Читать книгу Serce - Edmondo De Amicis - Страница 30
Grudzień
W domu zranionego
Оглавление18. niedziela
A przy nauczycielce z czerwonym piórem mały siostrzeniec starego urzędnika, co mu to Garoffi zranił oko swoją kulą śniegu.
Widziałem go dzisiaj w domu wuja, który go tak kocha jak rodzone dziecko.
Właśnie skończyłem miesięczne opowiadanie na przyszły tydzień: „Mały pisarczyk z Florencji”, które mi nauczyciel dał do przepisania, kiedy mi ojciec rzekł:
– Pójdźmyż na górę, na czwarte piętro, zobaczyć, co się dzieje z okiem tego pana.
Poszliśmy. W pokoju prawie że zupełnie ciemnym leżał stary pan, a raczej siedział w łóżku, obłożony poduszkami wysoko pod plecy. W głowach siedziała jego żona, a w kącie bawił się ten mały siostrzeniec.
Stary pan miał zawiązane oko.
Bardzo był rad mojemu ojcu, prosił go, żeby usiadł, i mówił, że mu jest lepiej, że oka nie tylko nie straci, ale za kilka dni zupełnie wydobrzeje na nie.
– Wypadek był – dodał łagodnym głosem – i bardzo mi żal, że się ten biedny chłopiec tak przeraził.
Potem zaczął mówić o doktorze, który miał zaraz przyjść i opatrzyć oko. Jeszcze nie skończył, kiedy dzwonek zadzwonił u drzwi.
– Doktor przyszedł – powiedziała pani.
Wtem otwierają się drzwi i… kogóż widzę? Garoffiego w swym długim płaszczu, jak stoi w progu ze spuszczoną głową i wejść nie śmie.
– Kto to? – pyta się chory.
– To ten uczeń, który rzucił kulę – rzecze mój ojciec.
A stary pan na to:
– O, biedny chłopcze, a pójdżże tu bliżej! Przyszedłeś dowiedzieć się o zdrowiu zranionego, nieprawdaż? Lepiej mi, bądź spokojny, lepiej! Prawie zupełnie dobrze. Przybliż się, dziecko!
Ale Garoffi tak był zmieszany, że ledwo do łóżka trafił. Zbliżył się wreszcie powstrzymując łkanie, a kiedy stary pan głaskał go i pieścił, nie mógł przemówić słowa.
– Dziękuję ci! – rzekł starzec. – Idź, powiedz ojcu i matce, że wszystko już dobrze i niech się nie martwią.
Ale Garoffi nie ruszał się z miejsca, a ja zaraz zmiarkowałem64, że coś powiedzieć chce, a tylko nie śmie. I stary pan też zmiarkował.
– Cóż mi powiesz? Czego chcesz?
– Ja… niczego.
– No, to bądź zdrów, chłopcze! Do zobaczenia! Idź w spokoju.
Garoffi oddalił się ku drzwiom, ale rychło stanął i obrócił się do małego siostrzeńca, który poszedł za nim i patrzył na niego ciekawie.
Nagle wyciągnął coś spod płaszcza i dał chłopcu do ręki mówiąc prędko: – To dla ciebie… – i wyleciał jak oparzony za drzwi.
Chłopczyna przyszedł do łóżka niosąc pakiet, na którym było napisane: „Daruję ci to”. Spojrzałem do wnętrza i aż krzyknąłem ze zdumienia. Był to sławny album ze zbiorem marek pocztowych biednego Garoffiego, ów album, o którym tyle zawsze gadał, w którym pokładał wszystkie swoje nadzieje i który go tyle trudów kosztował. Skarb to był, połowa życia jego, a przecież oddał go, biedaczysko, na okup swej winy!
64
zmiarkować (daw.) – zorientować się, zauważyć. [przypis edytorski]