako źródła, Kempner powoływał się mgliście na swoje „archiwum” oraz własne notatki z Norymbergi, tak że czytelnicy nie mieli możliwości sprawdzić jego informacji77. Kilku osobom wyjawił jednak więcej. W połowie 1950 r. wysłał list do André François-Ponceta, pełniącego ówcześnie funkcję wysokiego komisarza w Niemczech, człowieka o długiej karierze dyplomatycznej. Do listu dołączył trzy oryginalne strony z dziennika Rosenberga, dodając, że są one dla adresata szczególnie ciekawe, „gdyż jest tu wspomniane Pańskie nazwisko i Pańska działalność”; napisał też, że strony te „nie zostały wprowadzone jako dowód rzeczowy do procesów norymberskich, tylko użyte w śledztwie, przed rozpoczęciem procesów”. Obiecawszy te zapiski François-Poncetowi już w Norymberdze, wyjaśniał, że dopiero teraz je odnalazł78. Na podstawie spuścizny Kempnera trudno stwierdzić, czy oryginalnymi zdobycznymi materiałami obdarował on też innych znajomych – w każdym razie nie można takiej ewentualności wykluczyć.

W latach 50. i 60. nazwisko Roberta Kempnera kojarzyło się, po pierwsze, z norymberskimi procesami karnymi, w wyniku których zgromadzono ogromną liczbę źródeł i dokumentów79; z drugiej jednak strony ciążyło na nim podejrzenie o nielegalne przywłaszczenie sobie części akt. Co prawda wśród uczestników norymberskich procesów Kempner bynajmniej nie był jedyny, który wziął sobie do domu „na pamiątkę” nazistowskie dokumenty80, ale z informacji opublikowanych przez niego samego wynikało, że jest to zbiór szczególnie obszerny i ważki historycznie. Na tym ubocznym froncie wielkiej „walki o akta”, prowadzonej głównie na szczeblu międzypaństwowym, spokój utrzymywał się do połowy lat 50., kiedy to Hans-Günther Seraphim, specjalista od prawa międzynarodowego z Getyngi, szykując publikację tej części dziennika Rosenberga, którą otrzymało NARA jako norymberski dokument procesowy o numerze 1749-PS, wysłał do Kempnera zapytanie o pozostałe części. Do tego czasu Seraphim zdołał już zgromadzić wszystkie 116 stron z lat 1934-35 i 1939-40, do których kopii uzyskał dostęp w Instytucie Prawa Międzynarodowego w Getyndze oraz w amsterdamskim Rijksinstituut voor Oorlogsdocumentatie (obecnie: Nederlands Instituut voor Oorlogs-, Holocaust- and Genocidestudies, NIOD)81.

Kempner w swojej korespondencji z Seraphimem ograniczał się do niezobowiązujących sformułowań, aż w listopadzie 1955 zaskoczył go listem z konkretnymi informacjami. Napisał, że „przejrzał teraz dzienniki Rosenberga” i wyliczył „następujące roczniki: 1936-38; różne z lutego, maja, lipca, sierpnia, 24 września, 1 i 11 listopada, 3 grudnia 1939; 1940 od 2 stycznia do końca roku; 1941 od lutego do grudnia; 1942 od października do grudnia; 1943 od stycznia do grudnia; 1944 od maja do grudnia”. Łączną liczbę określił na około 400 stron rękopisu; zaznaczył, że dysponuje też maszynopisami „o naradach u Führera”, przykładowo z 29 września 194182. „Szczególnie interesujące – zakończył tajemniczo Kempner – są rzecz jasna wywody Rosenberga na temat Rosji”83. Seraphim dowiedziawszy się, iż Kempner posiada materiały niemal czterokrotnie obszerniejsze niż te, do których on sam dotarł, przygotowując swoją publikację – będącą już niemal na etapie rozpoczęcia składu – najwyraźniej zaproponował Kempnerowi, aby wspólnie wydać całość dziennika. Zachowała się mianowicie listowna odpowiedź Kempnera ze stycznia 1956, w której zaoferował on Seraphimowi, że podczas jednego z najbliższych wyjazdów do Niemiec przywiezie mu ów „drogocenny materiał” do wglądu. Przyznał Seraphimowi rację, że wydanie częściowe nie ma sensu. Dodawszy, że w ostatnim czasie udało mu się znaleźć jeszcze więcej fragmentów dziennika, zachęcał adresata do wspólnej publikacji „w dużym stylu”, gdyż: „Jest to zbyt dobry materiał i nie chciałbym, żeby się zmarnował”84.

Do całościowego wydania zapisków Rosenberga z udziałem Kempnera nigdy jednak nie doszło. List, w którym Kempner zawiadamiał, że jest w Europie i „przywiózł kilka rzeczy, które Pana zainteresują”, nie dotarł do Seraphima na czas85. W połowie kwietnia 1956 Seraphim poinformował go, że częściowe wydanie (Das politische Tagebuch Alfred Rosenbergs 1934/35 und 1939/40) znajduje się już w druku. Wprawdzie publikacja, jak zaznaczył, pozostaje fragmentaryczna, lecz wystarczy, by „przynajmniej dać pojęcie o Rosenbergu i ludziach, z którymi się zadawał”, i będzie chyba najlepszym sposobem na „wyłożenie bezsensowności jego doktryny i w ogóle narodowego socjalizmu”. Co więcej, Seraphim wyraził obawę, „że opublikowanie całego dziennika wraz z odpowiednimi dokumentami w załączniku oraz niezbędnym komentarzem – to musiałoby być dzieło kilkutomowe! – byłoby dziś przedwczesne”86. Na co Kempner zasugerował mu wstawienie przypisu odsyłającego do jego materiałów87. Seraphim uczynił to w ostatniej chwili88, choć tym samym zaprzeczył własnemu – zawartemu we wstępie książki – przypuszczeniu, iż Rosenberg nie prowadził „systematycznego dziennika”89.

Wydanie Seraphima, uzupełnione piętnastoma dokumentami z oficjalnych zasobów norymberskich, stało się chwilowo najobszerniejszym zbiorem zapisków Rosenberga. Staraniu wydawcy o wierność źródłom stanęła na przeszkodzie jakość wykorzystywanych przezeń kopii. Reprodukcje z Getyngi i Amsterdamu, po części słabo czytelne i nie zawsze dające się jednoznacznie datować, stały się przyczyną licznych błędów, wielekroć zaciemniających sens tekstu – błędów, których można by uniknąć, sięgając do oryginałów. O tym, że oryginalny dziennik z okresu 1934-35 oraz kopie z 1939-40 dostępne były w NARA, Seraphim chyba nie wiedział.

Po tym, jak Kempner w roku 1955 wysłał do Seraphima i do monachijskiego historyka Helmuta Krausnicka listy, w których mniej lub bardziej zwięźle wyszczególnił części dziennika znajdujące się w jego posiadaniu, wśród historyków zajmujących się dziejami narodowego socjalizmu musiała rozejść się wieść, że były prokurator z procesów norymberskich przetrzymuje u siebie źródła dotychczas niedostępne. Pod koniec 1962 Reinhard Bollmus, piszący pracę doktorską o roli urzędu Rosenberga w gęstwinie instancji Trzeciej Rzeszy, zwrócił się do Kempnera z pytaniem, czy i na jakich warunkach mógłby uzyskać dostęp do zapisków Rosenberga90. Wydaje się, że tak jak uprzednio w korespondencji z Seraphimem, Kempner również w tym przypadku rozdarty był między chęcią zdobycia uznania jako strażnik ważnych materiałów źródłowych naświetlających dzieje nazizmu a świadomością tego, że bezprawnie przywłaszczył sobie zbiór wartościowych dokumentów. Dlatego na zapytania reagował wymijająco91. Gdy w 1970 ukazała się pionierska książka Bollmusa, zatytułowana Das Amt Rosenberg und seine Gegner („Urząd Rosenberga i jego przeciwnicy”), to w kwestii losów oryginalnego dziennika swojego bohatera autor wskazał jedynie na publikację źródła planowaną rzekomo przez Rosjan, a zapowiedzianą na łamach czasopisma „Der Spiegel” na początku 196392. Co prawda z pomocą niemieckiego dziennikarza Kempner dowiedział się, że moskiewskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych ani nie dysponuje oryginalnymi zapiskami Rosenberga, ani nie planuje żadnej publikacji93. Jednak pogłoska, iż zaginione notatki ukryte są za „żelazną kurtyną” – niemożliwa do zweryfikowania w okresie zimnej wojny (a nawet jeszcze po roku 1989) – okazała się na tyle uporczywa, że kluczowa rola Kempnera, przez jakiś czas ewidentna, została w dużej mierze zapomniana94.

Po śmierci Kempnera w roku 1993 wielkość jego spuścizny i miejsce jej przechowywania były przez wiele lat niejasne, co dodatkowo podsycało spekulacje na temat przywiezionych z Norymbergi oryginalnych akt nazistowskich. Jego spadkobiercy chcieli, aby spuścizna Kempnera znajdująca się w Stanach Zjednoczonych została w całości przekazana do U.S. Holocaust Memorial Museum (USHMM), lecz spełnienie ich woli natrafiło na liczne trudności. Gdy w roku 1997 zespół pracowników muzeum pod kierownictwem ówczesnego głównego archiwariusza Henry’ego Mayera przystąpił do oglądu akt w domu Kempnera w Lansdowne, ich oczom ukazał się obraz kompletnego bałaganu i zaniedbania. Muzealnicy wiedzieli, że pamiętniki Rosenberga musiały znajdować się w posiadaniu Kempnera, lecz nie znaleźli po nich ani śladu. USHMM oficjalnie przejęło jego spuściznę dopiero wiosną 200195 – do tego czasu była ona mocno narażona na dalszą fragmentację wskutek działań osób niepowołanych. I rzeczywiście, zanim materiały te stały się własnością USHMM, różne ich elementy poznikały ciemnymi kanałami, których tropienie miało zająć Mayerowi jeszcze wiele lat. Jesienią 2003 sąd wydał nakaz przewłaszczenia wobec pewnego handlarza staroci, który zabrał materiały z domu Kempnera – ale tylko część oryginałów trafiła do USHMM, natomiast resztę pozwolono handlarzowi sprzedać. W prasie ukazały się wtedy pełne troski artykuły o niedbałym traktowaniu dokumentów96. Zapiski Rosenberga pozostawały zaginione, ich dalszym szukaniem zajęły się państwowe organy śledcze oraz prywatny detektyw. Dopiero dziesięć lat później, w grudniu 2013, funkcjonariusze U.S. Department of Homeland Security skonfiskowali – oprócz innych materiałów – 425 odręcznie zapisanych stron z dziennika Rosenberga i przekazali je USHMM97.

