Читать книгу Żyję tu i teraz - Beata Pawlikowska - Страница 4
ОглавлениеWszystko we mnie ma sens
Wszystko we mnie ma sens.
Każda najmniejsza rzecz jest we mnie w jakimś konkretnym celu i na pewno nie przez przypadek.
Jestem skonstruowana w genialny, przemyślany w najdrobniejszych szczegółach sposób.
Wszystko co we mnie jest, czemuś służy i definiuje mnie jako osobę.
To jest naprawdę fantastyczne.
Kiedyś patrzyłam tylko na najbardziej powierzchowną warstwę mnie jako osoby i prawie nic mi się nie podobało. Stałam przed lustrem i krytycznie oceniałam to, co mam – jak wygląda mój nos, moje brwi, moje szczęki, moje nogi, moje biodra, moje ramiona, moje włosy.
Przyglądałam się każdej z tych rzeczy z osobna i prawie nic mi się nie podobało. Nie pasowało do mojej wymarzonej wersji samej siebie.
Chciałam być wyższa, szczuplejsza, ładniejsza, mieć grubsze włosy, dłuższe palce, prostszy nos, ech, co ja będę mówić. Prawie wszystko chciałam zmienić.
Nie lubiłam siebie i ciągle wyobrażałam sobie co na mój temat mówią albo myślą inni ludzie.
A potem odkryłam najbardziej zdumiewającą rzecz.
Zaczęłam podróżować po dżungli amazońskiej i nagle okazało się, że jestem absolutnie idealnie dopasowana do tego miejsca moją budową ciała.
Mam wzrost indiański. Łatwo było mi się nauczyć indiańskiej zwinności w poruszaniu się przed gęstą puszczę, znaleźć schronienie pod liśćmi w czasie deszczu, odpocząć w hamaku uplecionym z palmowych włókien.
Typowy Europejczyk o wzroście powyżej 170 cm w dżungli ledwo się mieści! Jest za ciężki do czółna, za długi do hamaka, ma zbyt duże stopy na indiańskie schodki, zbyt szerokie plecy do indiańskiej ścieżki i zbyt grube ramiona na indiańskie ozdoby.
Tak samo było wysoko w Himalajach.
Mocno zbudowani, muskularni mężczyźni z Europy mieli największy problem z przystosowaniem się do rozrzedzonego powietrza i niskiego ciśnienia. Cierpieli na największe bóle głowy, osłabienie, niestrawność i inne objawy choroby wysokościowej. Bo mieli dużo mięśni, które potrzebowały większej ilości tlenu.
A ja niespodziewanie szybko przystosowałam się do nowych warunków.
Łatwiej było mi przecisnąć się przez szczelinę między skałami i utrzymać się na stromym zboczu podczas wichury. Właśnie dlatego, że jestem drobnej budowy. Zajmuję mniej miejsca, stawiam mniejszy opór wiatrowi i mieszczę się z łatwością we wszystkich miejscach, które Szerpowie w Himalajach albo Indianie w Ameryce Południowej przystosowali do swoich potrzeb.
I nagle zrozumiałam, że to, co tak długo wydawało mi się moją wadą, słabością, niedoskonałością – jest w rzeczywistości moim największym skarbem i moją siłą!
Teraz już wiem, że wszystko we mnie jest w jakimś celu.
Nie zastanawiam się już czy mi się to podoba, czy nie, po prostu cieszę się z tego, że kiedy przyjdzie odpowiedni moment, będę mogła z tej mojej cechy skorzystać.
Bo przecież życie to wielka podróż w nieznane.
Nie wiem dokąd mnie zaprowadzi.
Nie jestem w stanie dzisiaj przewidzieć jakie cechy mojego ciała będą mi w tym najbardziej potrzebne. Bóg to wie. I dlatego dał mi wszystko, czego potrzebuję.
A ja wędruję przez życie odkrywając kolejno miejsca, gdzie mogę te moje nadzwyczajne cechy wykorzystać.
Był taki film „Percy Jackson”.
Główny bohater nie radzi sobie w szkole, ma ADHD i dysleksję, ciągle mylą mu się litery, ma problemy z czytaniem i mógłby pomyśleć, że Bóg niepotrzebnie skazał go na takie cierpienie.
Ale prawda jest taka, że to, co jest dla niego utrudnieniem i przykrością w świecie szkoły, jest jednocześnie jego genialną umiejętnością i największym talentem w innej rzeczywistości, ponieważ nagle okazuje się, że Percy Jackson wcale nie jest zwykłym chłopcem z trudnościami w nauce, ale greckim półbogiem, który dzięki swojemu niespokojnemu charakterowi może kontrolować wodę, a pozorne trudności w nauce są w istocie wybitną umiejętnością czytania liter greckiego alfabetu.
Tak samo jest z jego przyjaciółmi.
Jeden z nich utyka, więc można by ze współczuciem nazwać go „osobą z niepełnosprawnością”, ale tak naprawdę on jest centaurem, który utyka tylko wtedy, kiedy musi nosić krępujące szkolne mundurki. Kiedy jest w miejscu, gdzie może być prawdziwym sobą, staje się najszybszym i najbardziej sprawnym z wojowników.
I tak to właśnie jest.
Każdy z nas ma komplet cech, które są mu do czegoś potrzebne.
Prędzej czy później odkryjesz, że są ci niezbędne do zrealizowania jakiegoś bardzo ważnego zadania.
Wszystko we mnie jest dokładnie takie, jakie miało być.
Nie ma we mnie ani jednej cechy, która byłaby przypadkowa i niepotrzebna.
Jestem taka jaka jestem właśnie dlatego, że taka miałam być.
Wszystko we mnie ma sens.
A życie pokazuje mi w jaki sposób mam ten sens wykorzystać.