Читать книгу Czas zbliżeń - Bogdan Rogatko - Страница 5
OD AUTORA
ОглавлениеSztuka w ogóle, a literatura w szczególności, jest czasem zbliżeń, w metaforycznym i wieloznacznym tego słowa sensie. Tak rozumiem rolę literatury, tak też rozumiem, za Karolem Irzykowskim i Kazimierzem Wyką, któremu jako autorowi wiele zawdzięczam, uważając go za jednego z najwybitniejszych humanistów w powojennej kulturze, rolę krytyki literackiej jako krytyki towarzyszącej — twórczości, dziełu, autorowi. Omawiając felietony Wyki publikowane w „Odrodzeniu”, podkreślałem:
Autor Walki o treść postulował, i tak też postępował, stworzenie idealnych warunków dla intelektualnego dialogu, w którym obaj partnerzy, czyli autor i krytyk, mieliby jednakowe prawa, mimo pozornie odmiennej sytuacji. Dialog pomiędzy autorem a krytykiem to zdaniem Irzykowskiego zaproszenie do dyskusji, którą powinno stać się życie artystyczne danej epoki, dyskusji wielokierunkowej, pomiędzy krytykami a odbiorcami sztuki, literatury.
Ostatnią książkę krytycznoliteracką Linie przerywane wydałem w roku 1988. Był to wybór tekstów publikowanych przeważnie w trzech czasopismach: „Miesięczniku Literackim”, „Literaturze”, wychodzącej w latach osiemdziesiątych w formule miesięcznika, i w „Życiu Literackim”, gdzie pracowałem do stanu wojennego. Teksty zatem pochodziły z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, ale bez tych, które od połowy lat osiemdziesiątych ukazywały się w paryskiej „Kulturze”, nie mówiąc o tak zwanej prasie bezdebitowej, pod pseudonimem Mikołaj Ruszkowski, a dlaczego pod pseudonimem, nie muszę chyba tłumaczyć.
Wcześniej, będąc na studiach doktoranckich na UJ, zebrałem publikowane na marginesie przygotowywanej pracy doktorskiej o działalności krytycznoliterackiej Karola Irzykowskiego w Młodej Polsce szkice o krytyce literackiej, uprawianej w tym okresie pod tytułem Utopia Młodej Polski. Potem była jeszcze Zofia Nałkowska, w serii Portretów Współczesnych Pisarzy Polskich, uhonorowana nagrodą literacką w roku 1981.
Po roku 1990 moje losy zawodowe nabrały dynamizmu — byłem przez jakiś czas dyrektorem i redaktorem naczelnym Wydawnictwa Literackiego i na odchodnym udało mi się zakupić dla WL budynek przy ul. Długiej 1 od Skarbu Państwa, co zakrawało w ówczesnej sytuacji na rynku wydawniczym na jakiś kabaretowy żart, i tak było przez niektóre osoby w Wydawnictwie odbierane. Moja rezygnacja z funkcji dyrektora i potem odejście z Wydawnictwa w związku z likwidacją pełnionego przeze mnie jeszcze wtedy stanowiska redaktora naczelnego skłoniła mnie do energicznego zabiegania o nadanie nowej formuły „Dekadzie Literackiej”, wychodzącej z początku, od grudnia 1990 roku, jako dodatek sobotni do „Gazety Krakowskiej”. Powołaliśmy Krakowską Fundację Kultury, w trzy wydawnictwa prasowe oraz Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, i staliśmy się wydawcą jedynego wówczas pisma literackiego w Krakowie. Od samego początku zespołem, na mój wniosek, kierowała profesor Marta Wyka, jako redaktorka naczelna. Dlatego od roku 1992 większość swoich tekstów ogłaszałem na łamach tego z początku dwutygodnika, potem miesięcznika, jako szef fundacji i członek zespołu redakcyjnego. Z kilkuset tekstów, napisanych w okresie ponad dwudziestu lat, wybrałem kilkadziesiąt, dotyczących przede wszystkim pisarzy polskich według mnie najwybitniejszych.
Zdecydowałem się też na przypomnienie niektórych tekstów z „Kultury” Jerzego Giedroycia, które, jak mniemam, nie straciły na aktualności. Poza jednym: odejściem autorów omawianych utworów. To przez tyle lat, które upłynęły, proces naturalny, a jednak bolesny, narzucający mi inną perspektywę ujęcia ich twórczości. Pierwsza część zamierzonej książki stała się więc najobszerniejsza. Mimo starania się o zachowanie dystansu do opisywanych zjawisk literackich akcenty osobiste pojawiają się w części ostatniej, gdy nie bez wzruszenia pisałem o swoich Przyjaciołach, zasłużonych dla polskiej kultury, o których niewielu już niestety teraz pamięta. Im też dedykuję tę książkę.