Zapiski te sięgają chronologicznie od kwietnia 1936 do grudnia 1944. Oprócz nich USHMM w roku 2013 otrzymało sporządzone przez Rosenberga notatki do akt, „meldunki dla Führera” oraz inne dokumenty, głównie napisane na maszynie, podobne do tych, jakie muzeum posiadało już w swoich zasobach pochodzących ze spuścizny Kempnera. Czy rzeczone zapiski wraz z 73-stronicowym, oprawionym dziennikiem z lat 1934-35, który znajduje się w NARA (i włączony został do niniejszej publikacji), stanowią już całość pamiętnikarskich notatek, jakie kiedykolwiek wyszły spod ręki Rosenberga? Należy w to powątpiewać. Nie sposób wykluczyć strat poniesionych w wyniku działań wojennych oraz rozmyślnych zniszczeń dokonanych przez Rosenberga lub jego sztab pod koniec wojny. Możliwe też, że w przyszłości z jakiegoś źródła wypłyną na światło dzienne kolejne fragmenty. W wielu archiwach zachowały się zresztą akta dotyczące obszarów, w których udzielał się Rosenberg; razem z niniejszym całościowym wydaniem dziennika tworzą one szerszy kontekst dla poczynań Rosenberga oraz dla informacji zawartych w jego dzienniku98. Natomiast biorąc pod uwagę wspomniane wyżej zestawienie, jakie Kempner w listopadzie 1955 przesłał w liście do Seraphima, wydaje się rzeczą pewną, że w dyspozycji USHMM znajdują się teraz wszystkie części dziennika, które posiadał ówcześnie norymberski oskarżyciel99.

W zapiskach dziennika istnieją następujące luki chronologiczne:

– od marca 1935 do kwietnia 1936;

– od lutego do lipca 1937;

– od lutego do lipca 1938; od końca lipca do października 1938;

– od czerwca do lipca 1940;

– od połowy października 1940 do końca stycznia 1941; od początku czerwca do połowy/końca lipca 1941; sierpień 1941; od połowy do końca września 1941; od początku października do połowy grudnia 1941;

– od stycznia do początku października 1942;

– od początku lutego do końca lipca 1943; od połowy sierpnia do końca grudnia 1943;

– od początku 1944 do końca maja 1944; od czerwca do końca lipca 1944; od września do końca października 1944.

Powyższe luki można po części wyjaśnić lenistwem Rosenberga w pozasłużbowej aktywności pisarskiej, o którym raz po raz samokrytycznie wspominał100. Dochodzi do tego zaginięcie niektórych stron i załączników w czasie wojny lub po jej zakończeniu (Rosenberg odwołuje się niekiedy do dokumentów, które pierwotnie były dołączone do jego zapisków), przy czym największe braki dotyczą kluczowych lat 1941-42. Trwała utrata informacji o powiązaniu akt w obrębie komórek podległych Rosenbergowi oraz pomiędzy komórkami sprawia, że raczej nigdy już nie uda się wiernie zrekonstruować tego, co autor uznawał za integralny element swojego dziennika, lecz czego być może nigdy nie zebrał w zwartej postaci. Dlatego uzupełniające dokumenty w części III wybraliśmy podług własnego uznania; są to teksty, które ukazują prześladowczą politykę reżimu nazistowskiego, a także udział Rosenberga w jej obmyślaniu i wdrażaniu.

Gdy Rosenberg dysponował wolnym czasem na prowadzenie dziennika – między innymi w czasie swoich częstych pobytów w prominenckiej klinice Hohenlychen – pisał dużo, zwykle z pamięci, niekiedy zaglądając do notatek z rozmów, kalendarzy wizyt lub innych pisemnych „podpórek”101. Używał różnego papieru, najchętniej luźnych kartek102; pod koniec wojny posługiwał się nawet papierem już zapisanym. Na niesystematyczność jego procesu pisarskiego wskazują nie tylko znaczne luki czasowe, ale i wielokrotne podawanie tej samej daty, brak numerów stron, częste omyłki w pisowni i niekonsekwentne stosowanie skrótów. Wprowadzają one dezorientację, którą zwiększa jeszcze utracona później zwartość dokumentu. Odtwarzając kolejność niedatowanych stron, kierowaliśmy się kryteriami formalnymi i merytorycznymi, takimi jak charakter pisma, kolor atramentu, gramatyczna ciągłość tekstu i spójność narracyjna – w niektórych miejscach datowanie pozostało jednak niepewne.

Dziennik Alfreda Rosenberga nie jest zapisem nieskrępowanych refleksji autora o swoich przeżyciach i dążeniach. Istotne wydarzenia, zwłaszcza dotyczące nazistowskiej „polityki wobec Żydów”, są w wielu miejscach albo całkowicie przemilczane, albo ograniczone do zdawkowych napomknień, które mógł zrozumieć jedynie ktoś dobrze zaznajomiony z tą materią – jakiś bezpośredni uczestnik bieżących zdarzeń, a przede wszystkim sam autor. Na lakoniczność jego sformułowań wpłynęła zapewne – oprócz wspomnianych na początku czynników decydujących o niechętnym stosunku nazistowskich dygnitarzy do prowadzenia refleksyjnych dzienników – właściwa Rosenbergowi zasadniczość oraz jego niechęć do zajmowania jednoznacznego stanowiska w kwestiach jeszcze nierozstrzygniętych. Równocześnie w swoich przemówieniach i publikacjach Rosenberg bynajmniej nie ukrywał, jakie są cele planowanego „rozwiązania kwestii żydowskiej”, a czasem ujawniał też jego metody, dlatego brak głębszej refleksji na ten temat w zachowanych fragmentach jego dziennika pozostaje zagadkowy. W każdym razie zachowane dokumenty z jego działalności służbowej – niektóre z nich przedrukowujemy w części III lub wspominamy o nich w przypisach – nie pozostawiają żadnej wątpliwości, iż zwłaszcza jeśli chodzi o przejście do systematycznego ludobójstwa w roku 1941, Rosenberg wiedział więcej i odgrywał znacznie istotniejszą rolę, niż wynikałoby to z jego zapisków w dzienniku.

ROSENBERG, USTRÓJ NARODOWOSOCJALISTYCZNY I „KWESTIA ŻYDOWSKA”

Porządek oznaczał dla Alfreda Rosenberga więcej niż przysłowiowe pół życia (Nawiązanie do niemieckiego przysłowia „Porządek to połowa życia”, Ordnung ist das halbe Leben – przyp. tłum.). Kto jak on po klęsce wojennej 1918 roku widział „rozpad maszynerii świata”, a wokół siebie jedynie „deformację, rozproszenie i chaos”103, ten usilnie szukał jakichś orientacyjnych formuł nadających rzeczywistości sens; kto jak on nie miał zrozumienia dla humanistycznej myśli oświeceniowej ani dla uniwersalistycznej nadziei na równość, zawartej w socjalizmie, temu bardzo pasowały bojowe hasła o „żydowskim bolszewizmie” i „niemieckiej duszy rasowej” – propagowane przez Rosenberga w Micie XX wieku. Po pierwszej wojnie światowej antykomunistyczne ideologemy z ostrzem antysemickim natrafiły na bardzo podatny grunt wśród niemieckiego mieszczaństwa, które w dużym stopniu utraciło poczucie bezpieczeństwa. Nawet Thomas Mann w maju 1919 zalecał, aby „ów typ rosyjskiego Żyda, przywódcy światowego ruchu, ową wybuchową mieszankę żydowskiego radykalizmu intelektualnego i słowiańskich fantazji o Chrystusie” potraktować „z całą energią, na jaką potrafimy się zdobyć, krótko i bez ceremonii, jak na sądzie doraźnym”104. „Antysemitą rozsądkowym” – to znaczy przedstawicielem „antysemityzmu «intelektualistów», chłodniejszego, lecz świadomie zdążającego do celu”, przeciwstawianego „antysemityzmowi ulicy, brutalnemu, występującemu publicznie, ale w gruncie rzeczy pozbawionemu celu”105 – Rosenberg nie był, choćby z tego względu, że jego sposób myślenia opierał się na afekcie i intuicji. Gdziekolwiek zdawało mu się, że dostrzega machinacje „Żyda” i jego rozlicznych popleczników, wzbierała w nim wściekłość i nienawiść, którą zaraz na tych przeciwników rzutował106. W przypadku Rosenberga antysemityzm był zarówno stałym punktem odniesienia dla jego manichejskiego światopoglądu – z jednej strony „nosiciele kultury”, ludzie typu nordyckiego, z drugiej Żydzi jako „niszczyciele kultury” – jak i wyrazem potrzeby emocjonalnej, a także nieodzownym fundamentem polityki narodowosocjalistycznej107.

Zarysy owej polityki najbardziej uwidaczniały się tam, gdzie chodziło o rzekomą obronę przed egzystencjalnym zagrożeniem. Rosenberg pojmował humanizm na sposób rasistowski, lecz bardziej ufał intuicji niż myśleniu naukowemu. Teorie biologistyczne, w rozmaitej postaci fascynujące wielu jego partyjnych współtowarzyszy108, interesowały Rosenberga jedynie o tyle, o ile potwierdzały nadrzędne znaczenie aspektu kulturowego. Narodowosocjalistyczną naukę o rasach scharakteryzował on w roku 1938 jako „finał wielusetletnich poszukiwań europejskich geniuszy i narodów, i ich obrony własnej autonomii”; stwierdził, że barbarzyństwem nie jest „obrona formy życia wykształconej przez Stworzenie”, tylko „«światopoglądowo» umotywowana hodowla i utrzymywanie przy życiu umysłowo chorych, idiotów, żydowskich bękartów czy mulatów”, którzy „zagrażają kulturowym siłom wszystkich narodów”109. Już w swoim Micie Rosenberg postulował, by „hańbienie rasy” zostało obłożone karą110. Zmieniała się natomiast jego opinia co do tego, jak daleko miała się posunąć niemiecka „obrona”. O ile bowiem w swojej książce Die Spur des Juden im Wandel der Zeiten („Ślad Żyda na przestrzeni dziejów”), wydanej w 1920 roku, przyznawał jeszcze Żydom pewne rudymentarne „prawa”, to od lat 30. nie było już o tym mowy – odpowiednie fragmenty zniknęły z późniejszych wydań tej książki, wraz z innymi sformułowaniami, które uznano już za nieprzystające do ducha czasu111.

