Читать книгу Ścigana - Блейк Пирс - Страница 5
Rozdział 1
ОглавлениеRiley czołgała się po ziemi w wilgotnej przestrzeni pod podłogą domu. Otaczała ją całkowita ciemność. Zastanawiała się, dlaczego nie wzięła ze sobą latarki. W końcu była już wcześniej w tym okropnym miejscu.
Ponownie usłyszała głos April w ciemności.
– Gdzie jesteś, mamo?
Rozpacz ścisnęła serce Riley. Wiedziała, że April była uwięziona gdzieś w tej złowrogiej ciemności. Torturował ją ten bezduszny potwór.
– Jestem tutaj – zawołał Riley w odpowiedzi. – Idę po ciebie! Mów dalej, żebym mogła cię znaleźć.
– Jestem tutaj – zawołała April.
Riley podkradła się w tamtą stronę, ale po chwili usłyszała głos córki dobiegający z innego kierunku.
– Jestem tutaj.
Potem głos odbił się echem w ciemności.
– Jestem tutaj …
– Jestem tutaj…
– Jestem tutaj …
To nie był tylko jeden głos i nie była to tylko jedna dziewczyna. Wiele dziewcząt wołało ją na pomoc. Nie miała pojęcia, jak dotrzeć do którejkolwiek z nich.
Uścisk dłoni obudził Riley z jej koszmaru. Zasnęła, trzymając April za rękę, a teraz zaczęła się budzić. Riley wyprostowała się i spojrzała na córkę leżącą w łóżku.
Twarz April była nadal nieco ziemista i blada, ale jej dłoń była silniejsza i już nie taka zimna. Wyglądała znacznie lepiej niż poprzedniego dnia. Bardzo dobrze zrobiła jej noc w klinice.
April zdołała skupić wzrok na Riley. Wtedy nadeszły łzy, tak jak Riley się spodziewała.
– Mamo, co by było, gdybyś nie przyszła? – powiedziała April zdławionym głosem.
Riley poczuła, jak zapiekły ją oczy. April zadawała to samo pytanie niezliczoną ilość razy. Riley nie mogła nawet wyobrazić sobie odpowiedzi, a tym bardziej powiedzieć jej na głos.
Nagle zadzwonił telefon komórkowy Riley. Był to Mike Nevins, psychiatra sądowy, który był również jej dobrym przyjacielem. Przeprowadził Riley przez wiele osobistych kryzysów i cieszył się, że mógł jej w tym pomóc.
– Tylko się melduję – powiedział Mike. – Mam nadzieję, że nie złapałem cię w złym momencie.
Riley ucieszyła się na dźwięk przyjaznego głosu Mike’a.
– Ani trochę, Mike. Dzięki za telefon.
– Jak ona się miewa?
– Myślę, że lepiej.
Riley nie wiedziała, co by zrobiła bez pomocy Mike’a. Poprzedni dzień, po tym, jak Riley odebrała April od Joela, był już tylko chaosem składającym się z wizyty na pogotowiu, zabiegów i raportów policyjnych. Jeszcze tego samego dnia wieczorem Mike zorganizował przyjęcie April do Centrum Zdrowia Psychicznego i Leczenia Uzależnień Corcoran Hill.
Było tam dużo przyjemniej niż w szpitalu. Mimo tego, że posiadał tylko niezbędne wyposażenie, pokój był przyjemny i wygodny. Riley widziała przez okno drzewa porastające zadbany teren.
Właśnie wtedy do pokoju wszedł lekarz April. Gdy wszedł doktor Ellis Spears, życzliwie wyglądający mężczyzna o młodzieńczej twarzy, ale z kilkoma charakterystycznymi siwymi włosami, zakończyli rozmowę.
Dotknął dłoni April i zapytał:
– Jak się czujesz?
– Niezbyt dobrze – powiedziała.
– Cóż, daj sobie trochę czasu – pocieszał ją. – Będzie dobrze. Pani Paige, czy mogę zamienić z panią słowo?
