Читать книгу Bezcenne. Naziści opętani sztuką - Anders Rydell - Страница 8
Wstęp
ОглавлениеPorozumienie osiągnięto jesienią 2009 roku. Po trwających wiele lat negocjacjach Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Sztokholmie (Moderna Museet) musiało zwrócić potomkom właścicieli obraz niemieckiego ekspresjonisty, Emila Noldego, pod tytułem Blumengarten (Utenwarf).
Dzieło, które dyrektor Muzeum, Pontus Hultén, kupił w Szwajcarii w latach sześćdziesiątych, kryło mroczną tajemnicę. Obraz zaginął w niejasnych okolicznościach, gdy pod koniec lat trzydziestych rodzina niemieckich Żydów o nazwisku Deutsch została zmuszona do emigracji z hitlerowskich Niemiec. Ponad pięćdziesiąt lat później, w 2003 roku, krewni rodziny zwrócili się do Moderna Museet z żądaniem zwrotu obrazu. Dało to początek ciągnącemu się przez wiele lat sporowi, o którym rozpisywała się nie tylko szwedzka, ale i zagraniczna prasa. Rząd Szwecji musiał w końcu zająć stanowisko w konflikcie, który zdaniem środowisk żydowskich na całym świecie plamił dobre imię tego kraju.
Od razu zainteresowałem się tą sprawą, bo nie pasowała swoim charakterem do atmosfery panującej w Szwecji. Rok wcześniej objąłem stanowisko redaktora naczelnego czasopisma „Konstnären”, które zajmuje się sztuką i polityką kulturalną. Po pewnym czasie zauważyłem, że na świecie regularnie pojawiają się informacje o przypadkach podobnych do tego, który zdarzył się w Szwecji. W Luwrze, w nowojorskim MoMa (Museum of Modern Art) czy w domu aukcyjnym Christie’s odnajdywano dzieła sztuki zrabowane przez nazistów w czasie drugiej wojny światowej. Przez długi czas uznawano je za zaginione. Muzea i domy aukcyjne nie znały ich przeszłości, tłumaczyły się brakiem wiedzy na ich temat. Wiadomość o znalezisku pojawiała się najczęściej w postaci krótkiej notatki w gazecie; po pewnym czasie zarysował się pewien wzór. Nie chodziło o pojedyncze przypadki, lecz o setki dzieł, które wisiały w jakimś muzeum albo były sprzedawane przez najsłynniejsze instytucje na świecie. Rodziło to różne pytania, na przykład: jak tam trafiły? Dlaczego nikt ich wcześniej nie zauważył? Dlaczego pojawiły się właśnie teraz?
Najbardziej zainteresowało mnie jednak coś innego: jak to się dzieje, że grabieże dzieł sztuki sprzed ponad pięćdziesięciu lat nadal są powodem konfliktów.
W tamtym okresie od wielu lat zajmowałem się tematem grabieży dzieł sztuki, a także finansowymi, moralnymi i prawnymi konsekwencjami tego procederu. Na początku 2009 roku ukazała się moja książka pod tytułem Piraterna – De svenska fildelarna som plundrade Hollywood. Napisałem ją wspólnie z Samem Sundbergiem. Opowiada o szwedzkich „piratach” internetowych. To zupełnie inny rodzaj kradzieży, ale coś go łączy ze sprawą grabieży sztuki.
W obu przypadkach mamy bowiem do czynienia z adwokatami zza Atlantyku, którzy wykorzystują długie ramię amerykańskiej sprawiedliwości i sięgają daleko poza granice swojego kraju. Spór toczy się o to, kto ma prawo do dzieła sztuki. Jest to konflikt, w którym prawo jednostki trzeba jakoś pogodzić z dobrem społeczeństwa.
Najbardziej zainteresowali mnie sami złodzieje, czy to „piraci”, czy naziści. To prawda, że nielegalnym kopiowaniem plików zajmują się osoby, którymi powoduje chciwość, ale ja i Sam byliśmy przekonani, że popycha je do działania coś ważniejszego – ideologia. W przypadku piractwa internetowego mogło, naszym zdaniem, chodzić o ideę wolnego dostępu do informacji, która zaczęła się kształtować kilkadziesiąt lat temu.
Kiedy zagłębiłem się w tematykę związaną z grabieżą dzieł sztuki przez nazistów, zauważyłem podobny wzorzec. Chodziło nie tylko o zwykłą chciwość. Gdyby bowiem nazistami kierowała wyłącznie chciwość, nie wrzucaliby do ognia dzieł Picassa, Miró czy Braque’a. Naziści nie tylko kradli sztukę – oni ją także niszczyli. Mimo to wydaje się, że w nazistowskiej ideologii zajmowała ona zarazem centralne miejsce.
W mojej książce starałem się dotrzeć do korzeni największej akcji grabienia dzieł sztuki w dziejach ludzkości. Chciałem się też dowiedzieć, dlaczego nie przeszła ona jeszcze do historii.
Anders Rydell
Sztokholm, wrzesień 2013