Читать книгу Pozwól mi wrócić - B.A. Paris - Страница 11

2
Wcześniej

Оглавление

Wydaje mi się, Laylo, że wieki minęły od chwili, gdy ujrzałem cię po raz pierwszy. Nie jestem pewien, czy w ogóle o tym wiesz, ale w owym czasie miałem dziewczynę, zupełnie do ciebie niepodobną. Robiła równie zawrotną karierę w reklamie co ja w City. Wspomnienia wyprawiają dziwne rzeczy z czasem. Zawsze myślę o tobie, kiedy wspominam Harry’ego i mieszkanie w St Katharine Docks, chociaż spędziłaś w tym świecie o wiele mniej czasu niż moja eks. Doprowadziłaś do tego, że moje wcześniejsze życie się zakończyło. Odtąd wszystko dzieliło się na „przed Laylą” i „po Layli”.

Był sylwester 2004 roku, musiało być tuż po dziewiętnastej. Pewnie tego tak dokładnie nie pamiętasz, ale ja owszem, ponieważ Harry uparł się, byśmy wyszli do teatru ze znacznym wyprzedzeniem. Nie obchodziło mnie, że to niby taki ważny wieczór, ale wówczas odnosiłem się obojętnie do bardzo wielu spraw. Dopóki nie poznałem ciebie.

Kiedy schodziłem z Harrym na stację metra przy Liverpool Street, nie miałem pojęcia, że zaraz się zakocham. Harry musiał doładować swoją kartę Oyster, a kiedy stał w ogonku przy automacie, ja obserwowałem ludzi pędzących w miejsca, w których zamierzali przywitać Nowy Rok.

Po kilku minutach moją uwagę przyciągnął błysk koloru na tle szarości i czerni londyńczyków, najpiękniejsza czerwień, jaką widziałem w życiu. I oczywiście to byłaś ty – a raczej twoje włosy. Pamiętasz, jak stałaś oparta o przeciwległą ścianę, śledząc przerażonym wzrokiem przelewający się wokół tłum? Wyglądałaś na wystraszoną, ale wtedy najzwyklejsze rzeczy budziły w tobie lęk: tłumy, psy, ciemność. Tak strasznie bałaś się psów, że na widok zbliżającego się psa potrafiłaś przejść na drugą stronę ulicy, by uniknąć spotkania z nim, nawet jak szłaś ze mną, a zwierzę było na smyczy. A tego dnia w metrze, kiedy przywierałaś do ściany, by uniknąć tłumu, twoje włosy znalazły się pod sztucznym oświetleniem i wyglądały, jakby zajęły się ogniem. W krótkiej fioletowej spódniczce, sznurowanych butach do kostek i ze swoimi krągłymi kształtami, tak bardzo różniłaś się od chudych jak patyki kobiet w eleganckich kostiumach i ciemnych zimowych płaszczach. A potem uniosłaś głowę i nasze oczy się spotkały. Zrobiło mi się głupio, że zostałem przyłapany na tak intensywnym wpatrywaniu się w ciebie, i starałem się odwrócić wzrok. Jednak twoje oczy przyciągnęły mnie z powrotem i sam nie wiem kiedy, przemaszerowałem na drugą stronę hali.

– Potrzebujesz pomocy? – spytałem, patrząc w twoje zielonobrązowe oczy. Orzechowe, jak dowiedziałem się później. – Wyglądasz na nieco zagubioną.

– Nie spodziewałam się, że w Londynie panuje taki ruch – odparłaś ze szkockim zaśpiewem. – Co za tłumy!

– Jest wieczór sylwestrowy – wyjaśniłem. – Wszyscy jadą imprezować.

– A więc nie zawsze tak jest?

– Zazwyczaj tylko wczesnym rankiem i późnym popołudniem. Chciałaś kupić bilet?

– Tak.

– Dokąd się wybierasz?

Pamiętasz swoją odpowiedź?

– Do hostelu – powiedziałaś.

– Gdzie on jest? – spytałem.

– Nie wiem dokładnie. Chyba w pobliżu Piccadilly Circus.

– Masz adres? – Pokręciłaś głową. – Może jest na rezerwacji? – nalegałem.