Riley skinęła głową i wyszła za nim na korytarz. Doktor Spears przejrzał kilka informacji w swoim notatniku.
– Heroina jest teraz prawie usunięta z jej organizmu – oznajmił. – Chłopak dał jej niebezpieczną dawkę. Na szczęście heroina szybko opuszcza krwiobieg. Prawdopodobnie nie będzie miała więcej fizycznych objawów odstawienia. Cierpienie, przez które teraz przechodzi, jest bardziej emocjonalne niż fizyczne.
– Czy ona…?
Riley nie zdołała się zmusić, aby dokończyć pytanie.
Na szczęście lekarz zrozumiał, co chciała wiedzieć.
– Czy popadnie w nałóg lub będzie na głodzie? Ciężko powiedzieć. Pierwsze użycie heroiny może być cudowne – jak nic innego na świecie. W tym momencie nie jest uzależniona, ale prawdopodobnie nie zapomni tego uczucia. Zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że zostanie przyciągnięta z powrotem do blasku, jaki jej dała.
Riley pojęła, do czego zmierzał lekarz. Odtąd niezmiernie ważne będzie trzymanie April z dala od jakiejkolwiek możliwości zażywania narkotyków. To była przerażająca perspektywa. April przyznała się teraz do palenia trawki i przyjmowania tabletek – niektóre były najwyraźniej lekami przeciwbólowymi na receptę, bardzo niebezpiecznymi opioidami.
– Doktorze Spears, ja…
Przez chwilę Riley miała problem ze sformułowaniem pytania, które przyszło jej do głowy.
– Nie rozumiem, co się stało – powiedziała. – Dlaczego miałaby zrobić coś takiego?
Lekarz uśmiechnął się do niej ze współczuciem. Riley domyśliła się, że często słyszał to pytanie.
– Ucieczka – wyjaśnił. – Ale nie mówię o całkowitej ucieczce od życia. Ona nie jest tego rodzaju użytkownikiem. Właściwie nie sądzę, żeby w ogóle była użytkownikiem narkotyków z natury. Brakuje jej samokontroli jak wszystkim nastolatkom. To po prostu kwestia niedojrzałego mózgu. Tak naprawdę tylko lubiła ten krótkotrwały haj, jaki dawały jej te leki. Na szczęście nie wzięła ich wystarczająco dużo, aby wyrządzić sobie trwałą krzywdę.
Doktor Spears zamyślił się przez chwilę.
– Jej doświadczenie było niezwykle traumatyczne – powiedział. – Mówię o tym, jak ten chłopak próbował ją wykorzystać seksualnie. Samo to wspomnienie może wystarczyć, by już na zawsze trzymała się z daleka od narkotyków. Ale jest też możliwe, że niepokój emocjonalny może być niebezpiecznym wyzwalaczem.
Serce Riley zamarło. Cierpienie emocjonalne wydawało się w dzisiejszych czasach nieuniknionym faktem w życiu rodzinnym.
– Musimy ją obserwować przez kilka dni – poinformował doktor Spears. – Potem będzie potrzebowała dużo opieki, odpoczynku i pomocy w autoanalizie.
Lekarz przeprosił i kontynuował obchód. Riley stała w holu, samotna i zmartwiona.
Czy to właśnie stało się z Jilly?, zastanawiała się. Czy April mogła skończyć tak samo jak tamto zdesperowane dziecko?
Dwa miesiące wcześniej w Phoenix w Arizonie Riley uratowała przed prostytucją dziewczynę jeszcze młodszą od April. Powstała między nimi dziwna więź emocjonalna, a Riley próbowała pozostać z nią w kontakcie po umieszczeniu jej w schronisku dla nastolatków. Jednak kilka dni temu Riley została powiadomiona, że Jilly uciekła. Nie mając możliwości, by wrócić do Phoenix, Riley poprosiła tamtejszego agenta FBI o pomoc. Wiedziała, że mężczyzna czuł się jej wdzięczny i spodziewała się, że dziś się odezwie.
