Читать книгу Początek - Дэн Браун - Страница 25

Rozdział 19

Оглавление

Za kopułą, w której trwała prezentacja, admirał Ávila zajmował pozycję, kryjąc się za labiryntem rusztowań konstrukcyjnych. Kucnął, żeby nie zdradził go cień rzucony na wykonane z materiału ściany, podszedł kawałek dalej i schował się bliżej przedniej części audytorium, tuż przy tekstylnej powierzchni.

Poruszając się jak najciszej, sięgnął do kieszeni po różaniec.

„Będziesz miał tylko jedną szansę”.

Przesuwając dłonią wzdłuż sznura paciorków, znalazł ciężki metalowy krucyfiks. Cieszył się, że żaden z ochroniarzy obsługujących bramkę wykrywacza metalu nie chciał go obejrzeć dokładniej.

Posługując się ostrzem ukrytym w najdłuższym ramieniu krzyża, admirał Ávila zrobił w tkaninie piętnastocentymetrowe nacięcie. Ostrożnie rozchylił krawędzie materiału i zajrzał do innego świata – otoczonej drzewami łąki, na której setki ludzi gapiły się w niebo, leżąc na kocach.

„Nawet sobie nie wyobrażają, co ich czeka”.

Ávila z ulgą zauważył, że obydwaj funkcjonariusze Guardia Real zajęli pozycje po przeciwnej stronie, w prawej przedniej części widowni. Stali w pełnej gotowości, dyskretnie ukryci pod drzewami. Dzięki panującemu pod kopułą półmrokowi zobaczą go dopiero w ostatniej chwili, gdy będzie już za późno.

Oprócz gwardzistów królewskich jedyną osobą w całym pomieszczeniu, która stała, była dyrektor muzeum Ambra Vidal. Prezentację Kirscha oglądała z widocznym zażenowaniem.

Zadowolony ze swojej pozycji Ávila z powrotem zsunął krawędzie materiału i skupił całą uwagę na różańcu. Zawieszony na jego końcu krucyfiks jak większość przedstawień krzyża miał dwa krótsze ramiona stanowiące poprzeczną belkę. Różnił się jednak tym, że tutaj ramiona przy pionowej belce trzymały się dzięki magnesowi, można więc było je odczepić.

Ávila chwycił jedno z ramion krzyża i silnie zgiął. Metalowy pręt się oderwał, uwalniając ze środka niewielki przedmiot. To samo zrobił z drugiej strony, pozbawiając krzyż ramion. Teraz na końcu sznura paciorków wisiał tylko podłużny graniastosłup.

Admirał schował różaniec z powrotem do kieszeni. „Później jeszcze będzie mi potrzebny”. Skupił się na dwóch małych przedmiotach, które wypadły z ramion krzyża.

Dwa pociski krótkiego zasięgu.

Sięgnął za plecy, wsunął dłoń za pasek spodni i wyjął stamtąd przedmiot, który przemycił pod marynarką.

Upłynęło kilka lat, odkąd młody Amerykanin Cody Wilson zaprojektował i wykonał liberatora, pierwszy wydrukowany w technologii 3D plastikowy pistolet. Od tamtego czasu konstrukcję znacznie ulepszono. Wykonanemu w całości z ceramiki i polimerów pistoletowi nadal brakowało mocy, ale kiepską nośność z pewnością rekompensował fakt, że liberator był niewidzialny dla wykrywaczy metalu.

„Muszę tylko wystarczająco blisko podejść”.

Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, to lokalizacja, w której się znajdował, byłaby wręcz idealna.

Regentowi jakoś się udało zdobyć precyzyjne informacje o programie dzisiejszego wieczoru oraz plany budynku. Gdy przekazywał je Ávili, wyraźnie określił swoje oczekiwania. Misja była brutalna, ale słuchając bezbożnej preambuły Kirscha, admirał zyskiwał coraz większą pewność, że grzech, który za chwilę popełni, zostanie mu odpuszczony.

„Nasi wrogowie wypowiedzieli nam wojnę” – powiedział mu Regent. „Musimy ich zabić albo oni zabiją nas”.

***

Stojąc pod ścianą w prawej przedniej części widowni, Ambra Vidal miała nadzieję, że nie wygląda tak niezręcznie, jak się czuje.

„Edmond zapewniał, że chodzi o badania naukowe”.

To oczywiste, że czekała ją przeprawa z członkami rady nadzorczej muzeum, najbardziej jednak martwiły ją kwestie bardziej osobiste.

Kilka tygodni temu zwierzyła się pewnemu bardzo wpływowemu człowiekowi ze swojej roli w dzisiejszym przedsięwzięciu. Usilnie jej odradzał udział w tej imprezie. Ostrzegł przed niebezpieczeństwami, jakie mogą się wiązać ze zorganizowaniem na terenie muzeum prezentacji, której treści nie zna, zwłaszcza gdy gospodarzem wieczoru ma być tak znany obrazoburca jak Edmond Kirsch.

„Praktycznie kazał mi wszystko odwołać” – przypomniała sobie. „Ale ten jego nieomylny ton zbyt mnie wtedy rozsierdził, żebym mogła uważnie słuchać”.

Teraz, stojąc samotnie pod rozgwieżdżonym niebem, Ambra zadawała sobie pytanie, czy ten człowiek właśnie ogląda telewizyjną relację z muzeum i łapie się za głowę.

„Oczywiście, że ogląda” – pomyślała. „Pytanie brzmi raczej, jak bardzo się wkurzy”.

***

Arcybiskup Valdespino siedział sztywno przy swoim biurku we wnętrzach katedry Almudeny ze wzrokiem wbitym w ekran laptopa. Nie miał wątpliwości, że w pobliskim pałacu królewskim wszyscy oglądają transmisję, zwłaszcza książę Julián, następca tronu Hiszpanii.

„Książę się wścieknie!”

Tego wieczoru jedno z najbardziej szanowanych hiszpańskich muzeów otworzyło podwoje przed znanym amerykańskim ateistą, który zamierza zaprezentować coś, co różni myśliciele religijni już określili mianem bluźnierczego ataku na chrześcijaństwo. Kontrowersje wokół tego wydarzenia były tym większe, że dyrektorka muzeum, które zgodziło się je współorganizować, spektakularnie piękna Ambra Vidal, dwa miesiące temu skradła serca wszystkich Hiszpanów i od tamtego czasu nie schodziła z pierwszych stron gazet. To niewiarygodne, że pani Vidal zaryzykowała utratę tego wszystkiego, przyjmując rolę gospodyni wieczoru, podczas którego otwarcie się atakuje Boga.

„Książę Julián nie ma wyboru, będzie musiał to skomentować”.

Czekająca go rola katolickiego monarchy Hiszpanii nie była w tym kontekście najistotniejsza. Znacznie ważniejszy był fakt, że kilka miesięcy wcześniej książę Julián wypowiedział publicznie słowa, po których na Ambrze Vidal skupiła się uwaga całego kraju.

Ogłosił ich zaręczyny.

Początek

Подняться наверх