Читать книгу Doktor i ja - opowiadanie erotyczne - B. J. Hermansson - Страница 4
Оглавление– Stan ogólny: dobry i stabilny. Zachowanie i reakcje emocjonalne: adekwatne do sytuacji. Utrzymuje kontakt wzrokowy. Odpowiada adekwatnie na pytania. Kontakt słowny: logiczny. Narząd wzroku: w normie. Pacjent poinformowany o przebiegu choroby. Wyraża zgodę na leczenie.
Uważnie go słucham. Uzupełniam odpowiednie pola w karcie pacjenta. Czasami wciskam tam jakieś dodatkowe zdanie, innym razem wykreślam powtórzenie. To moja praca. Jestem sekretarką medyczną. Ciągle słyszę jego głos, jego oddech. Wyobrażam sobie, o czym myśli. Widzę, jaki jest pewny siebie. Zwracam uwagę na jego gesty, ulubione słówka i zdania, które ciągle powracają w wielu kontekstach. Na jego sposób bycia. Na niego. W międzyczasie słyszę, jak żuje gumę albo przełyka ślinę. Jak opanowuje oddech. Jak nabiera powietrza i je wypuszcza. Jak nad czymś myśli, ale niezbyt długo, nie tak jak inni. Nauczyłam się to wszystko zauważać, dobrze wiem, co robi i dlaczego. Gdy milczy, to znaczy, że analizuje jakąś notatkę. Gdy akcentuje ostatnie słowo, to znak, że intensywnie nad czymś się zastanawia.
Z uwagi na moją pracę mogę powiedzieć, że jestem blisko niego. Najbliżej niego jestem wtedy, gdy mam na uszach słuchawki i spisuję jego notatki głosowe z dyktafonu. Wtedy słyszę wszystko. Myślę, że on o tym wie. Jestem tak bardzo, bardzo blisko. Tuż obok niego. O krok.
Ma niski głos. Głęboki. Przyjemny, nie surowy, lecz stanowczy, zdecydowany. Mówi dość szybko, czasami łączy wyrazy. Każde słowo wypowiada z dużą pewnością siebie, która nie opuszcza go ani na chwilę.
Oczywiście nie mogę twierdzić, że go znam, przecież to nieprawda. Daleko mi do tego. Nie mam pojęcia, kto kryje się za maską tego pewnego siebie, profesjonalnego lekarza. Wiem, jak się nazywa, jaki zawód wykonuje i jak traktuje swoich kolegów w pracy. Mogę polegać tylko na własnych odczuciach i komentarzach personelu w pokoju socjalnym.
Ogólnie rzecz biorąc, on mnie nie zna. Ani ja jego.
Ale ten głos. Dzięki niemu jesteśmy sobie bliscy. Dzięki niemu chłonę, absorbuję i przyswajam każdy, nawet najmniejszy, dźwięk. Wtedy łączy nas jakaś więź. Ale nic poza tym. Czy kiedykolwiek z nim rozmawiałam? Kilka, dosłownie parę razy, przywitaliśmy się skinieniem głowy. Nic więcej. Nigdy nic poza tym. Gdy byłam nowa w pracy, on jako jedyny nie uścisnął mi dłoni. Ale on przecież z nikim się nie wita. Wmawiam to sobie, żeby go przed sobą usprawiedliwić.
– A teraz przejdźmy do planu… Hm…