A teraz przynajmniej Riley była z April, aby ją wspierać.
Ruszyła z powrotem w stronę pokoju córki, kiedy usłyszała głos wołający jej imię z korytarza. Odwróciła się i zobaczyła zmartwioną twarz jej byłego męża, Ryana, zbliżającą się do niej. Kiedy zadzwoniła do niego poprzedniego dnia, żeby mu powiedzieć o tym, co się stało, był w Minneapolis, gdzie pracował nad sprawą sądową.
Riley była zaskoczona jego widokiem. Córka Ryana zwykle znajdowała się nisko na jego liście priorytetów – niżej niż jego praca jako prawnik i znacznie niżej niż wolność, którą cieszył się teraz jako singiel. Wątpiła, czy w ogóle się pojawi.
Jednak teraz rzucił się w stronę Riley i przytulił ją, a jego twarz była pełna troski.
– Jak ona się ma? Jak ona się ma?
Ryan w kółko powtarzał to pytanie, co utrudniało Riley odpowiedź.
– Wyzdrowieje – w końcu udało się powiedzieć Riley.
Ryan wyrwał się z uścisku i spojrzał na Riley z udręczoną miną.
– Przepraszam – powiedział. -Tak mi przykro. Mówiłaś mi, że April ma problemy, ale ja nie słuchałem. Powinienem był tu być tu przy was.
Riley nie wiedziała, co powiedzieć. Przeprosiny nie były w stylu Ryana. Właściwie spodziewała się, że zrzuci na nią wszelką winę za to, co się stało. To zawsze był jego normalny sposób radzenia sobie z kryzysami rodzinnymi. Najwyraźniej to, co właśnie stało się April, było na tyle straszne, że wpłynęło na niego. Z pewnością rozmawiał już z lekarzem i poznał całą okropną historię.
Skinął głową w stronę drzwi.
– Mogę się z nią zobaczyć? – zapytał.
– Oczywiście, że tak – odrzekła Riley.
Riley stała w drzwiach i patrzyła, jak Ryan rzuca się w stronę łóżka April i bierze ją w ramiona. Przez kilka chwil trzymał córkę w mocnym uścisku. Riley wydawało się, że jego plecy zafalowały szlochem. Potem usiadł obok April i chwycił ją za rękę.
April znowu płakała.
– Och, tato, tak bardzo schrzaniłam sprawę – powiedziała. – Widzisz, myślałam nad tą sprawą z tym facetem…
Ryan położył jej palec na ustach, żeby ją uciszyć.
– Cii… Nie musisz mi mówić. Już dobrze.
Riley poczuła ucisk w gardle. Nagle, po raz pierwszy od bardzo długiego czasu, poczuła się tak, jakby cała ich trójka nadal była rodziną. Czy to była dobra rzecz, czy zła? Czy był to znak nadchodzących lepszych czasów, czy też znowu skończy się to rozczarowaniem i złamanym sercem? Nie miała pojęcia.
Patrzyła przez drzwi, jak Ryan delikatnie gładził włosy swojej córki, która zamknęła oczy i odprężyła się. To był wzruszający widok.
W którym momencie wszystko poszło nie tak?, zastanawiała się.
Pragnęła cofnąć czas do jakiegoś kluczowego momentu, kiedy popełniła jakiś straszny błąd i zrobić wszystko inaczej, żeby to wszystko nigdy się nie wydarzyło. Była całkiem pewna, że Ryan myślał o tym samym.
To była ironiczna myśl i zdawała sobie z tego sprawę. Zabójca, którego załatwiła przedwczoraj, miał obsesję na punkcie zegarów – upozowywał swoje ofiary i układał ich ramiona jak wskazówki na tarczy zegara. A teraz była tutaj z własnymi tęsknotami za przeszłością.
