Читать книгу Niebezpieczne poszlaki - Daniel Bachrach - Страница 4
ОглавлениеJak wielkim niebezpieczeństwem są czasami poszlaki dla podejrzanego i jak łatwo powstać mogą z tego powodu pomyłki sądowe, świadczy wypadek zbrodni, jaki miał miejsce za czasów okupacji.
Było to w grudniu 1917 roku, gdy zaalarmowani zostaliśmy wiadomością o morderstwie popełnionym przy ulicy Kaliksta, obecnie Śniadeckich. Już po upływie piętnastu minut byliśmy na miejscu zbrodni. Przed domem, w którym dokonana została zbrodnia, znajdowały się tłumy ludzi i siłą musieliśmy torować sobie drogę, by dostać się do wnętrza.
Zamordowany zajmował czteropokojowy parterowy lokal i zamieszkiwał w nim sam. Żona jego wraz z córką opuściły go rok przed zabójstwem. Według krążących wersji przyczyną rozstania było anormalne skąpstwo nieboszczyka. Sięgało ono rzekomo tak daleko, że wydzielał swojej rodzinie nawet chleb i cukier, które trzymał pod kluczem.
Już na pierwszy rzut oka widać było, że morderstwo popełnione zostało na tle rabunkowym. W pokoju sypialnym, gdzie znajdowały się zwłoki zamordowanego, panował nieład. Wszystkie szuflady były otwarte, a rzeczy rozrzucone na podłodze.
Nieboszczyk znany był na bruku warszawskim jako lichwiarz najgorszego gatunku, który już niejedną ofiarę miał na swoim sumieniu. Obracał się przeważnie w kółku „złotej młodzieży” i w potajemnych domach gry, gdzie odgrywał rolę „dobroczyńcy”; udzielał krótkoterminowych pożyczek na „skromne” dwadzieścia procent miesięcznie.
Głośne w owym czasie było samobójstwo młodego pana T., syna znanego przemysłowca, który pod presją zamordowanego lichwiarza sfałszował na wekslach podpis swojego szwagra, hrabiego R., i nie mając pieniędzy na zapłacenie owego dokumentu oraz doświadczając ciągłych gróźb ze strony nieboszczyka, celnym wystrzałem w skroń pozbawił siebie życia.
Przyznaję szczerze, że w duchu pomyślałem sobie, iż śmierć zamordowanego przyniosła społeczeństwu niewielką stratę, jednakże obowiązek wykrycia zbrodniarza i oddania go w ręce sprawiedliwości stał ponad moje osobiste zdanie i z całą energią przystąpiłem do tropienia sprawcy.
Poza zbieraniem pieniędzy jedyną jego pasją były kobiety. Jak wynikało z zeznań dozorcy, bardzo często przychodził do domu w towarzystwie pań lekkich obyczajów i przeważnie następnego ranka wybuchała między nimi awantura o zapłatę za upojną noc.
Zamordowany nie trzymał służącej, tylko codziennie przychodziła rano posługaczka, która sprzątała mieszkanie i przygotowywała śniadanie. Obiady i kolacje jadał poza domem.
A teraz przystępuję do opisania miejsca zbrodni. Nieboszczyk leżał na łóżku w pokoju sypialnym, którego okno wychodziło na ulicę. Głowa przykryta była poduszką, ręce złożone na piersi, zawinięte w prześcieradło i związane sznurem oderwanym od rolety. Na podłodze leżała rozbita nocna lampka. Widać było, że ofiara stoczyła zaciętą walkę ze swoim mordercą lub też mordercami.