Читать книгу Gorzej być nie może - Allison Pearson - Страница 9

PROLOG ODLICZANIE DO NIEWIDZIALNOŚCI: T MINUS SZEŚĆ MIESIĘCY I DWA DNI

Оглавление

Najdziwniejsze jest to, że nigdy się nie przejmowałam nadchodzącą starością. Młodość nie była dla mnie na tyle łaskawa, bym miała ubolewać nad jej stratą. Uważałam, że kobiety, które kłamią na temat swojego wieku, są płytkie i karmią się złudzeniami, ale to nie znaczy, że byłam wolna od próżności. Wiedziałam, że dermatolodzy mówią prawdę: tani krem nawilżający może dać równie dobre efekty, co kosztowne eliksiry w wymyślnych opakowaniach, a mimo to kupowałam właśnie te drogie, luksusowe kosmetyki. Możecie to nazwać ubezpieczeniem. Byłam niezależną profesjonalistką, znałam swoją wartość i zwyczajnie chciałam wyglądać dobrze jak na swój wiek, to wszystko, nieważne, jaki to wiek. Tak sobie przynajmniej powtarzałam. A potem znów przybyło mi lat.

Przez połowę życia obserwowałam rynki finansowe. Na tym polega moja praca. Znam zasady: moja kobieca waluta traci na wartości i grozi jej całkowity krach, jeśli jej porządnie nie podreperuję. Niegdyś dumna i całkiem atrakcyjna Kate Reddy Inc. walczyła z zakusami wrogich rynków, próbujących przejąć jej aktywa. Co gorsza, faktem tym kłuł mnie codziennie w oczy wschodzący rynek, który zajmował najbardziej zabałaganiony pokój w moim domu. Kobiecy kapitał mej szesnastoletniej córki z dnia na dzień zyskiwał na wartości, podczas gdy mój topniał. Tak to urządziła Matka Natura, a ja byłam dumna ze swojej cudownej dziewczynki, naprawdę. Czasem jednak strata bywa okrutnie bolesna. Na przykład tego ranka, kiedy jechałam w metrze z facetem o gęstych, rozwichrzonych włosach à la Roger Federer. Nasze spojrzenia się skrzyżowały i mogłabym przysiąc, że coś między nami zaiskrzyło – trzask elektrostatycznego wyładowania, zalotny dreszcz… a potem zaoferował mi swoje miejsce. Nie poprosił mnie o numer telefonu, tylko ustąpił mi miejsca!

„Totalny przypał”, jak by powiedziała Emily. Nieznajomy mężczyzna uznał mnie za starszą panią, upokorzenie, które zapiekło mnie jak policzek. Niestety, żyjąca we mnie nadal namiętna młoda kobieta, która naprawdę wierzyła, że Roger z nią flirtuje, wciąż nie przyjmuje tego do wiadomości. Kiedy patrzy na świat, w lustrze swojej duszy widzi dawną siebie i zakłada, że to samo widzi świat, kiedy na nią patrzy. Ma szaloną, irracjonalną nadzieję, że może się wydać Rogerowi (wiek: jakieś trzydzieści jeden lat) atrakcyjna, ponieważ nie zdaje sobie sprawy, że ma obecnie kilka centymetrów więcej w talii i cieńsze ścianki pochwy (kto to mógł wiedzieć?) i myśli o wiosennych kwiatach cebulkowych oraz o wygodnym obuwiu z większym entuzjazmem niż o najnowszych stringach od Agent Provocateur. Erotyczny radar Rogera wykrył prawdopodobnie obecność moich praktycznych majtek w cielistym kolorze.

Naprawdę do tej pory świetnie mi szło. Przebrnęłam przez plamę oleju rozlaną na drodze, kiedy przekroczyłam czterdziestkę. Straciłam trochę kontrolę, ale weszłam w poślizg tak, jak uczą instruktorzy, po czym sprawy wróciły do normy, ba, ułożyły się nawet jeszcze lepiej. Miałam całą świętą trójcę wieku średniego – dobrego męża, ładny dom i wspaniałe dzieci.

Potem jednak (w dowolnej kolejności) mój mąż stracił pracę i zamienił się we własnego wewnętrznego dalajlamę. Przez dwa lata nie zarabiał ani grosza, ponieważ przekwalifikowywał się na psychoterapeutę (cóż za radość!). Dzieci wkroczyły w trąbę powietrzną dojrzewania dokładnie w tym samym momencie, kiedy ich dziadkowie przechodzili coś, co można by wielkodusznie określić drugim dzieciństwem. Moja teściowa kupiła piłę łańcuchową, płacąc skradzioną kartą kredytową (co wcale nie wyglądało tak zabawnie, jak brzmi). Moja mama przeszła najpierw zawał, a potem przewróciła się i złamała biodro. Martwiłam się, że tracę zmysły, lecz one się tylko ukrywały, pewnie w tym samym miejscu co kluczyki samochodowe, okulary do czytania i kolczyki. Oraz bilety na koncert.

W marcu kończę pięćdziesiątkę. Nie, nie będę wyprawiać przyjęcia, i owszem, prawdopodobnie boję się przyznać, że się boję, może nawet panikuję (nie jestem pewna, co czuję, ale stanowczo mi się to nie podoba). Jeśli mam być całkiem szczera, wolę nie myśleć o swoim wieku, ale wszystkie przełomowe urodziny – takie, które ludzie uczynnie wypisują wielkimi, ozdobnymi cyframi na pierwszej stronie kart wyznaczających Drogę do Śmierci – mają swoje sposoby, aby przeforsować temat. Powiada się, że pięćdziesiątka to nowa czterdziestka, lecz w świecie zawodowym, w każdym razie w moim zawodzie, pięćdziesiątka może być równie dobrze sześćdziesiątką, siedemdziesiątką albo osiemdziesiątką. Muszę pilnie odmłodnieć, a nie postarzeć się. To kwestia przetrwania: aby zdobyć pracę, aby zachować pozycję w świecie, aby utrzymać się na rynku i nie ulec przeterminowaniu. Aby utrzymać statek na wodzie, aby interes się jakoś kręcił. Aby zaspokoić potrzeby tych, którzy potrzebują mnie bardziej niż kiedykolwiek dotąd. Muszę cofnąć czas lub przynajmniej sprawić, by drań stanął w miejscu.

Mając na względzie ten cel, zamierzam obchodzić moje półwiecze w ciszy i spokoju. Nie pokażę po sobie żadnych oznak paniki, jaką odczuwam. Wejdę w ten rozdział mojego życia z niezmąconą pogodą ducha, omijając ostre wiraże i wyboje.

No cóż, w każdym razie taki miałam plan. Potem jednak Emily wyrwała mnie ze snu.

Gorzej być nie może

Подняться наверх