Читать книгу Królowa Mroku i Powietrza. Cykl Mroczne intrygi. Księga 3 - Cassandra Clare - Страница 6

Miasto w morzu
Edgar Allan Poe

Оглавление

Patrz! – oto czarny śmierci tron

Śród dziwnych – pustych, dzikich stron,

Gdzie się Zachodu krwawi skon.

Tam wielcy – mali – dobrzy – źli –

W spokoju wiecznym każdy śni.

Tam gmachów tłum – tam wieżyc zrąb,

Które naruszył czasów ząb

(Struktury takie nam nie znane) –

A w krąg, przez wichry zapomniane,

Drętwo, pod nieba tarczą siną,

Melancholijne wody płyną.

Nie schodzi żaden błysk z lazurów

Na wieczny mrok tych sennych murów,

Lecz ułudnego morza fal

Milczące światło płynie w dal –

W górę rozlewa się po skałach,

Katedrach i królewskich salach,

I babelowych, zda się, wałach.

Po niedostępnych ciemnych parkach,

Po marmurowych sklepień arkach,

Po gmachach, które we mgle giną

I których ściany w krąg obwiną

Rzeźbionym fryzem bluszcz i wino.

Drętwo, pod nieba tarczą siną,

Melancholijne wody płyną.

A blade zamki i ich cienie

Zawisły, rzekłbyś, jak widzenie

W powietrznej sinych mgieł arenie,

Gdy z dumnej wieży tej stolicy

Duch Śmierci patrzy bladolicy.

Groby rozwarły się widomie,

Ziejąc – na martwych skał poziomie –

Lecz ani skarb, co w nich zamknięty,

Ni w oczach bogów dyjamenty,

Ni trupy strojne w wieniec złoty,

Nie budzą głębin tych z martwoty –

I żadna struga, żadna mgła

Nie marszczy fal umarłych szkła.

Nie wróży nic, że będzie wiatr

Na jakimś oddalonym morzu;

Nie świadczy nic, że był gdzieś wiatr,

Na jakimś mniej ohydnym morzu!

Lecz spójrz: w powietrzu jakiś ruch!

Toń wód porusza jakiś duch:

Wieżyce, zda się płyną w dół,

W mgły rozwiewając się na pół...

Mdlejące świątyń bladych szczyty

Znikają, w próżni mknąc błękity,

I zapłonęła toń ogniściej,

Godziny dyszą uroczyściej.

Gdy w dzikich jękach w bezdeń wód

Zapada w mgłach mistyczny gród,

Wstając ze swych tysiącznych tronów

Wita go piekło śród pokłonów![1]

1 W oparciu o przekład A. Langego (przyp. tłum.).

Królowa Mroku i Powietrza. Cykl Mroczne intrygi. Księga 3

Подняться наверх