I wtedy przyznałaś, że nie zarezerwowałaś żadnego pokoju. Twoja naiwność mnie przeraziła, ale też oczarowała.

– Może być trudno znaleźć łóżko w sylwestra – wyjaśniłem.

Pobladłaś, co uwydatniło piegi na twojej skórze, i właśnie wtedy się w tobie zakochałem.

– Masz komórkę? – spytałem.

Znów pokręciłaś głową.

– Nie.

Spotkanie kogoś tak niezorganizowanego, nietkniętego przez współczesne życie i londyński pęd było jak uderzenie alkoholu do głowy. Gdyby to był ktokolwiek inny, odszedłbym szybko, zanim zdołałby mnie spytać, jak znaleźć numer do hostelu. Ale ja już zacząłem zdawać sobie sprawę, że nie mógłbym od ciebie odejść.

– Ile masz lat? – spytałem, bo nagle musiałem się dowiedzieć o tobie wszystkiego, co się dało.

– Osiemnaście. Prawie dziewiętnaście. – Uniosłaś wyzywająco brodę. – Nie uciekłam z domu, jeśli to ci przyszło do głowy.

Od odpowiedzi wybawił mnie Harry, który wyrósł nagle u mojego boku.

– Wszędzie cię szukam. Czy nie zostawiłem cię o, tam?

Nie odrywałem od ciebie wzroku.

– Ta młoda dama szuka hostelu w pobliżu Piccadilly Circus. Znasz go? – spytałem, przekonany, że zapewne nie zna, bo już liczyłem na to, że zabiorę cię do nas.

– Raczej nie. – Spojrzał na ciebie życzliwie. – Musieli ci podać adres, kiedy robiłaś rezerwację.

– Ona nie ma rezerwacji.

Otworzył szerzej oczy ze zdziwienia.

– Wątpię, byś znalazła jakieś miejsce w sylwestra.

– To co ja mam zrobić? – spytałaś z nutką paniki w głosie.

Harry podrapał się po głowie, jak zawsze, gdy natykał się na problem.

– Nie mam pojęcia.

– Będziemy musieli coś wymyślić – odezwałem się cicho.

Obrócił się ku mnie, a jego spojrzenie mówiło: „To nie nasz problem”. No i miał rację, to nie był nasz problem, tylko mój.

– Słuchaj, pomogę jej znaleźć jakiś hostel albo hotel – powiedziałem. – Nie możemy tak po prostu jej tu zostawić.

– No cóż, może ktoś inny jej pomoże. Idziemy do teatru – przypomniał.

– Słuchaj, nie martw się, dam sobie radę – wtrąciłaś się. – I tak zabrałam ci już sporo czasu. To moja wina, powinnam to zaplanować z wyprzedzeniem. Ale nie miałam pojęcia, że Londyn będzie taki… – szukałaś słowa – …szalony.

Sięgnąłem do kieszeni marynarki, wyjąłem portfel i wyłuskałem z niego bilet do teatru.

– Masz – rzuciłem, podając go Harry’emu. – Zabierz Samanthę. Chciała na to iść, prawda?

– Tak, ale…

Wcisnąłem mu bilet w rękę.

– W porządku. Do zobaczenia później, na przyjęciu. – Próbował pochwycić moje spojrzenie, ale go zignorowałem. – Dzwoń do Samanthy. Może się z tobą spotkać w teatrze. – I zanim zdążył się znów odezwać, wziąłem twoją torbę i ruszyłem przez halę. – Chodź ze mną.

Skierowałem się do wyjścia, a serce waliło mi jak zawsze, gdy miałem zaraz zrobić coś emocjonującego albo niebezpiecznego. Martwiąc się, że cię zgubię w tłumie na ulicach, sięgnąłem po twoją dłoń.

– Trzymaj się mnie! – zawołałem, przekrzykując ruch uliczny.

Twoja dłoń zacisnęła się wokół mojej.

– Nie martw się, tak zrobię! – odkrzyknęłaś.

A ja miałem nadzieję, że będziesz to robić zawsze.

Pozwól mi wrócić

Подняться наверх