Читать книгу Blizna - Auður Ava Ólafsdóttir - Страница 9
Оглавление31 maja
Wiem, że nagi jestem absurdalny, niemniej pozwalam sobie na zdjęcie ubrania, najpierw spodni i skarpetek, potem rozpinam koszulę, obnażając bieluśką lilię wodną na różowej skórze, z lewej strony klatki piersiowej, w odległości pół noża od krwawego mięśnia z białka, pompującego osiem tysięcy litrów dziennie, a na koniec ściągam majtki — dokładnie w tej kolejności. To zajmuje krótką chwilę. Stoję nagusieńki na parkiecie przed kobietą, taki, jakim stworzył mnie Bóg, dodawszy czterdzieści dziewięć lat i cztery dni, ale nie żebym w tym momencie kierował swoje myśli ku Bogu. Wciąż jeszcze dzielą nas trzy klepki, solidne czerwonawe drewno z okolicznych lasów w otulinie dywanu z min, każda klepka szerokości mniej więcej trzydziestu centymetrów plus szpary. Wyciągam rękę w jej stronę jak ślepiec szukający kontekstów rzeczy, najpierw poznaję powierzchnię cielesną, skórę, blask księżyca oświetla jej plecy przez szczelinę w zasłonach. Ona robi krok w moją stronę, stawiam nogę na trzeszczącej klepce i ona także wyciąga rękę w moim kierunku, przykłada dłoń do mojej dłoni, życie do życia i natychmiast czuję wzburzoną rzekę w tętnicy szyjnej, pulsującą krew w kolanach i ramionach, strumień zasilający organy. Na ścianie nad łóżkiem w pokoju numer jedenaście w hotelu Silence liściasta tapeta, a ja myślę sobie: jutro zaczynam cyklinować i lakierować podłogę.