Wczesne publikacje Rosenberga jedynie w ograniczonym zakresie nadawały się na zbiór wytycznych dla nazistowskiej polityki wobec Żydów – choćby dlatego że wskazywały na działalność „żydowskiego” widma w obszarach, które daleko wykraczały poza granice wyznaczone przez społeczeństwo, a nawet przez samą partię. Dla głównego ideologa narodowego socjalizmu kultura splatała się ściśle z kultem i nie tolerował on w tej dziedzinie żadnej konkurencji. Zwłaszcza sformułowana przezeń krytyka pod adresem Kościołów chrześcijańskich, przedstawionych jako reprezentanci interesów „nie-niemieckich”, poddani infiltracji żydowsko-„syryjskiej”, odróżniała Mit od hitlerowskiego Mein Kampf i wywołała masowy protest szczególnie ze strony katolików. Hitler unikał bezpośredniej konfrontacji z Kościołami i na forum publicznym nie popierał Rosenberga, aczkolwiek w osobistych rozmowach wielokrotnie zapewniał naczelnego ideologa NSDAP, że podziela jego antychrześcijańską postawę112. Rosenberg mógł zatem kultywować swój wizerunek konsekwentnego bojownika rewolucji narodowosocjalistycznej, cieszącego się potajemną zgodą ze strony „Wodza”, lecz zarazem w oczach niektórych rywalizujących ze sobą funkcjonariuszy partyjnych stał się oderwanym od rzeczywistości, niezdolnym do kompromisów rzecznikiem fundamentalizmu mało przydatnego w polityce113.

Jego usiłowania, by programowo zespolić postawy antyżydowskie i antykościelne, zakończyły się w dużej mierze fiaskiem, natomiast znakomicie udało mu się trwale połączyć dwa wrogie obrazy: „Żyda” i „bolszewizmu”. Aż do drugiej połowy lat 30. w jego wypowiedziach obecna była pozorna empatia dla „wielu tragicznych przypadków granicznych” tak zwanych mieszańców, którzy, choć wyraźnie zasłużeni dla interesów niemieckich i genetycznie „wymendlowani”, stają się obiektem antysemickiej dyskryminacji114 – brakuje natomiast analogicznych wypowiedzi na temat „Żydów pełnej krwi”. Za abstrakcyjnym pojęciem Żyda znikał indywidualny ludzki los, który mógłby budzić współczucie. Rosenberg nadał „humanizmowi” nowy sens: brutalne wypełnianie „prawd” wynikających z historii i praw natury; bezustannie propagował zniszczenie „światowego wroga żydowsko-bolszewickiego”, które w warunkach wojny jawiło mu się zadaniem tym pilniejszym i skłaniało do użycia nowych metod, jakich dotychczas jeszcze nie próbowano. Wreszcie od końca roku 1941 opowiadał się tym, by „mieszańców pierwszego stopnia” zrównać w świetle prawa z „Żydami pełnej krwi”, co prowadziło – Rosenberg musiał sobie z tego zdawać sprawę – do ich wymordowania.

Umocniwszy swój reżim w kraju, kierownictwo nazistowskie zainteresowało się sprawami zagranicznymi. Od końca lat 20. Rosenberg niejednokrotnie podkreślał, że największym zagrożeniem dla Niemiec jest Związek Radziecki, a przy tym „Wschód” stanowi niezwykle obiecujący cel dążeń terytorialnych. W związku z hiszpańską wojną domową oraz przygotowaniami do planu czteroletniego Rosenberg w połowie roku 1936 zaproponował Hitlerowi, aby „problem bolszewizmu [...] znalazł się ponownie w centrum nie tylko polityki teoretycznej, ale i praktycznego działania”. Odpowiednim środkiem do tego celu jawił mu się „światowy kongres antybolszewistyczny”, mimo iż trzeba by wtedy chwilowo odstąpić od tradycyjnego zrównywania bolszewizmu i żydostwa, jako że „niektóre państwa i narody nie są jeszcze dostatecznie zaawansowane, by oficjalnie zająć się kwestią żydowską”115. Jak wynika z Rosenbergowskiego dziennika, Hitler gotów był zastosować się do sugestii reichsleitera. W październiku 1936 na Obersalzbergu przedyskutowali „konflikty, jakie mogą wybuchnąć w nadchodzących latach”, przy czym Hitler skupił się na potencjalnych konfliktach na Zachodzie – „Włochy, Anglia, Hiszpania itd.” – natomiast jego rozmówca, Niemiec bałtycki, kierował spojrzenie na Wschód, podsuwając „plan zabezpieczenia wszystkich państw graniczących ze Związkiem Sowieckim”116.

Jeśli chodzi o priorytetowe „działania przeciwko światowemu bolszewizmowi”, Hitler najwyraźniej dostrzegł w Rosenbergu kompetentnego wyznawcę tych samych poglądów, niemającego sobie równych w kręgu nazistowskiej elity. Dyktator niewątpliwie chciał połechtać próżność reichsleitera, ale wydaje się również, że już wtedy rozważał przyznanie Rosenbergowi specjalnych pełnomocnictw, które pozwoliłyby mu rozwinąć dalsze plany w zakresie destabilizacji Związku Radzieckiego oraz niemieckiej ekspansji na „przestrzeń wschodnią”. Pod koniec czerwca 1937 Rosenberg przedłożył „memorandum w sprawie utworzenia i rozbudowy „centrali obrony przed światowym bolszewizmem”. W dokumencie tym, explicite pomijając „rzeczy poufne”, biorąc za wzór pracę APA, zaproponował między innymi gromadzenie informacji o przywódcach radzieckich, z odrębnym wykazem Żydów117. Tymczasem jednak Hitlera pochłonęły inne kwestie polityki zagranicznej, przez co „generalne pełnomocnictwo” nie przypadło Rosenbergowi w udziale. Zainteresowanie terenami wschodnimi, manifestowane przez Rosenberga już od wczesnych lat, oraz jego bezsprzeczne kompetencje merytoryczne odegrały z pewnością ważką rolę, gdy Hitler w kwietniu 1941 mianował go „pełnomocnikiem do spraw centralnego załatwiania kwestii terenów wschodnioeuropejskich”, a miesiąc po inwazji na Związek Radziecki powołał go na ministra ziem wschodnich (Ostminister).

Przemawiając w Reichstagu 30 stycznia 1939 i „prorokując”, że wojna światowa pociągnie za sobą „zniszczenie rasy żydowskiej w Europie”, Hitler nadał nowy kierunek przyszłemu starciu ze „światowym wrogiem żydowsko-bolszewickim”. Wcześniej zaś Rosenberg w publicznych wystąpieniach opowiedział się za systematycznym wypędzeniem Żydów z Niemiec i Europy118. Jego antyżydowska postawa wyraźnie się zradykalizowała po listopadowym pogromie 1938 roku, mimo iż skrytykował pogrom jako katastrofę, w której dokonano niepotrzebnych zniszczeń materialnych, za które obciążył w swoim dzienniku Goebbelsa119. Typową cechą Rosenberga – oraz innych czołowych nazistów, a także ogólnie narodowego socjalizmu – było to, że porażki nie skłaniały go do większego umiaru i powściągliwości, tylko do radykalnej ucieczki naprzód. Krótko potem Rosenberg oświadczył dyplomatom i dziennikarzom, „że dla narodowego socjalizmu kwestia żydowska w Niemczech będzie rozwiązana dopiero, gdy ostatni Żyd opuści terytorium Rzeszy”120. Słowa te zgodne były z jego ogólnymi poglądami, które wyrażał już wcześniej; teraz jednak poszedł krok dalej, wyrażając opinię, że „emigracja rozproszona nie tylko nie rozwiązuje problemu, ale jeszcze każe się obawiać najgorszego rodzaju zagrożeń rasowych i politycznych dla Europy i innych krajów”. Stwierdził, że należy wystawić na próbę „filosemityzm” demokracji i znaleźć „żydowski rezerwat” dla około 15 milionów Żydów. Uznał przy tym, że „po wykluczeniu programów nierealnych” docelowym miejscem takiej masowej akcji przesiedleńczej mogą być tylko Gujana lub Madagaskar; Palestyna nie wchodziła już dla niego w grę, ponieważ ruch syjonistyczny zamierzał stworzyć tam „wszechżydowski ośrodek władzy”, a Niemcom – co Rosenberg zaznaczył przy innej okazji – zależało na dobrych stosunkach z „Arabami”121.

Pakt Hitler-Stalin nie tylko był dla Rosenberga kompletnym zaskoczeniem, ale najwyraźniej – co można wywnioskować z jego dziennika – podkopał, przynajmniej na krótko, jego zaufanie do Führera i jego polityki. Jeszcze mocniejszym ciosem niż wzrost znaczenia ministra spraw zagranicznych Ribbentropa, jednego z głównych rywali Rosenberga, było zbliżenie ze śmiertelnym wrogiem sowieckim – podyktowane doraźnym interesem politycznym w obliczu planowanej napaści na Polskę: „Jak mamy tu jeszcze mówić o ocaleniu i uformowaniu Europy, skoro prosimy o pomoc tejże Europy niszczyciela?”122. Paktowanie z rządem, który „my od 20 lat przedstawiamy jako siedlisko żydowskiej przestępczości”123, oznaczało dla Rosenberga nie tylko zerwanie z ideałami narodowego socjalizmu i igranie z przyszłym zagrożeniem politycznym, ale i afront osobisty, gdyż nikt z czołowych funkcjonariuszy partyjnych nie piętnował symbiozy żydowsko-bolszewickiej z równą konsekwencją i wytrwałością jak on, reichsleiter. Jednakże Rosenberg zadziwiająco szybko oswoił się z nową sytuacją, przypisując Hitlerowi – nie po raz ostatni – lepsze rozeznanie w militarnych koniecznościach, niż miał on sam. Winą za ten światopoglądowy „grzeszny upadek” obarczył zaś pozbawionych zasad oportunistów w kierownictwie nazistowskim.

