Читать книгу Kłamstwo - Care Santos - Страница 8
— 1 —
ОглавлениеMoi rodzice są strasznie nudni. Co wieczór po kolacji dyskutują na zagmatwane tematy: o bankierach, kryzysie, Stanach Zjednoczonych, bezpieczeństwie światowym, przestępczości, biedzie… Wyglądają, jakby brali udział w tych niekończących się telewizyjnych debatach, które są nudniejsze od koncertów w filharmonii. Naprawdę ich nie rozumiem. Nigdy się nie kłócą, ale o trudnych sprawach mogą gadać w nieskończoność. Dziwne.
Niedawno znów wkręcili się w taką dyskusję. W wiadomościach pokazano, jak młody wysoki blondyn okładał pięściami po twarzy jakiegoś nieszczęsnego chłopaka w wagonie metra. „Atak na tle rasistowskim, bez żadnego dodatkowego motywu”, brzmiał komentarz. Ofiarą był Azjata pochodzenia mongolskiego. Napastnika zatrzymała policja, a sędzia kazał go umieścić w ośrodku dla nieletnich. Na zdjęciach nie widać jego twarzy, bo zamazano ją przezroczystym paskiem. Mama wytłumaczyła mi, że prawo chroni w ten sposób przestępców, którzy są nieletni. Mój ojciec, słysząc to, się skrzywił; najwyraźniej nie zgadzał się z takim podejściem. Zdaniem mamy młodzież zasługuje, żeby dać jej szansę, bo kiedy ma się siedemnaście lat, wszystko można jeszcze naprawić. Ojciec zapytał, czy to znaczy, że staje po stronie przestępców.
– Tym biednym chłopakiem na pewno nikt się nie zajmował. Inaczej wiedziałby, jak się zachowywać, i nie postąpiłby w ten sposób – odpowiedziała.
– Daj spokój! Siedemnastolatek potrafi doskonale odróżnić dobro od zła. A kto obroni tego pobitego biedaka? – wybuchł ojciec.
– Oczywiście wszyscy – stwierdziła mama. – Ofiary zawsze bronią wszyscy. W naszym społeczeństwie najlepiej jest być ofiarą.
Bla, bla, bla. Gadanie jak zwykle.
Dla mojej mamy „zajmowanie się” mną – jestem jedynaczką – oznacza mnóstwo strasznych rzeczy: nie pozwala mi zakładać do szkoły ubrań, które mi się podobają; kiedy wychodzę z domu, zamęcza mnie tysiącami pytań; zabiera mi telefon komórkowy o dziesiątej wieczorem pod pretekstem, że trzeba go naładować; nie pozwala mi wchodzić do Internetu, kiedy leżę w łóżku (nawet w weekendy!), a co gorsza, nie zgodziła się, żeby laptop był w moim pokoju. Tak, tak, masakra. Muszę odrabiać prace domowe w kuchni tylko dlatego, że ona chce „wiedzieć, co robię”, gdy korzystam z Internetu. Wręcz nie cierpię, kiedy co jakiś czas staje za moimi plecami i podgląda, czy czasem nie robię czegoś niedozwolonego. To mnie tak strasznie wkurza!
– Wyobrażasz sobie, ile pracy domowej zadają mi w budzie? – zapytałam, żeby sprawdzić, czy zdaje sobie z tego sprawę. – Poza tym jestem już duża i sporo wiem o zagrożeniach w sieci.
Wszystko na nic, mama nie daje się przekonać. Jakby mi nie ufała. Nie pozwala mi nawet wchodzić do Internetu w telefonie. Niewiarygodne! Tata patrzy na mnie z zaciśniętymi ustami i wydaje mi się, że mnie rozumie, ale też nie wie, jak przekonać mamę. Oboje wiemy, że to niemożliwe.
Pewnego razu powiedział mi:
– Nie chodzi o to, że mama ci nie ufa, Xeniu. Po prostu w Internecie czyha wiele niebezpieczeństw, których jeszcze nie rozumiesz i to nas przeraża. Mamę i mnie.
– Wiem, o co chodzi! Nie jestem już małą dziewczynką.
Ojciec pokręcił głową.
– Za kilka lat nas zrozumiesz.
– Obawiam się, że was nigdy nie da się zrozumieć – mruknęłam, a ojciec się zaśmiał.
Tatę łatwo jest doprowadzić do śmiechu. To mi się w nim podoba. Możemy rozmawiać o różnych rzeczach, bo tata się nie denerwuje tak bardzo jak mama i nie traktuje mnie, jakbym miała dziesięć lat. Nie mam przed nim tajemnic. Na przykład tamtego wieczoru prawie wygadałam mu się o Marcelu. Tak bardzo chciałam to zrobić: opowiedzieć mu, jak wszystko się nagle zmieniło i że jestem szczęśliwa, czuję się dziwnie, inaczej. Od wielu dni nie mogę myśleć o niczym innym.
Gdybym mu o tym powiedziała, jestem pewna, że nie usłyszałabym żadnego typowego rodzicielskiego kazania. Ale za to on wygadałby się mamie. Tata i mama zawsze sobie o wszystkim mówią.
Na szczęście nie pisnęłam ani słowa.
Na szczęście?
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.