Читать книгу Czarny pryzmat - Brent Weeks - Страница 101

Podziękowania

Оглавление

Dwa lata temu wysłałem moją trylogię Nocny Anioł w świat z typowym uczuciem triumfu i przerażenia. Paliłem się, żeby zostać pisarzem, od trzynastego roku życia. To była moja szansa, ale też ryzykowałem, wystawiając się na krytykę mas. Setki rzeczy mogą zniszczyć debiut i choćby po to, żeby nie być zmuszonym do szukania prawdziwej pracy, potrzebowałem, by mój debiut wypadł lepiej niż większość debiutów. Jednakże codziennie marzenia spalają się na popiół. Wydarzają się tragedie.

Ale też i cuda.

Dlatego moje pierwsze podziękowania są dla Was, Czytelnicy, którzy daliście szansę nieznanemu gościowi z powieścią w stylu ninja. A już w szczególności dziękuję tym czytelnikom, którzy wręczyli moją książkę kumplowi mówiąc: „Spróbuj. Nie, serio mówię, spróbuj”. A już podwójnie szczególnie, z dodatkiem bitej śmietany i wisienką na czubku, dziękuję tym z Was, którzy pracujecie w księgarniach i robiliście to samo od Albuquerque po Perth. Wszyscy zmieniliście moje życie. To ogromny przywilej utrzymywać się z pisania, więc dziękuję Wam.

Kristi, jesteś uosobieniem wdzięku i nieustępliwości. Bez Ciebie nie spełniłbym marzenia i nawet nie chciałbym tego. Dzięki, że masz do mnie tę szaloną, niepraktyczną słabość, szeroką na cal i głęboką na milę.

Don, dziękuję, że walczyłeś o umowy, ale też wiedziałeś, kiedy odmówić. Dziękuję, że wykierowałeś mnie tak, bym pracował z ludźmi, którzy z pasją podejdą do moich książek. Cameron, dziękuję, że wcisnęłaś moją książkę wszystkim nieświadomym jej istnienia na świecie.

Devi, dziękuję, że wykorzystałaś swoje płonące Oko Saurona – nie, nie przeciwko mnie! – ale po kryjomu w moim imieniu. I dziękuję też Wam – Tim, Alex, Jack i Jennifer – obiecałem, że to będzie moja najkrótsza książka, a okazała się najdłuższa, przysparzając wszystkim bólu głowy. Zamiast mnie zlać i wydusić ze mnie następny produkt na taśmę produkcyjną, daliście mi ogromną swobodę. Doceniam Waszą wiarę we mnie i wszystko, co robicie, bym odniósł sukces. Jesteście naprawdę nieulękli i znakomici; cudownie się z wami pracuje.

Dziękuję wszystkim innym osobom z Hachette, od bezimiennych, nieopłacanych stażystów (trzymajcie się!), przez gościa, dzięki któremu komputery działają, Ginę (naprawdę jestem Ci winny kilka porządnych kolacji, prawda?), po cierpliwych ludzi z produkcji, którzy mają dobre powody, żeby mnie nie cierpieć. Jednakże całą tę nienawiść przekazuję mojej redaktorce, Devi. (Ona uwielbia też dostawać niezamawiane rękopisy! Oto jej numer domowy: –––––––– i prywatny e-mail: ––––––@––––––––).

Heather i Andrew, dziękuję Wam za całą Waszą pracę przy forum. Pozwoliliście mi kontaktować się z fanami i nadal mieć czas na pisanie. Dziękuję, dziękuję, dziękuję.

Obawiam się, że nagrodziłem moich przyjaciół i rodzinę, którzy znosili moje rozliczne e-mailowe wiadomości w ciągu ostatnich lat (na ile różnych sposób można napisać „nadal nie sprzedałem książki”?), bycie tak zajętym w ciągu ostatnich dwóch lat, że dla odmiany prawie wcale się nie odzywałem. Jeżeli dziękowałem Wam już w poprzednich „Podziękowaniach”, to dziękuję znowu.

Cody L., Twój entuzjazm jest lepszy od kawy. Shaun i Diane M., dziękuję za Wasze mądre rady i przyjaźń. Scot i Kariann B. – dziękuję za wypady do Red Robina za każdym razem, gdy sprzedaliśmy prawa zagranicą. (Włochy, hura!). Doktorze Jacobie K. dziękuję za niesamowite improwizowane wykłady, delikatne poprawki w tłumaczeniach i „promachosa”. Dziękuję też doktorowi Jonowi L. za słowa „Czy to nie byłoby świetne, gdyby zamiast [tu wstaw oklepany chwyt gatunkowy] bohater zrobił [tu wstaw przeciwieństwo oklepanego chwytu]?”. To nasionko dręczyło mnie latami, Jon. Od tego czasu odkryłem bardzo dobre powody, dla których inni pisarze tak nie robili – i świetnie się bawiłem, robiąc to mimo wszystko. Dziękuję Seiei – kilka tweetów kompletnie odmieniło tę książkę. Dziękuję Nate’owi D., za genialne burze mózgów, i Laurze J.D., za przenikliwe spostrzeżenia w dwóch kwestiach, których nigdy naprawdę nie pojąłem: kobiet i bycia w niewiarygodnie dobrej formie fizycznej. Wszelkie błędy w tej książce to ich sprawka.

Dziękuję napojowi „Rockstar Energy”. Te lata, o które skróciłeś moje życie, pewnie i tak byłyby kiepskie.

A na koniec dziękuję Wam, niewzruszeni w swej ciekawości Czytelnicy, którzy nadal czytacie podziękowania, chociaż nie szukacie tu swojego nazwiska. Książka nie była dla Was wystarczająco długa? Śmiało, wyskoczcie z domu i powiedzcie komuś: „Musisz to przeczytać! Nie, serio mówię. Daj spokój, jest nawet maa-paa!”.

Czarny pryzmat

Подняться наверх