Gdybym tylko zdołała utrzymać Petersona z dala od niej, pomyślała z drżeniem.
Podobnie jak Riley, April była uwięziona i dręczona przez tego sadystycznego potwora i jego propanowy palnik. Biedna dziewczyna od tamtej pory walczyła z zespołem stresu pourazowego.
Tak naprawdę jednak Riley wiedziała, że problem sięgał głębiej.
Może gdybyśmy nigdy się z Ryanem nie rozwiedli, rozmyślała.
Ale jak można było tego uniknąć? Ryan był zdystansowany i niezaangażowany zarówno jako mąż, jak i ojciec, a poza tym, był kobieciarzem. Nie, żeby uważała za winnego tylko jego. Ona także popełniła wiele błędów. Nigdy nie znalazła właściwej równowagi między pracą w FBI a byciem matką. I nie widziała wielu znaków ostrzegawczych świadczących o tym, że April zmierzała w stronę kłopotów.
Jej smutek pogłębił się. Nie, nie potrafiła przywołać ani jednego momentu, w którym mogłaby wszystko zmienić. Jej życie było zbyt pełne błędów i straconych szans. Poza tym doskonale wiedziała, że nie była w stanie cofnąć czasu. Tęsknota za niemożliwym nie miała sensu.
Gdy ponownie wyszła na korytarz, odezwał się jej telefon. Zobaczyła, że dzwonił Garrett Holbrook, agent FBI, który podjął się poszukiwań Jilly i jej serce zabiło szybciej.
– Garrett! – zawołała, odbierając połączenie. – Co się dzieje?
Garrett odpowiedział swoim charakterystycznym monotonnym głosem.
– Mam dobre wieści.
Riley natychmiast zaczęła łatwiej oddychać.
– Gliniarze ją znaleźli – oznajmił Garrett. – Przez całą noc była na ulicy bez pieniędzy i nie miała dokąd pójść. Została złapana na kradzieży w sklepie spożywczym. Jestem z nią teraz na komisariacie. Wpłacę kaucję, ale…
Garrett zatrzymał się. Riley nie podobało się brzmienie tego słowa, „ale”.
– Może powinienem pozwolić jej porozmawiać z tobą – zasugerował.
Kilka sekund później Riley usłyszała znajomy dźwięk głosu Jilly.
– Hej, Riley.
Teraz gdy panika Riley ustępowała, zaczynała się wściekać.
– Nie mów do mnie „hej”. Co ty sobie myślałaś, że uciekłaś w ten sposób?
– Nie wrócę tam – odparła Jilly.
– Tak, wrócisz.
– Proszę, nie każ mi tam wracać.
Riley przez chwilę nie odpowiadała. Nie wiedziała, co powiedzieć. Była świadoma, że schronisko, w którym przebywała Jilly, to dobre miejsce, gdzie miała dobrą opiekę. Riley poznała kilku jego pracowników, którzy byli bardzo pomocni.
Jednak rozumiała także, co czuła Jilly. Kiedy ostatnio ze sobą rozmawiały, Jilly narzekała, że nikt jej nie chce, że rodzice zastępczy ją pomijają.
– Nie podoba im się moja przeszłość – wyznała wtedy Jilly.
Ta rozmowa zakończyła się źle. Jilly we łzach błagała Riley, żeby ją adoptowała. Riley nie potrafiła wyjaśnić jej tysięcy powodów, dla których było to niemożliwe. Miała nadzieję, że ta rozmowa nie zakończy się w ten sam sposób.
Zanim Riley zdążyła się zastanowić, co powiedzieć, Jilly oznajmiła:
– Twój przyjaciel chce z tobą porozmawiać.
Riley ponownie usłyszała głos Garretta Holbrooka.