Zdając sobie sprawę, że wraz z wybuchem wojny zasadniczo zmieniają się warunki działalności politycznej, Rosenberg ze wszystkich sił zabiegał o przychylność Hitlera, wśród ogólnej szarpaniny o wpływowe pełnomocnictwa. Ale jego szanse na awans zmalały, gdy na początku października 1939 Heinrich Himmler został mianowany komisarzem Rzeszy ds. Umacniania Niemczyzny (Reichskommissar für die Festigung deutschen Volkstums, RKfdV), stając się przez to jego konkurentem w etnicznym przekształcaniu ziem wschodnich – nie mówiąc już o innych regionach Europy, które dostawszy się później pod władanie Niemiec, również znalazły się w obszarze kompetencji Himmlera, jeśli chodzi o osiedlanie osób narodowości niemieckiej i wysiedlanie niepożądanych grup ludności124. W porównaniu z tym, w jakim stopniu wzrosła władza Himmlera i jego gotowość do radykalnych działań, której przejawem na terenie okupowanej Polski były morderstwa dokonywane przez „grupy operacyjne” (Einsatzgruppen) i plan deportacji ośmiu milionów Polaków i Żydów z anektowanych terenów do Generalnego Gubernatorstwa125 – powołanie Rosenberga w skład Göringowskiej „Ministerialnej Rady Obrony Rzeszy” (Ministerrat für die Reichsverteidigung) wydaje się ochłapem rzuconym na pocieszenie126. Hitler wprawdzie popierał Rosenberga – przynajmniej po kryjomu – w dyplomatycznych inicjatywach wobec Wielkiej Brytanii i Norwegii, lecz do starań reichsleitera o status „pełnomocnika ds. zabezpieczania światopoglądu narodowosocjalistycznego” odniósł się z wielkim ociąganiem127.

Kompensacyjny akcjonizm Rosenberga nie wychodził mu na dobre, o czym świadczą jego nieustanne skargi na uchybienia podwładnych Himmlera w traktowaniu przesiedleńców narodowości niemieckiej128. Pod względem ideologicznym, włączając w to „kwestię żydowską”, obaj mężczyźni prawie się nie różnili, jak okazało się później w związku z „ostatecznym rozwiązaniem”. Łączyły ich też pewne osobiste animozje, między innymi w stosunku do Goebbelsa. Jednak skłonność Rosenberga do małostkowego krytykanctwa oraz jego przewrażliwienie, gdy chodziło o poczynania innych osób w sektorach polityki, które uważał za swoją własną domenę, musiały na dłuższą metę prowadzić do konfliktów. Mimo to Rosenberg, choć sytuacja rozwijała się dlań niepomyślnie, mógł nadal liczyć na poparcie ze strony Hitlera. Piątego lipca 1940 powierzono mu bowiem koordynację projektów w zakresie „zabezpieczania” dzieł sztuki i wytworów kultury – głównie żydowskich – w okupowanej Europie, choć pierwotnie funkcję tę miał otrzymać Goebbels129. Pół roku później z dumą zameldował, że kierowany przez niego Sztab Operacyjny Reichsleitera Rosenberga wywiózł do Niemiec przedmioty o łącznej wartości miliarda marek Rzeszy130.

Co więcej, żydowskie zasoby bibliotek i archiwów posłużyły za bazowy materiał w praktycznym przygotowaniu Rosenbergowskiego uniwersytetu Hohe Schule – umożliwiały mianowicie „naukowe badanie kwestii żydowskiej”, co miało stanowić jeden z głównych działów tematycznych w tej instytucji i zapewnić nadchodzącym pokoleniom zrozumienie, „dlaczego tak się denerwowaliśmy z powodu Żydów”131. W „kwestii żydowskiej” Rosenberg chciał ściśle powiązać badania naukowe z polityką, wykorzystując przy tym możliwości, jakie stwarzała wojna. Rozwijając swoje wcześniejsze koncepcje i najwyraźniej wiedząc o planowanych działaniach innych instancji, opublikował jesienią 1940 roboczy tekst programowy o „wysiedleniu” „żydowskich milionów” z Europy do „rezerwatu Żydów” na Madagaskarze. Wyraził przekonanie, że coraz większa liczba państw, w końcu zaś „cała biała rasa” pójdzie za przykładem Niemiec, dzięki czemu cel polegający na „całkowitym wydaleniu żydostwa z Europy” nabierze realnych kształtów132. Wprawdzie Rosenberg w swoim tekście nadal trzymał się pokrętnej koncepcji międzynarodowego joint venture z udziałem przedstawicieli żydowskich, jednak zaostrzył ton w porównaniu ze swymi wcześniejszymi wystąpieniami i publikacjami. Nie wyjaśniono, dlaczego tekst Juden auf Madagaskar („Żydzi na Madagaskar”) za radą Hitlera nie został wydany.

Dyktator podjął w tym okresie decyzję o gwałtownym zerwaniu sojuszu ze Związkiem Radzieckim, co sprawiło, że Rosenberg wrócił do grona jego najbliższych doradców. Jeśli wierzyć jego pamiętnikowi, o „wiadomej ewentualności” (Eventuallfall) dowiedział się okrężną drogą dopiero wiosną 1941. Pod koniec stycznia Hitler wyraził zgodę na otwarcie w marcu 1941 Instytutu Badań nad Kwestią Żydowską (Institut zur Erforschung der Judenfrage) we Frankfurcie nad Menem, co od dawna planowane już było przez Rosenberga. Na uroczystość zaproszono również gości z zagranicy, co miało odzwierciedlać nazistowskie spojrzenie na „kwestię żydowską” jako problem międzynarodowy133. Przygotowania do Operacji („Przedsięwzięcia”) Barbarossa (Unternehmen Barbarossa) były zaś już wtedy na tyle zaawansowane, że zainteresowane osoby musiały sobie uświadamiać bezprecedensową radykalność niemieckiego sposobu prowadzenia wojny. Zgodnie z dziennikiem wojennym OKW Hitler 3 marca 1941 następująco wyznaczył ogólny kierunek natarcia: „Nadchodząca kampania wojenna będzie czymś więcej niż starciem wojsk; jej rezultatem będzie konfrontacja dwóch światopoglądów. [...] Żydowsko-bolszewicka inteligencja jako dotychczasowy ciemiężyciel narodu, ma zostać zlikwidowana”. Wykonaniem tego nakazu miał się zająć głównie aparat Himmlera, jednak Hitler zamierzał także „jak najrychlej, z użyciem minimalnych sił wojskowych, zbudować socjalistyczne twory państwowe, które będą od nas zależne. Są to zadania tak trudne, że nie można ich powierzać armii”134.

Kilka dni później Rosenberg za pośrednictwem Bormanna skierował do Hitlera zapytanie, jak daleko – biorąc pod uwagę „zasadniczą konieczność rozwiązania problemu z Żydami w Niemczech i w całej Europie” – może się posunąć w swoim przemówieniu z okazji otwarcia frankfurckiego instytutu i czy może wspomnieć o Madagaskarze jako docelowym miejscu „terytorialnego przesiedlenia”135. W połowie marca zmieniły się okoliczności wpływające na traktowanie „kwestii żydowskiej”, gdy Hitler z powodu kłopotów transportowych zastopował deportacje Polaków i Żydów do Generalnego Gubernatorstwa i obiecał generalnemu gubernatorowi Hansowi Frankowi, że jego region za piętnaście–dwadzieścia lat będzie „wolny od Żydów”136. Jednocześnie za sprawą planów wojennych przeciwko Związkowi Radzieckiemu otworzyły się nowe możliwości, do których rozpatrzenia dopuszczono pod koniec miesiąca także Rosenberga. Kiedy szef RSHA Heydrich 26 marca 1941 spotkał się z Göringiem i przedłożył mu roboczy dokument poświęcony „rozwiązaniu kwestii żydowskiej”, ten zgodził się „na zmianę, jeśli chodzi o zakres kompetencji Rosenberga”. Następne zdanie Heydricha wskazuje, że nie brano przy tym pod uwagę rozwiązania zamorskiego ani też owe plany nie dotyczyły wyłącznie okresu powojennego. Albowiem jak czytamy u Heydricha, Göring rzucił pomysł, „abyśmy w razie podjęcia operacji w Rosji przygotowali króciutką, 3-, 4-stronicową instrukcję dla wojska o zagrożeniach ze strony organizacji GPU, komisarzy politycznych, Żydów itd., tak żeby wojsko wiedziało, kogo w praktyce ma ustawić pod ścianą”137.

Tego samego dnia, w którym Heydrich omawiał z Göringiem sposób „rozwiązania kwestii żydowskiej”, reichsführer SS Himmler miał po południu we Frankfurcie wygłosić „dla wąskiego grona słuchaczy” referat w związku z uroczystym otwarciem Instytutu Badań nad Kwestią Żydowską, ale z nieznanych powodów odwołał swoje wystąpienie138. Zarówno przemówienie wstępne, noszące tytuł Narodowy socjalizm a nauka, jak i główny wykład, zatytułowany Kwestia żydowska jako problem światowy, zostały wygłoszone przez Rosenberga, przy czym wykład był bezpośrednio transmitowany na cały kraj przez radio i przez następne dni odbijał się echem w prasie narodowosocjalistycznej. Dając własną odpowiedź na „kwestię żydowską”, sformułowaną teraz już instytucjonalnie, pod jego egidą, Rosenberg posłużył się retorycznymi frazesami, którymi zawzięcie operował już wcześniej – teraz jednak wybrzmiały ostrzej: „Dla Niemiec kwestia żydowska będzie rozwiązana dopiero wtedy, gdy ostatni Żyd wyniesie się z obszaru wielkoniemieckiego. [...] Dla Europy kwestia żydowska będzie rozwiązana dopiero wtedy, gdy ostatni Żyd wyniesie się z kontynentu europejskiego”. Choć Rosenbergowi udało się ściągnąć na tę konferencję niewielu podobnie myślących a wpływowych gości z zagranicy139, to mocniej niż kiedykolwiek biło od niego przeświadczenie, że „rozwiązywanie kwestii żydowskiej” ma potencjał międzynarodowego spoiwa. Zgodnie z naukowymi aspiracjami całej imprezy reichsleiter szermował frazesami biologistycznymi, takimi jak „żydowskie pasożytnictwo”, czy też obrazem Niemiec jako chirurga, „który poświęciwszy najpierw wiele czasu na zbadanie wewnętrznego schorzenia, usuwa śmiertelnie groźny nowotwór przez operacyjne cięcie”. Następnie mówił znowu o „wysiedleniu” i „żydowskim rezerwacie” jako jedynym realnym rozwiązaniu – nie wspominając jednak żadnych konkretnych miejsc docelowych, takich jak faworyzowany przezeń niegdyś Madagaskar140.

