Читать книгу Tajemniczy bagaż - Daniel Bachrach - Страница 4
Tajemniczy bagaz
ОглавлениеWczasie okupacji niemieckiej całe miasto wstrząśnięte zostało straszną wiadomością o odnalezieniu na dworcu Gdańskim tłumoka, w którym mieściły się zwłoki młodej kobiety. Wraz z dwoma kolegami udaliśmy się natychmiast na miejsce.
Prawie jednocześnie z nami przybyły władze sądowe oraz doktor policyjny. Tłumok wniesiony został przez dwóch ludzi do gabinetu naczelnika stacji i policja mundurowa nie mogła sobie poradzić z wstrzymaniem tłumu, żądnego sensacji, który gwałtem chciał się wcisnąć do pokoju.
Zwłoki zamordowanej zawinięte były ceratę, a następnie w rogoże 1 i dobrze związane grubym sznurem. Była to kobieta lat około dwudziestu, brunetka o inteligentnym wyrazie twarzy i mimo tego, że całun śmierci pokrył jej twarz, widoczne było, że za życia musiała być bardzo ładna. Na ciele jej nie było żadnych śladów, które by wskazywały gwałtowną śmierć. Widoczne również było, że nie jest to morderstwo w celu rabunku, zamordowana miała bowiem na palcach drogie pierścionki z brylancikami oraz kolczyki w uszach. Nieboszczka miała na sobie tylko białą halkę, koszulę i nocny staniczek, na nogach nosiła jedwabne pończochy.
Z polecenia prokuratora zająłem się zbadaniem personelu kolejowego, lecz nie mogłem się od nich nic szczególnego dowiedzieć. Jak mi mówił kierownik działu bagażowego tłumok ten był przenoszony z miejsca na miejsce i oczekiwał przybycia po odbiór. Zdziwiło to wprawdzie wszystkich, że nikt się nie zgłaszał. Wskutek ciągłego przerzucania sznury się rozluźniły i jeden z tragarzy kolejowych zauważył włosy, o czym natychmiast zawiadomił swego zwierzchnika.
Obecny na miejscu doktor określił, że śmierć nastąpiła przed mniej więcej dwoma lub trzema dniami, lecz przyczyny śmierci nie zdołał ustalić, wobec czego zwłoki przesłane zostały do prosektorium, celem dokonania sekcji.
Niemożliwe również było dowiedzieć się od służby kolejowej kto przyniósł na dworzec ów bagaż, jak również tajemnicą było, kim jest zamordowana. Tegoż jeszcze dnia cała prasa stołeczna rozpisała się o tej tajemniczej zbrodni i zawdzięczając właśnie prasie, następnego dnia rano do policji kryminalnej zgłosiła się właścicielka pokoi umeblowanych przy ulicy Chmielnej, pani Z.
Skierowano ją natychmiast do mnie.
– Przed tygodniem zajęła u mnie pokój umeblowany młoda para z prowincji – rozpoczęła ona. – Trzy dni temu nagle znikli oni bez wieści, pozostawiając rozmaite rzeczy.
– Czy byli oni zameldowani i przedstawili dowody osobiste – spytałem.