Читать книгу Chmury - Arystofanes - Страница 6

Оглавление

SCENA I

WYKRĘTOWIC, KSANTIAS, potem ODRZYKOŃ.

WYKRĘTOWIC

Ziewa przeciągle, kilkakrotnie, pozierając na niebo.

Eh-eeeh-aaah!

O królu Zeusie ziewa, czyż noc się nie skończy?

ziewa

Kiedyż oświtnie, kiedy się dzień zacznie?

Wżdy kury piały, tak dawno słyszałem...

A czeladź chrapie! Nie tak było drzewiej...

Sczeźnij, o wojno! Przez cię siła złego,

Przez cię nie wolno chamów tknąć ni ręką!

pokazuje na wnętrze domu i widoczne łoże

A ten przezacny młokos, owinięty

Pięciu kołdrami, śpi, jak cztery dziewki...

I ani myśli wstawać, tylko... grzmoci!

Wżdy łeb obwinę i spróbuję chrapnąć.

Otula głowę opończą i usiłuje zasnąć na ławie przed domem.

Ach, spać nie mogę, nędzarz!

po chwili

Jak pchły, żrą mnie

Wybryki syna, koszta, owsy, cugi,

A on, kędziory bujne utrefiwszy,

Konno pojeżdża, dobiera i sprzęga

Do maści, nawet śpiąc frymarczy końmi,

Gdy ja tu ginę, termin z nowiem idzie

I procent rośnie!

Na pachołka – ku sieni

Pachoł, zapal lampę!

Wychodzi zaspany Ksantias z lampką oliwną

Przynieś rachunki, odczytamy sobie,

Com komu winien, by choć procent spłacić.

Pachoł podaje zwoje i tabliczki.

Poświeć, zobaczym...

Czyta przy świetle lampki oliwnej, którą trzyma pachołek.

Pasji min dwanaście...

ze złością

Cóż to za Pasja? Pożyczyłem... na co?

przypomina

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

Chmury

Подняться наверх