To, że Rosenberg nie wskazał żadnego regionu, do którego miano by deportować europejskich Żydów, pasowało do jego stylu. Jednak podczas jego frankfurckich przemówień zapewne odegrał też rolę fakt, że gdy zaczęto przygotowywać się do planu Barbarossa, otworzyły się nowe perspektywy na obszarze, który znajdował się w centrum jego zainteresowań politycznych i co do którego Hitler już przed laty uznał go za miarodajny autorytet. Wydaje się, że pod koniec marca Rosenberg wiedział już o przygotowaniach do kampanii wojennej i był w nie konkretnie zaangażowany. Pogłoski na temat inwazji musiały zaś dojść do jego uszu nawet wcześniej, i to nie tylko w związku z „mapami etnicznymi” Związku Radzieckiego, opracowanymi przez jego APA na zlecenie innych komórek141, lecz prawdopodobnie też w powiązaniu z misją „ostatecznego rozwiązania” realizowaną przez Heydricha. Fakt, iż Göring 26 marca wspomniał nazwisko Rosenberga, świadczy, że reichsleiter, którego łączyły z marszałkiem Rzeszy relacje niemal przyjacielskie, został przezeń uprzednio poinformowany, jak się sprawy mają142. Uwagi Rosenberga nie uszły też chyba próby czołowych funkcjonariuszy nazistowskich, żeby jak najprędzej „oczyścić z Żydów” swoje strefy wpływów na terenie Rzeszy i tym sposobem zyskać poparcie Hitlera. W każdym razie od momentu, gdy w połowie marca Hitler nakazał wstrzymać deportacje, było raczej jasne, że w dającym się przewidzieć czasie Generalne Gubernatorstwo nie będzie wchodziło w grę jako „rezerwat”, względnie „zbiornik zrzutowy”, do którego można by kierować Żydów niemieckich.

„Przestrzeń wschodnia” i „kwestia żydowska” były w umyśle Rosenberga nierozerwalne, tym bardziej gdy szykował się atak na Związek Radziecki. Dwudziestego ósmego marca 1941, wezwany przez Hitlera prosto z frankfurckiej konferencji dla omówienia eskalującego kryzysu na Bałkanach, Rosenberg wykorzystał rzadką okazję do rozmowy w cztery oczy, żeby wprost spytać Führera o sprawę Rosji143. Na temat tej kluczowej rozmowy oraz następnej, która odbyła się 2 kwietnia 1941, sporo dowiadujemy się z jego dziennika (będącego w tej sprawie jedynym źródłem), mimo tendencji autora do skrótowości. Wydaje się, że Hitlera przekonało wyrażone przez Rosenberga zatroskanie „gospodarką «bez ideologii»”, planistyczną ignorancją „krajowych Niemców” oraz lekceważeniem sytuacji „na Wschodzie”. „Klarowne hasła”, takie jak: „przeciwko moskowityzmowi i żydostwu”, oraz koncepcja niemieckiej polityki okupacyjnej zróżnicowanej wedle podziału na regiony – „obszar nadbałtycki jako protektorat, Ukraina samodzielna i połączona z nami sojuszem” – sprawiały wrażenie znajomości rzeczy oraz ideologicznej niewzruszoności i determinacji, a takie połączenie cech rzadko spotykało się na szczeblu nazistowskiego kierownictwa. Czy Hitler rzeczywiście „z góry zamierzał” zaangażować Rosenberga w planowanie wojny, nawet gdyby ten nie zapytał go o to wprost – nie wiemy na pewno. Owszem, wskazuje na to zarówno sygnalizowana przez Hitlera na przełomie lat 1936/37 gotowość, aby w odpowiednim momencie powierzyć reichsleiterowi kierowanie „centralą obrony przed światowym bolszewizmem” (Zentralstelle zur Abwehr des Weltbolschewismus), jak i podjęta przez niego na początku 1941 decyzja, by nie obarczać Wehrmachtu zadaniami okupacyjnej administracji za linią frontu. Jeżeli jednak wziąć pod uwagę przyznane Göringowi i Himmlerowi obszerne „specjalne pełnomocnictwa” w zdobywanych częściach Związku Radzieckiego, to widać, że deklaracja Hitlera o „konkretnym zaangażowaniu Rosenberga w sprawę” wypływała też z pobudek makiawelistycznych. Albowiem prawo silniejszego, które miało zapanować na Wschodzie, dotyczyło również zarysowujących się już sporów kompetencyjnych między Himmlerem, Göringiem, Rosenbergiem i innymi.

Wraz ze swoim przyjacielem z lat młodości i bliskim współpracownikiem, Arno Schickedanzem, Rosenberg natychmiast przystąpił do opracowywania memorandum o „problemach na Wschodzie”144. Drugiego kwietnia przedłożył rezultat Hitlerowi, po tym jak obaj, znów w cztery oczy, „spokojnie” omówili „kwestię rosyjską”. Wieczorny wpis z 2 kwietnia 1941 i zawarte w nim bezpośrednio zacytowane, emocjonalne słowa Hitlera o „wielkiej godzinie” Rosenberga nie pasują do kontekstu i wydają się napisane pod silnym wrażeniem chwili; widać, że Rosenberg waha się między chęcią wyartykułowania swoich uczuć a typową dla niego obawą przed tym, by napisać wprost o milionowych ofiarach planowanej ekspansji na Wschód. Te ostatnie były jego zdaniem nieodzowne i nieuniknione. O nadchodzących wydarzeniach pisał aluzjami i wymownymi wielokropkami – „miliony” – lub niezrozumiałymi abstrakcjami („rozwój sytuacji na Wschodzie”). Jego wzmianka, że o wywodach Hitlera „dzisiaj nie będzie już pisał”, lecz „nigdy ich nie zapomni”, otwiera pole do spekulacji; można się między innymi zastanawiać, czy Rosenberg nie udokumentował słów Hitlera później. Z historycznej perspektywy nasuwa się przypuszczenie, że Hitler całkiem jednoznacznie wypowiedział się na temat swoich oczekiwań w zakresie polityki rasowej, zwłaszcza jeśli chodzi o los Żydów w Związku Radzieckim. A nie były to słodkie rojenia o kwiatkach i ptaszkach, jak pokazuje końcowe, groźno-fatalistyczne zdanie Rosenberga: „A że miliony innych zaczną przeklinać, gdy owa konieczność będzie wprowadzana w życie, to furda...”. Jednakże biorąc pod uwagę, jak złożone były wydarzenia następnych miesięcy, błędem wydaje się interpretowanie tych mglistych słów jako dowodu na to, iż na najwyższym szczeblu reżimu podjęto już wtedy decyzję o systematycznym i planowym wymordowaniu żydowskich mężczyzn, kobiet i dzieci. Przeciwko takiej hipotezie przemawia niejasna wtedy jeszcze wymowa rozkazów – nawet ze strony Himmlera i jego głównych oficerów145; poza tym Hitler, nawet zwracając się do najbardziej zaufanych ludzi, na temat zagłady Żydów wypowiadał się zawsze tylko wieloznacznymi aluzjami146.

Podczas dwugodzinnego spotkania z Hitlerem wieczorem 2 kwietnia 1941 Rosenberg zapewne zreferował świeżo ułożone memorandum „w sprawie ZSRR”. On i Schickedanz zamieścili w owym tekście propozycje dotyczące „utworzenia centralnej komórki zajmującej się zajętymi terenami ZSRR i działającej głównie w czasie wojny”, a także „przeprowadzenia decentralizacji na poszczególnych obszarach administracyjnych scalonych narodowo lub na zasadzie polityki gospodarczej”. Zdefiniowali siedem „jednostek narodowych lub geograficznych” – regionów, które miały być traktowane odmiennie z racji swojej różnej specyfiki. „Wielka Rosja z Moskwą jako centrum” miała zostać „trwale osłabiona”, między innymi poprzez „całkowite zniszczenie bolszewicko-żydowskiej administracji państwowej”, a także wykorzystana „do deportowania niepożądanych elementów społecznych na dużą skalę”. Z kolei „Białoruś z Mińskiem bądź Smoleńskiem jako stolicą” uznano za region beznadziejnie zacofany i „drugi co do wielkości rezerwuar Żydów w ZSRR, z kompletnie zażydzonymi miastami”. Państwa nadbałtyckie: Estonia, Łotwa i Litwa miały mieć potencjał, by stać się „przyszłym niemieckim terenem osiedleńczym, z asymilacją ludności najodpowiedniejszej rasowo”. Ukraina i Krym, z „Kijowem jako centrum” miały zabezpieczać niemiecką granicę od wschodu i służyć za źródło surowców; „strefę Donu z Rostowem jako stolicą” oceniono jako zacofaną w podobnym stopniu co Białoruś”; „region kaukaski” budził dla Niemiec nadzieje swoją etniczną różnorodnością i bogatymi złożami ropy naftowej; wreszcie autonomia „rosyjskiej Azji Środkowej albo rosyjskiego Turkiestanu”, rezerwuaru bawełny dla Rosji, miała stanowić zagrożenie dla „angielskich szlaków komunikacyjnych wiodących do Indii”147.

Argument Rosenberga, by „całościową kwestię ZSRR” rozpatrywać nie tylko z perspektywy użytecznościowej, najwyraźniej nie pozostał bez odzewu. Wysłuchawszy jego objaśnień na temat „żołnierskiej i ludzkiej kondycji psychicznej Rosjan w warunkach wielkiego obciążenia, aktualnego odsetka Żydów w Związku Radzieckim i innych rzeczy”, Hitler zapowiedział utworzenie „centralnego biura, komisariatu generalnego czy czegoś w tym rodzaju”, przy czym przedsięwzięcie miało zachować początkowo „charakter ściśle poufny”, maskowane „jako ośrodek badań naukowo-teoretycznych”148. Niewiele dni później Rosenberg, w obliczu potencjalnych konfliktów kompetencyjnych z Göringiem i Himmlerem, usiłował namówić Hitlera, by ten poprzez wyraźne rozgraniczenie uprawnień „od razu ustalił jasne zasady”149. Hitler zaś – jak czytamy w dzienniku – wyraził zgodę i zaoferował Rosenbergowi miejsce w Głównej Kwaterze, później jednak, wedle swojego zwyczaju, pozwolił, żeby jego funkcjonariusze, wyposażeni w kolidujące „specjalne pełnomocnictwa”, rozstrzygali te konflikty sami, walcząc między sobą150. Nim Rosenberg 20 kwietnia 1941 mianowany został „pełnomocnikiem do spraw centralnego załatwiania kwestii terenów wschodnioeuropejskich”, miał już gotowych przeciwników – nade wszystko Himmlera, który niedługo przedtem porozumiał się z Wehrmachtem co do „działań zabezpieczających”, wykonywanych przez jednostki jego SS i policji na tyłach frontu151.

