Читать книгу Morderstwo przy ulicy Śniadeckich - Daniel Bachrach - Страница 4

Оглавление

Za czasów okupacji niemieckiej nocne życie Warszawy wrzało w pełni. Różne nocne lokale i kabarety powstawały jak grzyby po deszczu. Stałymi bywalcami byli tam przeważnie wojenni dorobkiewicze, tzw. paskarze oraz urzędnicy i oficerowie niemieccy.

Z tytułu swojego stanowiska służbowego bywałem również bardzo często w owych lokalach, gdyż między kupcami a arystokracją przewijali się także rozmaitego pokroju aferzyści i niebieskie ptaki. Nie raz mi się zdarzyło, że w towarzystwie wywiadowców przerywałem huczną zabawę i gościa, rozrzucającego pieniędzmi na lewo i prawo, zabierałem pod swoje opiekuńcze skrzydła i umieszczałem za kratkami. Nie byłem zatem mile widziany przez właścicieli owych lokali, którzy na mój widok drżeli, czy przypadkiem nie przyszedłem, by im zabrać dobrze płacących gości.

Uwagę moją pewnego dnia w jednym z lokali zwróciły dwie młode, bardzo eleganckie kobiety. Jedna szczególnie była niepospolitej urody. Jakkolwiek zachowywały się wyzywająco i znajdowały się zwykle w licznym towarzystwie męskim, byłem przekonany, że nie są to kobiety z półświatka; miały raczej wygląd mężatek, które w czasie nieobecności swoich mężów korzystają ze swobody. Że się nie myliłem, wyjaśniło się już w kilka miesięcy później, gdy ujrzałem jedną z nich, mianowicie tę piękniejszą, w jej mieszkaniu – zamordowaną.

Zimą 1916 roku o godzinie ósmej rano zaalarmowani zostaliśmy wiadomością o dokonanym morderstwie i rabunku w domu przy ulicy Kaliksta (obecnie Śniadeckich) w mieszkaniu państwa L. W towarzystwie ówczesnego komisarza Kremera oraz kilku wywiadowców udaliśmy się bezzwłocznie na miejsce zbrodni.

Państwo L. zajmowali czteropokojowy, komfortowy lokal. Jak stwierdziliśmy, mąż zamordowanej wyjechał na kilka dni przed dokonanym morderstwem w sprawach handlowych na prowincję i ofiara zbrodni znajdowała się sama w mieszkaniu. Służącej na stałe nie trzymali, przychodziła tylko codziennie rano posługaczka. Było to bądź co bądź dziwne, gdyż państwo L. byli ludźmi bardzo zamożnymi i z pewnością nie dla oszczędności wyrzekli się służącej. Przypuszczać raczej należało, że pani L., wobec częstych wyjazdów męża, namówiła go, by korzystać tylko z usług posługaczki, gdyż obiady jadała w restauracji. Nie chciała zapewne, aby służąca przeszkadzała jej w lekkomyślnym trybie życia.

Przybyły jeszcze przed nami doktor stwierdził zgon od uderzeń tępym narzędziem w głowę. Według jego zdania, śmierć nastąpiła blisko trzy godziny przed naszym przybyciem, czyli mniej więcej o piątej rano. Nieboszczka leżała w saloniku na otomanie w negliżu. Jakkolwiek cała jej twarz zalana była krwią, poznałem ją natychmiast i zakomunikowałem o tym swojemu zwierzchnikowi.

– Jest to bardzo ważny szczegół dla dalszego śledztwa, panie Bachrach. – Czy nie zna pan żadnego z jej towarzyszy?

Morderstwo przy ulicy Śniadeckich

Подняться наверх