– Cały czas to powtarza… nie chce wracać do schroniska. Ale mam pomysł. Jedna z moich sióstr, Bonnie, myśli o adopcji. Jestem pewien, że ona i jej mąż chcieliby adoptować Jilly. To znaczy, jeśli Jilly…
Przerwał mu okrzyk zachwytu Jilly, która wciąż krzyczała: „Tak, tak, tak!” I tak w kółko.
Riley uśmiechnęła się. To był właśnie taki moment, jakiego teraz potrzebowała.
– To brzmi jak dobry plan, Garrett – ucieszyła się. – Daj mi znać, co z tego wyjdzie. Wielkie dzięki za pomoc.
– Nie ma sprawy – odrzekł Garrett.
Zakończyli rozmowę. Riley wróciła do drzwi i zobaczyła, że Ryan i April prowadzili teraz coś, co wydawało się beztroską rozmową. Nagle wszystko wydało się o wiele lepsze. Mimo wszystkich jej błędów, a także Ryana, dali April znacznie lepsze życie niż miało wiele innych dzieci.
W tym momencie poczuła rękę na ramieniu i usłyszała głos.
– Riley.
Odwróciła się i zobaczyła przyjazną twarz Billa. Odchodząc od drzwi, by z nim porozmawiać, Riley nie mogła się powstrzymać od spoglądania to na swojego długoletniego partnera, to na byłego męża. Nawet w obecnym stanie niepokoju Ryan wyglądał jak odnoszący sukcesy prawnik, którym był. Jego blond uroda i gładkie maniery otwierały przed nim drzwi wszędzie. Bill, z czego często zdawała sobie sprawę, był bardziej podobny do niej. Na jego ciemnych włosach widać było siwiznę, był bardziej postawny i znacznie bardziej wymięty niż Ryan. Bill był jednak kompetentny w swoich dziedzinach wiedzy i o wiele bardziej mogła na nim polegać w życiu.
– Jak ona się czuje? – zapytał Bill.
– Lepiej. Co się dzieje z Joelem Lambertem?
Bill potrząsnął głową.
– Ten mały zbir to naprawdę kawał drania – powiedział. – W każdym razie, gada. Mówił, że zna facetów, którzy zarobili dużo pieniędzy na młodych dziewczynach i pomyślał, że sam spróbuje. Żadnych oznak wyrzutów sumienia, jest socjopatą do szpiku kości. W każdym razie na pewno zostanie skazany i trafi do więzienia. Prawdopodobnie jednak załatwi ugodę z prokuraturą.
Riley zmarszczyła brwi. Nienawidziła ugód. A ten przypadek był szczególnie denerwujący.
– Wiem, co o tym myślisz – powiedział Bill. – Ale przypuszczam, że dzięki jego gadaninie będziemy w stanie złapać wielu drani. A to akurat dobrze.
Riley skinęła głową. Pomagała jej myśl, że z tej straszliwej próby wyniknie coś dobrego. Jednak było coś, o czym musiała porozmawiać z Billem i nie była pewna, jak mu to powiedzieć.
– Bill, co do mojego powrotu do pracy…
Bill poklepał ją po ramieniu.
– Nie musisz mi mówić – powiedział. – Przez chwilę nie możesz zajmować się sprawami. Musisz wziąć trochę wolnego. Nie martw się, rozumiem. Wszyscy w Quantico też zrozumieją. Odpocznij tak długo, jak potrzebujesz.
Spojrzał na zegarek.
– Przepraszam, że muszę już iść, ale…
– Idź – powiedziała Riley. – I dzięki za wszystko.
Uściskała Billa i ten wyszedł. Riley stała w korytarzu i rozmyślała nad najbliższą przyszłością.
Odpocznij tak długo, jak potrzebujesz, powiedział jej Bill.
To może nie być łatwe. To, co właśnie stało się April, przypomniało jej tylko o tym, że to całe zło nadal tam było. Jej zadaniem było powstrzymanie tak wielu złych ludzi, jak tylko mogła. Jedną z rzeczy, których nauczyła się w życiu, było to, że zło nigdy nie odpoczywa.