Jak pisze w swoim dzienniku Rosenberg, dążenia kompetencyjne Himmlera wywołały jego gwałtowny protest, wyartykułowany przynajmniej wobec Lammersa, odgrywającego rolę pośrednika. Oświadczył mu, że autonomia, której żąda Himmler, w ogóle nie wchodzi w grę; że samo „oddzielenie władzy cywilnej od wojskowej” stanowi dostateczną trudność, natomiast „podział samej władzy cywilnej to już rzecz nie do przyjęcia”. Jego zdaniem nie było możliwości, żeby policja „stanowiła równoległy rząd” i „pozbawiała kierownictwo polityczne niezbędnej egzekutywy”. Trudno orzec, czy Rosenberg naprawdę zagroził Lammersowi, że odrzuci zlecenie Führera, ale jego słowa wydają się dosadne: Himmler nie wniósł do sprawy Wschodu „ani jednej myśli”, a jego „młodzieniaszkowie” „partaczyli” – co stanowiło nawiązanie do porażek reichsführera w realizowaniu megalomańskich projektów przesiedleńczych. Wpis ten kończy się rzadkim u Rosenberga wybuchem gniewu na „tę nową panahimmlerowską ciągotę do tego, by zagarniać dla siebie stanowiska” nie dla sprawy, lecz „wyłącznie dla zdobycia większej władzy”, oraz słowami zatroskania, że opisywany „problem” może jeszcze zagrozić partii i reżimowi152.

Wydarzenia, które miały miejsce po uruchomieniu planu Barbarossa, dowodzą, że Himmler i Rosenberg byli całkowicie zgodni co do „meritum”, to znaczy trwałej „pacyfikacji” okupowanych terenów, która pozwoliłaby na ich systematyczny rabunek i etniczną czystkę. Desygnowany minister ziem wschodnich nie krytykował zadań wypełnianych przez SS i policję, tylko ich uprawnienia do podejmowania decyzji w tych sferach polityki, które uważał za przynależne sobie. Spotkawszy się krótko potem w Kancelarii Rzeszy z Heydrichem na „rozmowę w sprawie Wschodu”, Rosenberg odrzucił proponowaną przez niego „unię personalną między komisarzem Rzeszy a wyższym dowódcą SS i policji”, żądając ze swojej strony, by „władza policyjna jednoznacznie podlegała” jemu „względnie komisarzom Rzeszy”153. Przyczyną, dla której Rosenberg w owych tygodniach ofensywnie występował przeciwko wzbudzającemu powszechny lęk szefowi RSHA, było również to, że wizerunek SS i policji ucierpiał po porażkach w trakcie „zniemczania” Wschodu. Wprawdzie zawarta przez Heydricha z Wehrmachtem umowa w sprawie „zadań specjalnych” przy zwalczaniu „wrogów Rzeszy” w czasie realizacji planu Barbarossa sprawiła, że grupy operacyjne Policji Bezpieczeństwa (Sipo) oraz SD miały zapewnioną istotną rolę w zaprowadzaniu niemieckiej władzy na okupowanych terenach Związku Radzieckiego i że nie było już ryzyka takich konfliktów jak podczas kampanii polskiej154. Jednak ambitne plany Himmlera co do „etnicznej transformacji” Polski nie wyszły poza fazę wstępną155. Jeśli chodzi zaś o plany Rosenberga, to Heydrichowi nie udało się wyciągnąć z niego nic poza ogólnikowymi napomknieniami, co musiało go zaniepokoić, biorąc pod uwagę, że już pod koniec marca Göring polecił zaangażować Rosenberga w „ostateczne rozwiązywanie kwestii żydowskiej”. Spotkanie Rosenberga z Himmlerem pod koniec maja nie przyniosło rozstrzygnięcia co do ich obszaru wpływów. W tygodniach poprzedzających rozpoczęcie planu Barbarossa ważyło się, kto uzyska przewagę w zmaganiach o władzę na Wschodzie. Zatroskanie Himmlera, związane z możliwą utratą uprawnień, wybrzmiało też, gdy poskarżył się on Bormannowi, że „pracować z Rosenbergiem czy wręcz pod jego kierownictwem” to „najtrudniejsza z rzeczy w NSDAP”156.

Dowództwo Wehrmachtu i SS wydało wytyczne w zakresie postępowania z radzieckimi komisarzami, partyzantami i podejrzanymi cywilami, słusznie nazwane później „zbrodniczymi rozkazami” i doskonale odpowiadające zamiarom deklarowanym przez Hitlera157. Jednocześnie niemieccy urzędnicy ministerialni dyskutowali nad nie mniej kryminalnymi posunięciami w zakresie sposobu traktowania zasobów naturalnych i ludności w Związku Radzieckim. Także Rosenberg na pierwszym miejscu stawiał grabież ekonomiczną – niosącą przewidywalne i katastrofalne skutki dla miejscowej populacji, której potrzeby zaopatrzeniowe musiały zejść na drugi plan. Już w jego memorandum z 2 kwietnia 1941 czytamy, że „zapewnienie dostaw z zajętych terenów dla Wielkiej Rzeszy, dostaw niezbędnych do prowadzenia wojny” ma absolutny priorytet przed szerszymi planami politycznymi158. Drugiego maja 1941 pod przewodnictwem Paula Körnera, sekretarza stanu w Göringowskim biurze planu czteroletniego i szefa Sztabu Ekonomicznego Wschód, spotkali się czołowi eksperci; wśród nich Herbert Backe, sekretarz stanu Pełnomocnika ds. Planu Czteroletniego odpowiedzialny za wyżywienie i rolnictwo. Jak wynika z lapidarnej notatki służbowej, obecni zgodzili się co do tego, że wojnę można kontynuować „tylko pod warunkiem że w trzecim roku wojny cały Wehrmacht będzie żywiony z Rosji”. I dalej czytamy: „Bez wątpienia zginie przy tym z głodu kilkadziesiąt milionów ludzi, gdy będziemy zabierać z tego kraju to, co jest nam niezbędne”159. Rosenberg na owym posiedzeniu nie był obecny, ale naradzał się w tamtych dniach z Keitlem i planistami od gospodarki wojennej160, a poinformowanie obecnych o swoim nowym zakresie obowiązków zlecił Körnerowi161.

Postulat ustawienia priorytetów na korzyść zaopatrzenia Wehrmachtu i frontu krajowego sformułowano także w serii memorandów, które powstały w biurze Rosenberga, zanim ruszyła operacja Barbarossa, i które uwzględniały specyfikę poszczególnych regionów. Rosenbergowi jako ministrowi Rzeszy odpowiedzialnemu za tereny wschodnie mieli podlegać regionalni szefowie administracji: komisarze Rzeszy, komisarze generalni i komisarze terenowi (Gebietskommissare). Szczegółowe planowanie skupiło się na przygranicznych komisariatach Rzeszy: komisariacie Kraj Wschodni/Ostland (RKO) – obejmującym państwa nadbałtyckie i część Białorusi – oraz komisariacie Ukraina (RKU)162. Fakt, iż na stanowisko jednego z komisarzy Rzeszy (w regionie kaukaskim lub na Ukrainie) zamierzano powołać rosyjskiego Niemca Backego, uwidacznia determinację Rosenberga, by „zaopatrzeniu Rzeszy Niemieckiej w surowce i żywność” przyznać najwyższy priorytet163. Chodziło jednak o coś więcej, jak Rosenberg krótko przedtem zapewnił Hitlera, a na początku maja swoich przyszłych podwładnych, komisarzy Rzeszy – mianowicie o wcielenie w życie podstawowych ideałów nazistowskich: „Nadchodząca walka będzie walką o żywność i zaopatrzenie w surowce zarówno dla Rzeszy Niemieckiej, jak i dla całej Europy; walką światopoglądową, w której trzeba będzie powalić ostatniego żydowsko-marksistowskiego przeciwnika; wojną, która wynika z polityki państwa, niesie w sobie nową koncepcję państwowości i rozszerzy właściwą Europę w decydującym stopniu na Wschód”164.

Im głębiej Rosenberg w ciągu owych tygodni wdrażał się w swój nowy zakres obowiązków, tym bardziej – jak pisał w dzienniku – uświadamiał sobie, „jaka przestrzeń... jakie zadanie czeka na wszystkich tych, którym przyjdzie tam działać”. Był przekonany, że Hitler „powierzył mu los obszaru”, który „zgodnie z jego słowami jest «kontynentem» zamieszkanym przez 180 milionów ludzi”, i który z uwagi na swoją „bezludność” wymaga całkiem innej polityki niż na Zachodzie165. Gdy na początku maja Rosenberg zwierzył się Hitlerowi, że ta historyczna misja „jawi mu się coraz ogromniejszą”, ten wzruszony zapewnił go, że jest to wszak „ogromna misja o charakterze pozytywnym”166. Miesiąc potem wspomniał mgliście o „refleksjach i uczuciach”, które „nurtują” go „w każdej godzinie pracy nad rozwiązaniem kwestii wschodnich”, gdy na horyzoncie jest „uwolnienie na stulecia narodu niemieckiego od potwornego 170-milionowego naporu”. Czując się „osobą o niezużytej jeszcze energii”, Rosenberg na początku czerwca uznał się za zdolnego do wypełnienia misji „na skalę doprawdy światowohistoryczną”, przy czym zdawał sobie sprawę z istniejących oporów: „Opierając się na teoretycznej koncepcji, mam założyć trzy twory państwowe z około 90 milionami ludzi, zaś inne państwo (Moskowię – Rosję) przy użyciu wszelkich środków politycznych odwrócić ku wschodowi (kolejnych 60 milionów) – będzie to w przyszłości wymagało niezłomnej wytrwałości w czynach, także na co dzień, żelaznych nerwów oraz – niestety – drobnych potyczek z osobnikami małego ducha w Berlinie i okolicy”167.

