Читать книгу "Wesoły Ignaś" - Daniel Bachrach - Страница 4

Оглавление

Halooo! Czy Urząd Śledczy?

– Tak jest!

– Panie komisarzu! Wracam w tej chwili z Gdańska i dowiaduję się od żony, że w czasie mej nieobecności zgłosił się do niej w moim imieniu rzekomy urzędnik z M. S. Z. i wyłudził od niej pół miliona marek.

– Halo! Kto mówi?

– Tu firma „X i Ska”

– Jak wyglądał ten urzędnik?

– Młody, blondyn, w binoklach...

– Dobrze! Dziękuję! Wiemy, kto to...

W ten sposób toczyła się od pewnego czasu niemal codziennie rozmowa z bardzo wielu poszkodowanymi. Sprawcą tych wszystkich figli był niewątpliwie znany na warszawskim bruku ptak niebieski „Wesoły Ignaś” – jak go zwano w kołach przestępców.

Nazwiska jego nie wymieniam ze względu na jego rodzinę, ogólnie znaną i szanowaną w Warszawie.

„Wesoły Ignaś” jest typem oszusta patologicznego. W toku badania po prostu rozkoszował i chełpił się, opowiadając o swoich czynach i przyznając się do przestępstw, o których nawet Urząd Śledczy nie wiedział. „Wesoły Ignaś”, odsiadujący obecnie karę w jednym z warszawskich więzień, winien raczej być ulokowanym w domu zdrowia, gdzie po przebyciu dłuższej, celowej kuracji, mógłby się przydać społeczeństwu jako jednostka niezwykle zdolna, inteligentna i produktywna. Więzienie ugruntuje tylko wszystkie pokutujące w nim przestępcze cechy charakteru.

Byłem pewny, że po wyjściu z więzienia, rozpocznie swój dawny proceder, co się też później sprawdziło.

Z „Wesołym Ignasiem” zetknąłem się po raz pierwszy w roku 1922. Był to wówczas młodzieniec lat około dwudziestu dwóch, inteligentny, władający kilkoma językami.

Był on chodzącym almanachem, znał na pamięć rodowód wszystkich niemal arystokratycznych domów polskich, wiedział, gdzie kto przebywa itp.

Wiadomościami tymi posługiwał się przy popełnianiu oszustw.



Подняться наверх