„Misja” nie oznaczała jedynie tworzenia państw i innych działań o charakterze pozytywnym – Rosenberg zaznaczył to w swoim memorandum z 2 kwietnia 1941, przydzielając „Wielkiej Rosji” funkcję „obszaru, na który deportowane będą na dużą skalę niepożądane elementy społeczne”. Jakie polityczne konsekwencje dotkną miejscową ludność, tego Rosenberg nie uściślił. Lecz uczynili to współpracownicy Backego ze Sztabu Ekonomicznego Wschód (Wirtschaftsstab Ost), którzy pod koniec maja, wypowiadając się o tzw. strefie deficytowej (Zuschusszone) względnie strefie leśnej (Waldzone), którą zamierzano wykorzystać jako „obszar głodowy”, stwierdzili z brutalną otwartością: „Wieledziesiąt milionów ludzi stanie się na tych terenach zbędnymi i umrze lub będzie musiało emigrować na Syberię”168. Cele ekonomiczne mieszały się tu z polityką rasową i demograficzną; tę ostatnią Rosenberg uważał za swoją domenę – choćby z uwagi na dominację Göringa w gospodarce wojennej oraz to, nad jakimi zagadnieniami on sam pracował od lat 20. – przy czym reprezentował pogląd, że „pierwszeństwo” wobec innych celów mają sprawy żywnościowe. Rosenberg opracowywał swoje plany w takich kategoriach, które pozwalały komisarzom Rzeszy elastycznie dopasowywać jego ogólne wytyczne do warunków danego regionu. Dla komisariatu Rzeszy Kraj Wschodni jako „niemieckiego protektoratu” oznaczało to „przekształcenie tych terenów w część Rzeszy Wielkoniemieckiej poprzez zniemczanie elementów rasowo akceptowalnych, przez osiedlanie narodów germańskich oraz przez wysiedlanie elementów niepożądanych”169; w związku z tym możliwe stało się także „całkowite wydalenie żydostwa z prowincji nadbałtyckich”170. Rosenberg w owym czasie nie miał jeszcze konkretnych wyobrażeń co do „docelowego obszaru deportacji” – nie znamy stosownych instrukcji dla „komisariatu Rzeszy Wielka Rosja”. Dla Ukrainy przewidywano warunkową autonomię podporządkowaną interesom niemieckim, a także – jak w Kraju Wschodnim – „decydujące rozwiązanie kwestii żydowskiej”171.

Wieloletnie antysemickie i antybolszewickie obsesje Rosenberga znalazły odbicie w jego planach dotyczących „przestrzeni wschodniej”. Jednakże ich praktyczna realizacja pozostawała zadziwiająco niedookreślona, i to w czasie, gdy urzeczywistnienie długo rozwijanych idei i koncepcji wydawało się już leżeć w zasięgu ręki. Jak miało następować „wydalanie” Żydów z komisariatów Rzeszy, i kto w Berlinie miał nim kierować? W pierwszych projektach organizacyjnych swojego ministerstwa Rosenberg chciał powołać łączników do kontaktu z naczelnym dowództwem Wehrmachtu, z zastępcą Führera oraz z policją. Cztery główne departamenty ministerstwa przypisane były między innymi do spraw „obcych grup narodowościowych”, ze specjalistycznymi departamentami zajmującymi się Ukraińcami, Rosjanami, Białorusinami i innymi grupami; o Żydach w ogóle nie wspomniano172. Pod koniec kwietnia 1941 czytamy o zadaniach Departamentu Politycznego ministerstwa: „Ogólnego potraktowania wymaga kwestia żydowska, dla której trzeba ustalić rozwiązanie przejściowe (przymus pracy dla Żydów, gettoizacja itd.)”173. Rosenberg wymienia tu zatem dwa konkretne działania, zapożyczone z „polityki wobec Żydów” prowadzonej przez nazistów w Polsce, ale nie wskazuje jednoznacznie, jakie inne represje uważałby za stosowne i co miało nastąpić po fazie przejściowej. Wydarzenia, które miały miejsce po ataku na ZSRR, pokazują aż nadto wyraźnie, iż po kilku miesiącach działalności zastępców Rosenberga w komisariatach Rzeszy wciąż brakowało im jasnych instrukcji z Berlina, jak postępować w „kwestii żydowskiej”. Dopiero w październiku 1941 w Głównym Urzędzie I Politycznym, kierowanym przez Georga Leibbrandta i jego zastępcę Ottona Bräutigama, powołany został w osobie Erharda Wetzla, dotychczas radcy prawnego w Urzędzie Polityki Rasowej NSDAP, „referent ds. rasowych”, który – jak zobaczymy poniżej – miał odegrać ważną rolę w dalszym radykalizowaniu nazistowskiej polityki wobec Żydów174.

Już na etapie planowania operacji Barbarossa wyłaniają się z zapisków w dzienniku oraz z innych, uzupełniających źródeł trzy charakterystyczne rysy poglądów Rosenberga na „kwestię żydowską”. Po pierwsze, jej „rozwiązanie” – w bliższej czy dalszej perspektywie czasowej – na terenach poddanych bezpośrednim wpływom Niemiec uważał on za rzecz niewymagającą specjalnej wzmianki, co wynikało nie tyle z chęci utajnienia sprawy, ile raczej z oczywistości tego stałego punktu w programie narodowych socjalistów: Żydzi mieli zniknąć. Po drugie, Rosenberg – który we wcześniejszych latach podsuwał różne sposoby „odżydzania”, i przed którym wojna na Wschodzie otworzyła „tymczasowe rozwiązanie przejściowe” – odstąpił od wyznaczania konkretnych metod postępowania. Takie centralne wytyczne mogłyby bowiem utrudnić jego przedstawicielom w terenie wykorzystanie alternatywnych możliwości, potencjalnie znacznie skuteczniejszych. Wreszcie po trzecie, stosowanie środków przymusu wykraczających poza ekonomiczną eksploatację i segregację wolał on milcząco pozostawić innym, dopóki czuł się pewien swego eksponowanego statusu politycznego. I to nam wyjaśnia, dlaczego Rosenberg, który wszak chętnie pisywał sążniste memoranda i nie przypuszczał żadnej okazji do konfrontacji z nazistowskimi funkcjonariuszami dążącymi do innych celów, w omawianej kwestii – mimo że jego pozycja bezsprzecznie wzmocniła się, gdy został ekspertem Hitlera do spraw wschodnich – pozostał zastanawiająco małomówny, a konflikty z Himmlerem i Heydrichem z zasady ograniczał do sporów kompetencyjnych.

Opisywany stan rzeczy można by tłumaczyć osobliwym sposobem rozumowania zatwardziałego ideologa, który wierząc w „odwieczne prawdy” oparte na teorii ras, przekonany, że „ostateczne rozwiązanie” dojdzie do skutku na mocy praw natury, nie przejmował się szczegółami jego realizacji. Wydarzenia po 22 czerwca 1941 każą jednak zakwestionować taką interpretację. Jak bardzo Rosenberg był nie tylko dogmatykiem, ale i pragmatykiem mającym świetne wyczucie nadarzających się okazji, wynika z propagandowych wytycznych opracowanych przezeń już wiosną 1941 roku. Wyrażona jest w nich nadzieja, że „kwestię żydowską” uda się „w znacznej mierze rozwiązać, pozostawiając miejscowej ludności wolną rękę na jakiś czas po zajęciu kraju”. Zwłaszcza ludność na Ukrainie miałaby „na dużą skalę przystąpić do pogromów na Żydach i mordowania funkcjonariuszy komunistycznych”; wtedy zaś Niemcom pozostałoby jedynie „zająć się pozostałymi gnębicielami, po zasięgnięciu bliższych informacji”175. To pisemne zalecenie, by wykorzystać mordercze zapędy miejscowych antysemitów jako pierwszy krok do totalnej eksterminacji, świadczy, że Rosenberg sięgał ówcześnie myślą dalej niż Heydrich, spiritus movens koncepcji „ostatecznego rozwiązania”. Dopiero bowiem tydzień po rozpoczęciu inwazji, gdy pogromowe nastroje niektórych miejscowych grup pociągnęły już za sobą tysiące ofiar śmiertelnych, Heydrich wyraźnie nakazał szefom grup operacyjnych, żeby „na nowo zajmowanych terenach nie stwarzać kręgom antykomunistycznym i antyżydowskim żadnych przeszkód w ich dążności do samooczyszczenia”176.

Jako że w dzienniku Rosenberga istnieją przed rozpoczęciem kampanii wojennej luki chronologiczne, dysponujemy jedynie skąpymi wskazówkami co do tego, jak wyobrażał on sobie urzeczywistnienie swoich wizji dotyczących „kwestii żydowskiej” oraz przekształcenie ideologii w działania polityczne w czasie planowanej wojny eksterminacyjnej. Nader wymowne jest jego przemówienie do pracowników tworzonego Ministerstwa Ziem Wschodnich, wygłoszone na dwa dni przez rozpoczęciem operacji Barbarossa – w części II zamieszczamy jego roboczy szkic, sporządzony przez Rosenberga odręcznie na początku czerwca. Uzasadniając „konieczność zabezpieczenia niemieckiej przyszłości”, mówca posłużył się z jednej strony dawnymi narodowosocjalistycznymi mitami historycznymi. Z drugiej strony oprócz doraźnego zapewnienia dostaw żywności sformułował cel polityczny: „Organicznie wykroić twory państwowe z terytorium Związku Radzieckiego i nastawić je przeciwko Moskwie”, aby „na nadchodzące stulecia uwolnić naród d. [niemiecki] od wschodniego koszmaru”. W kontekście postulowanych „bloków” geopolitycznych – „Wielkiej Finlandii”, „Kraju Bałtów”/Baltenland (nazwanego później Krajem Wschodnim/Ostland), Ukrainy, Kaukazji – o Białorusi czytamy: „Stacja zrzutowa na elementy aspołeczne. Park ochrony przyrody”177. Brzmiało to jak upiększona wersja planowanego losu tamtejszej ludności opisanego dosadniej w maju przez Sztab Ekonomiczny Wschód, kiedy to użyto niedwuznacznego określenia „tereny głodowe”. O ile autorzy wytycznych gospodarczo-politycznych zaznaczali, że ich ocena sytuacji jest „zgodna z tendencjami politycznymi” i spotkała się z „aprobatą na najwyższym szczeblu”178, o tyle Rosenberg zwracał uwagę na to, że Niemcy nie mają zamiaru „żywić również narodu rosyjskiego”, zapowiadał „bardzo szeroko zakrojone ewakuacje” i wieszczył Rosjanom „nader ciężkie lata”. Domagał się ponadto „jednolitej postawy wewnętrznej” wszystkich zainteresowanych, tak by „również działania specjalne na wszystkich tych obszarach nabrały później określonego stylu i jednolitego charakteru”179. Co konkretnie oznaczały „działania specjalne” i „rozwiązanie przejściowe”, okazało się w tygodniach i miesiącach po niemieckiej inwazji na Związek Radziecki.

OPERACJA BARBAROSSA I PRZEJŚCIE DO LUDOBÓJSTWA

Gdy 22 czerwca 1941 w godzinach porannych trzy miliony żołnierzy Wehrmachtu oraz jednostki SS i policji zaniosły wojenną pożogę na Wschód, dla kierownictwa nazistowskiego otworzyła się przestrzeń, w której zamyślali rozwiązać swoje problemy. Wymagało to jednak zneutralizowania czynników stojących na drodze trwałego „zabezpieczenia” i rabunku – tzn. „funkcjonariuszy żydowsko-bolszewickich”, „snajperów” czy też „darmozjadów”. Dla funkcyjnych elit Trzeciej Rzeszy było rzeczą bezdyskusyjną, iż należy przy tym działać szybko i bezpardonowo – co wpajano też żołnierzom poprzez rozkazy, wytyczne i propagandę. Strategia zakładająca śmierć głodową czy też innego rodzaju „zniknięcie” milionów ludzi musiała pociągnąć za sobą akty masowego mordowania, jednakże przejście do ludobójstwa bynajmniej nie nastąpiło automatycznie, w jednej chwili, według jednolitego wzoru. Było raczej tak, że gdy rozpoczęto plan Barbarossa, prześladowania drastycznie radykalizowały się pod wpływem interakcji między centralnymi nakazami a lokalnymi wydarzeniami. O kierunku i natężeniu niemieckich aktów przemocy decydowali zaś swoimi rozstrzygnięciami i swoim zachowaniem poszczególni przedstawiciele zainteresowanych instytucji180.

Kto nadchodził pierwszy, ten zyskiwał przemożny wpływ na dalszy rozwój sytuacji. Ludzie Rosenberga nie należeli do tego pierwszego szeregu; dopiero z końcem lipca – po mianowaniu Rosenberga na ministra Rzeszy ds. zajętych terenów wschodnich181 – na okupowany obszar zaczęli zjeżdżać pierwsi przedstawiciele administracji cywilnej. Komisariaty Rzeszy Kraj Wschodni i Ukraina zostały utworzone, odpowiednio, 25 lipca i 20 sierpnia 1941; zanim obsadzono zaplanowane etaty w berlińskiej centrali i na niższych szczeblach, minęły miesiące. Do tego czasu oddziały rzucone do tej wojny światopoglądowej – jednostki Wehrmachtu, grupy operacyjne (Einsatzgruppen), Waffen-SS i Policja Porządkowa (Orpo) – wraz z żądnymi mordu kolaborantami i sprzymierzonymi wojskami stwarzały w rozlicznych miejscach frontu krwawe fakty dokonane. Pierwszego masowego rozstrzelania Żydów – co najmniej 200 mężczyzn i jednej kobiety – dokonały jednostki Sipo, SD i Orpo dwa dni po rozpoczęciu inwazji, blisko granicy z Litwą. Jeszcze zaś przed wkroczeniem Niemców miejscowa ludność, zwłaszcza na zachodniej Ukrainie i w republikach nadbałtyckich, dopuszczała się przemocy wobec zamieszkałych tam Żydów, jak zapowiadał to już wiosną Rosenberg. W ciągu kilku tygodni masowe zabijanie Żydów stało się regularnym elementem niemieckiej polityki okupacyjnej; od połowy sierpnia jednostki zaangażowane w ten proceder meldowały o rosnących liczbach zastrzelonych kobiet i dzieci, a także o eksterminacjach całych gmin – przy czym zakres tych zbrodniczych działań zależał od regionu, różnie je też uzasadniano. Do końca 1941 ofiarą mordów padło do 800 tysięcy Żydów, których w większości rozstrzeliwano, a od jesieni uśmiercano również w samochodach do gazowania (Gaswagen). Jednocześnie trwało mordowanie radzieckich jeńców wojennych, którzy w ówczesnej fazie ginęli procentowo liczniej niż Żydzi, pacjenci szpitali, „Cyganie” i członkowie innych niepożądanych grup182.

Jeśli na tym właśnie polegało „przejściowe rozwiązanie kwestii żydowskiej”, do którego dążył Rosenberg, to torowało ono drogę ku całkowitej zagładzie. Na początku 1942 roku dowódca Grupy Operacyjnej A przesłał do RSHA raport z komisariatu Kraj Wschodni, donosząc o zamordowaniu ponad 230 tysięcy Żydów, w tym ponad 143 tysięcy na Litwie, prawie 40 tysięcy na Łotwie, ponad 60 tysięcy na Białorusi (w rosenbergowskim „parku ochrony przyrody”) i około 5 tysięcy w Estonii. Ta ostatnia, będąca krajem pochodzenia Rosenberga, jako pierwsza została oficjalnie uznana za region „wolny od Żydów”. Faktyczne liczby ofiar były prawdopodobnie wyższe183. Komisariat Ukraina (bez wschodniej Galicji, którą – wbrew oczekiwaniom Rosenberga – z końcem września podporządkowano Generalnemu Gubernatorstwu zarządzanemu przez Hansa Franka)184 od września stopniowo ekspandował w kierunku wschodnim185, przy czym prześladowania wyglądały tu w ogólnym zarysie podobnie do tego, co działo się w RKO. Szacuje się, że do końca roku 1941 oddziały niemieckie na Ukrainie wymordowały ponad 410 tysięcy Żydów, w tym około 90 tysięcy na terenach objętych administracją cywilną186.

Już na tym etapie fala przemocy osiągnęła skalę ponadregionalną czy wręcz europejską: pod koniec sierpnia, w porozumieniu z cywilnymi zarządcami Rosenberga, tuż przed zaplanowanym na 1 września włączeniem tego obszaru do RKU, oddziały policyjne podlegające Wyższemu Dowódcy SS i Policji (Höherer SS- und Polizeiführer, w skrócie: HSSPF) Friedrichowi Jeckelnowi zamordowały koło Kamieńca Podolskiego 23 600 Żydów, wśród których było około 14 tysięcy obywateli polskich, czechosłowackich i węgierskich, wygnanych uprzednio z Karpato-Ukrainy (Rusi Zakarpackiej) przez jednostki węgierskie. Była to największa „pojedyncza akcja” do czasu, gdy pod koniec września zgładzono ponad 33 tysiące żydowskich mężczyzn, kobiet i dzieci w wąwozie Babi Jar pod Kijowem187. Na terenie RKO ofiarą masowych zabójstw padali nie tylko niemieccy Żydzi, którzy uciekli tam jeszcze przed hitlerowską inwazją, ale od jesieni również tysiące osób deportowanych z Rzeszy. Mając na uwadze doniosłość tych wydarzeń, rozgrywających się na obszarze podległym administracyjnie Rosenbergowi, a także spore luki w jego dzienniku z drugiej połowy 1941 – wskutek których rola, jaką odgrywał Rosenberg, pozostaje w istotnych aspektach niewyjaśniona – poświęćmy teraz kilka słów na dokładniejsze omówienie tego okresu.

Niezwłocznie po desygnowaniu Rosenberga na ministra ziem wschodnich włączono go do eksterminacyjnej kampanii wojennej. Dwudziestego trzeciego czerwca, tj. dzień po rozpoczęciu inwazji, Himmler spotkał się z generałami SS Heydrichem i Karlem Wolffem, aby omówić z nimi „operację wschodnią” Rosenberga – wcześniej, na początku maja, Heydrich uzyskał od niego na ten temat jedynie skąpą informację188. Dzień później reichsführer w bezpośredniej rozmowie próbował skłonić Rosenberga, by ten cofnął swoje wyrażone w kwietniu weto co do rozszerzonych uprawnień policji. Himmler zaproponował mu podporządkowanie HSSPF-ów na okupowanym terenie komisarzom Rzeszy oraz analogiczne uregulowanie na niższych szczeblach hierarchii. Ponadto w tym samym dniu mianował Heydricha – dowódcę SS, któremu Göring nadał status „pełnomocnika do spraw ostatecznego rozwiązania” i który kierował działaniami grup operacyjnych – łącznikiem do kontaktów z Rosenbergiem. Prawdopodobnie zadecydowała o tym daleko posunięta zgodność obu panów co do postępowania w „kwestii żydowskiej”189.

Z dziennika Rosenberga nie wynika, kiedy po raz pierwszy dowiedział się on o masowych rozstrzelaniach w okupowanym Związku Radzieckim. Raporty grup operacyjnych, od czerwca systematycznie gromadzone i analizowane w RSHA, trafiały z początku do dość niewielkiego kręgu adresatów w aparacie SS i policji190, ale bardzo szybko po rozpoczęciu akcji zabijania rozeszły się wśród niemieckiej ludności pogłoski, nabierające coraz konkretniejszej treści191. Wiadomo na pewno, że od początku lipca Rosenberg dysponował wiarygodnymi informacjami o masowym mordowaniu Żydów radzieckich, przy czym początkowo dotyczyły one jedynie pogromów. Już 3 lipca, jak nadmienił później w swoim dzienniku, otrzymał „raport Malletkego o likwidowaniu Żydów przez Litwinów”192. Jedenastego lipca Otto Bräutigam, ówcześnie oficer łącznikowy Rosenberga przy dowódcy tyłowego Obszaru Wojsk Lądowych Północ (rückwärtiges Heeresgebiet Nord), generale Franzu von Roquesie, przyjechał do litewskiego Kowna (Kaunas). Tam, jak zapisał Bräutigam w swoim dzienniku, „za naszym cichym przyzwoleniem [...] litewska policja pomocnicza dokonała rozlicznych pogromów na Żydach”, a niemiecka administracja wojskowa zarządziła oznakowanie ubioru i obowiązek pracy dla Żydów193. Zaraz po przybyciu Bräutigam odbył rozmowę z Roquesem i wiadomo niemal na pewno, że rozmawiali między innymi o „kwestii żydowskiej” na tym obszarze, dwa tygodnie później przekazanym administracji cywilnej. Antyżydowskie ekscesy stanowiły dla obecnego w Kownie dowództwa Wehrmachtu temat do rozmów: Roques przed spotkaniem z oficerem łącznikowym Rosenberga przyznał rację generałowi von Leebowi, dowodzącemu Grupą Wojsk Lądowych Północ, „że w ten sposób kwestii żydowskiej rozwiązać się nie da. Najbezpieczniej byłoby ją rozwiązać poprzez sterylizację wszystkich Żydów płci męskiej”194. Czternastego lipca Bräutigam był znowu w Berlinie, gdzie powiadomił Rosenberga o sytuacji na nowo okupowanym terenie195, dwa dni wcześniej zaś Rosenberg otrzymał z Ministerstwa Zbrojeń, kierowanego przez Fritza Todta, raport o katastrofalnej sytuacji w obozie dla jeńców cywilnych w Mińsku196.

Ciąg dalszy w wersji pełnej

ROSENBERG, „ZIEMIE WSCHODNIE” I „OSTATECZNE ROZWIĄZANIE” DO POCZĄTKU 1942 ROKU

Dostępne w wersji pełnej

Dzienniki

Подняться наверх